Rząd nie radzi sobie z ASF. Na Lubelszczyźnie mają dość
Podjęcia "stanowczych, natychmiastowych działań" zmierzających do zwalczania ASF domagają się od rządu radni Sejmiku Województwa Lubelskiego. Samorząd chce płacić za wskazywanie padłych dzików i zabijanie ich.
W apelu przyjętym jednogłośnie radni lubelskiego sejmiku wyrazili zaniepokojenie rozprzestrzenianiem się ASF i "opieszałością rządu w podejmowaniu działań zaradczych".
ASF - szesnaście nowych przypadków u dzików
"Ostatnie wydarzenia kładą się cieniem na obecnie rządzących, którzy mimo zapewnień, nie podejmują kroków, które powstrzymałyby atak ASF w północno-wschodnich terenach naszego kraju. Taki stan rzeczy zagraża nie tyko samym hodowcom trzody chlewnej, ale i pozycji gospodarczej Polski" - czytamy w apelu.
Radni domagają się, aby rząd postarał się o uzyskanie z Unii Europejskiej środków na walkę z ASF. Chcą znacznego zmniejszenia populacji dzików, które roznoszą wirusa, wzmocnienia służb weterynaryjnych, zapewnienia pomocy hodowcom w przestrzeganiu zasad bioasekuracji stad świń, ustanowienia pełnej kontroli żywności sprowadzanej z Ukrainy i Białorusi.
Żądają, aby występowanie ASF uznane zostało za stan bezpośredniego zagrożenia bezpieczeństwa żywnościowego kraju i objęcia przez premiera kierownictwa sztabu kryzysowego zajmującego się zwalczaniem choroby.
Tylko masowy odstrzał dzików w całym kraju może zatrzymać ASF
Sejmik poparł inicjatywę Zarządu Województwa Lubelskiego, aby wypłacać 200 zł każdemu, kto wskaże padłego dzika, oraz 200 zł do każdej zastrzelonej lochy dzika. Pieniądze na ten cel mają pochodzić z budżetów samorządów, a zgłoszenia padłych i zabitych zwierząt przyjmować mają urzędy gminne i powiatowe.
Sławomir Sosnowski, marszałek województwa lubelskiego podkreślił, że dotychczasowe, niewystarczające jego zdaniem działania i brak spójnego programu zwalczania ASF doprowadziły do rozprzestrzenienia się wirusa. Choroba roznoszona jest głównie przez dziki.
- W ubiegłym roku stwierdzono 161 przypadków ASF u dzików, a w tym roku już 186. Ujawniono 37 ognisk choroby w gospodarstwach. To jest eksplozja. W lasach jest dużo padłych dzików. Zaczyna się sezon turystyczny, będą jagody, grzyby, będzie coraz więcej ludzi w lasach, wzrośnie prawdopodobieństwo roznoszenia wirusa, który przeżywa trzy lata. Jeśli szybko nie zareagujemy, to skończy się to załamaniem gospodarczym - powiedział.
Ognisko ASF nr 37 potwierdzone
- Zakłady przetwórcze nie będą mogły przetwarzać mięsa, ono podrożeje i trzeba będzie je sprowadzać z Danii, Holandii czy Niemiec. A co będą robić rolnicy, którzy wzięli kredyty i zainwestowali miliony w hodowle świń? - pytał Sosnowski.
W 2017 r. na zwalczanie ASF zaplanowano wydatki związane z wczesnym wykryciem wirusa, poszerzeniem wiedzy na temat tej choroby oraz na program bioasekuracji, który ma zapobiegać szerzeniu się afrykańskiego pomoru świń.
- W budżecie środków europejskich jest to 17 mln zł, w ramach planu Agencji Rezerw Materiałowych - 16 mln zł, w ramach programu wieloletniego - 237 tys. zł, w ramach programu bioasekuracji w Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa - 5 103,58 tysięcy zł w tym 3 358 tys. zł na rekompensaty i 1,5 mln zł na pomoc de minimis - powiedział Jacek Bogucki, wiceminister rolnictwa.
- Książki warte polecenia: Sygnały świń