Grypa ptaków w natarciu. Ile stracą eksporterzy drobiu?
W Polsce stwierdzono już osiem ognisk grypy ptaków - sześć w Lubuskiem oraz po jednym w Małopolsce i na Podkarpaciu. Województwa te nie mają jednak kluczowego znaczenia w produkcji drobiu w naszym kraju.
Analizę obecnej sytuacji w tym sektorze przygotował Mariusz Szymyślik, dyrektor Krajowej Izby Producentów Drobiu i Pasz. Ekspert informuje, że polski eksport w przeważającej części jest kierowany do Unii Europejskiej. Z ponad 800 tysięcy ton mięsa wysłanego za granicę do końca października, więcej niż 600 tysięcy trafiło do czołowych 14 odbiorców europejskich. Poza nimi w czołowej "16" były tylko Hongkong i Chiny.
Ptasia grypa – trzy kolejne ogniska w Polsce
Kraje UE po wykryciu grypy ptaków uruchamiają procedurę tak zwanej regionalizacji. Oznacza to, że produkty drobiowe nie mogą być eksportowane z województw, w których stwierdzono wirusa. Sprzedaż z pozostałego obszaru jest możliwa. Zasady tej nie uznaje większość państw leżących poza Wspólnotą, które wstrzymują w takich sytuacjach przywóz mięsa z całego kraju.
Szymyślik zaznacza, że statystyki nie pokazują bieżącej dynamiki naszego handlu zagranicznego. W ostatnich miesiącach firmy drobiarskie sporo pracy i pieniędzy włożyły właśnie w nawiązanie kontraktów eksportowych z krajami azjatyckimi i afrykańskimi, szczególnie z Chinami i RPA. Te chłonne rynki miały zrekompensować pogarszające się perspektywy na rynku europejskim.
Trzy województwa, w których wykryto do tej pory grypę ptaków nie mają kluczowego znaczenia w produkcji drobiu w Polsce. W wytwórczości żywca rzeźnego w 2015 roku - według danych GUS - dominowały województwa mazowieckie 702 tys. ton, wielkopolskie 494 tys. ton i warmińsko-mazurskie 237 tys. ton - informuje dyrektor KIPDiP.
Dla porównania województwo podkarpackie produkuje tylko 42 tys. ton żywca, małopolskie 43 tys. ton, zaś lubuskie ponad 100 tys. ton, co związane jest z popularną na tamtym terenie hodowlą indyka.
Lubuskie walczy z ptasią grypą. Wojewoda chce pomocy
Według badań GUS z 2013 roku pogłowie brojlerów w województwie lubuskim wynosiło niespełna 2,5 mln sztuk, w podkarpackim prawie 2,9 mln, a w małopolskim nieco ponad 2,1 mln. Z kolei w mazowieckim aż 15,8 mln, wielkopolskim 8,3 mln, łódzkim 6,3 mln.
Sytuacja eksporterów drobiu jest bardzo trudna, a występowanie grypy ptaków widać już w postaci presji na spadek cen żywca i mięsa drobiowego. Fakt, że choroba nie pojawiła się dotychczas w kluczowych regionach można uznać - zdaniem autora analizy - za "szczęście w nieszczęściu".
Wspomniana regionalizacja umożliwia bowiem cały czas eksport do Unii Europejskiej z największych regionów hodowlanych i produkcyjnych. Polskie firmy, oprócz strat związanych z rynkami pozaeuropejskimi, na które musiały wstrzymać sprzedaż borykają się także ze zwiększoną konkurencją w Europie. Najważniejsze jest to, że handel jest wciąż możliwy i przebiega bez zakłóceń - przekonuje Szymyślik.
Ewentualne wykrycie grypy ptaków w kluczowych województwach będzie jednak - zdaniem eksperta - prawdziwą katastrofą dla drobiarstwa. Hodowcy i firmy przerabiające drób od wielu lat inwestowały w zwiększanie produkcji. Polska stała się największym wytwórcą w Europie i w około 50 proc. uzależniona jest od eksportu.
Brak możliwości wywozu z głównych regionów produkcyjnych będzie więc oznaczał konieczność gwałtownego ograniczenia produkcji, próbę ulokowania części mięsa na polskim rynku albo istotne zwiększenie zapasów. A każda z ewentualności zwiastuje ogromne problemy - uważa Mariusz Szymyślik.