Raport unijnych kontrolerów jest "merytorycznie pozytywny"
Raport unijnych inspektorów, którzy kontrolowali polskie zakłady z branży mięsnej, jest "merytorycznie pozytywny" - wskazał PAP w piątek Główny Lekarz Weterynarii Paweł Niemczuk. Dodał, że uwagi dotyczą głównie zbyt małej liczby państwowych lekarzy weterynarii.
Audyt rozpoczął się 26 marca i dotyczył mięsa wołowego i drobiowego. W województwie małopolskim i podlaskim kontrolowane były zakłady produkujące wołowinę, a w województwie łódzkim, lubelskim i śląskim - zakłady drobiowe.
Unijna kontrola zakończyła się w piątek spotkaniem w Głównym Inspektoracie Weterynarii. - Z tych wizytacji zostanie przygotowany raport i będą przekazane zalecenia dotyczące poprawy funkcjonowania nadzoru weterynaryjnego w Polsce - poinformował Niemczuk.
Czechy zakończą obligatoryjne kontrole polskiej wołowiny
Jak powiedział, uwagi inspektorów dotyczyły głównie zbyt małej obsady lekarzy weterynarii w Inspekcji Weterynaryjnej oraz niskich wynagrodzeń, które nie motywują do pracy. Mówiono także o zbyt dużych różnicach w zarobkach urzędowych lekarzy w porównaniu z weterynarzami tzw. wolnej praktyki.
- Cieszę się, bo inspektorzy niczego zdrożnego nie znaleźli. Podkreślali, że jest niezręczność, że nadzór nad ubojem i przetwórstwem mięsa sprawują lekarze z wyznaczenia. Uważają (unijni inspektorzy - PAP), że jest to coś niezrozumiałego, i postulują, żeby jednak pracownicy państwowi, którzy mają podległość służbową, tym się zajmowali. To zmieni ustawa weterynaryjna - skomentował w piątek minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski.
Natomiast z pozostałych spraw, które kontrolowali unijni eksperci, "trzeba trochę poprawić przejrzystość systemu rejestrowania zwierząt w systemie identyfikacji i rejestracji zwierząt (IRZ)". Jak mówił, nie tyle dotyczy to samych lekarzy weterynarii, a przede wszystkim rolników, którzy sprzedali zwierzę, a nie od razu zgłosili ten fakt w do systemu w Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa.
Minister powiedział, że zamierza poprawić przekazywanie takich informacji. Na początku do rolnika miałoby trafić "przypomnienie na piśmie", że ubite zwierzę powinno być wycofane z ewidencji, a kolczyk i paszport - zniszczone. Jeżeli rolnik tego nie zrobi, będzie musiał wyjaśnić sytuację - mówił Ardanowski.
- Chcę zacząć od instruowania, podpowiadania i przypomnienia rolnikowi, a nie od razu od jakiegoś karania. Myślę, że w krótkim czasie uda się wypracować pewnego rodzaju naturalny mechanizm w tym zakresie - powiedział szef resortu rolnictwa.
Minister zadowolony ze zniesienia nadmiernych kontroli mięsa
Kontrola, która rozpoczęła się pod koniec marca, była drugą kontrolą inspektorów z KE. Pierwsza odbyła się na początku lutego i była związana z wykryciem nielegalnego uboju bydła w rzeźni w powiecie Ostrów Mazowiecka. Mięso z tego uboju trafiło do kilku krajów (z badań wnikało, że jest ono bezpieczne dla zdrowia). Zaraz po tym incydencie do Polski przyjechali unijni inspektorzy, którzy skontrolowali m.in. pracę Inspekcji Weterynaryjnej, wybranego zakładu przetwórczego i ubojni oraz zapoznali się z systemem rejestracji zwierząt w ARiMR.
Polska zobowiązała się do wprowadzenia zmian w systemie nadzoru weterynaryjnego - dotyczyły one działań krótkofalowych, tj. takich, które mogą być wprowadzone w ciągu miesiąca i strukturalnych, takich jak przygotowanie zmian w ustawie weterynaryjnej, w której planuje się przejęcie nadzoru nad produkcją mięsa przez wyłącznie lekarzy Inspekcji Weterynaryjnej (państwowych).
Pod koniec marca ministerstwo rolnictwa przekazało do KE informację ws. czynności podjętych przez Polskę w związku ze stwierdzeniem nieprawidłowości w jednej polskiej ubojni. Informacje te zostały także przekazane czeskiemu ministrowi rolnictwa, który wprowadził restrykcyjne kontrole polskiego mięsa. Na skutek pozytywnej oceny raportu Czech zniosły te nadzwyczajne kontrole.