Mleko w wyniku pandemii koronawirusa w ostatnich miesiącach mocno potaniało. Według ekspertów w maju jego cena może spaść do 1 złotego za litr, a nawet poniżej.
Koronawirus wpłynął na mocne spadki notowań produktów rolniczych w tym mleka. Jego ceny w woj. świętokrzyskim w maju mogą osiągnąć poziom nawet poniżej złotówki za litr.
Spadek cen skupu mleka mocno uderza w hodowców krów i producentów tego surowca.
"Już w kwietniu stawki jakie otrzymali rolnicy znacząco spadły, chociaż nie dotyczy to wszystkich spółdzielni. Mleczarnie lepiej radzące sobie na rynku, lepiej spieniężające towar, nie zmieniają cen bądź ich spadki są niewielkie. Zakłady produkujące mało chodliwe towary, jak produkty dla restauracji, czy hoteli, mocno obniżają ceny" – dla Gazety Pomorskiej tłumaczył Michał Matuszczyk z Modliszewic w powiecie koneckim, prezes Świętokrzyskiego Związku Hodowców Bydła i właściciel stada krów.
Cena artykułów mleczarskich w Polsce na przełomie kwietnia i maja 2020 r. spadła. Masło w blokach było tańsze o 5% niż przed tygodniem, a notowania pełnego mleka w proszku spadły o 3%. Masło w blokach w dniach 27 kwiecień - 3 maj...
Jak dodaje Matuszczyk w woj. świętokrzyskim obniżki cen są zróżnicowane i wynoszą od 5 do 20 groszy za litr mleka.
Średnie stawki wynoszą około 1,20 złotych. Jednak niektórzy rolnicy otrzymywali w kwietniu 1,30 złotych, a inni złotówkę.
Według prognoz ceny w maju mogą spaść o kolejne 10 - 20 groszy za litr i osiągną 1,15 złotych, a nawet poniżej złotówki.
"Nasza produkcja jest mocno energochłonna i wymaga dużych ilości paliwa oraz prądu. Owszem, paliwo jest tańsze, ale nie są to spadki, które rekompensują obniżki cen za mleko. Ceny zboża, pasz pełnoporcjowych, koncentratów i premiksów, jakich wymagają nasze krowy dla utrzymania w odpowiedniej kondycji, są coraz wyższe. Do marca balansowaliśmy na granicy opłacalności, teraz znów dokładamy do produkcji. Im więcej ktoś produkuje, tym więcej dokłada. Jeśli sytuacja się nie poprawi, a nawet przyjdzie druga fala pandemii, to w grę może wchodzić ograniczenie produkcji lub nawet likwidacja hodowli" - skomentował Michał Matuszczyk.
Jak wyjaśniał Ryszard Pizior, prezes Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej Włoszczowa, pierwszy kwartał 2020 roku był bardzo dobry dla rynku mleka i do lutego nic nie zapowiadało niekorzystnych zmian w tej branży. Pandemia koronawirusa odwróciła sprzyjający trend rosnących cen mleka, dobrego poziomu popytu i eksportu.
Zakłady przetwórcze od 7 maja mogą składać wnioski o dopłaty do prywatnego przechowywania do Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa. Mechanizm ten ma pomóc m.in. hodowcom bydła mlecznego i mięsnego. Unia Europejska zdecydowała się na...
Według niego pewne symptomy przyszłych kłopotów pojawiły się już w lutym bieżącego roku. Chińczycy ze względu na epidemię z opóźnieniem odbierali produkty mleczarskie z Polski i całej Europy.
Pojawiły się problemy z logistyką transportu, co doprowadziło do nadwyżki masła i mleka w proszku. Dodatkowo w marcu doszło do gwałtownego spadku popytu.
"Od kilku lat mleka w Polsce produkuje się coraz więcej, w kwietniu było go stanowczo za dużo, jak na nasze potrzeby. Ten problem uratowałby eksport, ponieważ nasze sery kupują Białorusini, Ukraińcy, Słowacy, Czesi, Węgrzy, Włosi, Hiszpanie, Niemcy. Jednak i w tych krajach koronawirus wywołał mocne zawirowania na rynku. W efekcie kwiecień był najgorszym miesiącem dla branży od bardzo wielu lat" podkreślił Ryszard Pizior.
Cena mleka odtłuszczonego w proszku z 11,50 złotych za kilogram spadła do nawet 7,50-8 złotych, masło potaniało z 16-17 złotych za kilogram do 10,50-11 złotych, a sery z 14,50 złotych do 12,50.
Konsumenci zaczęli również wybierać produkty zapakowane przez producenta, co w efekcie doprowadziło do tego, że branża mleczarska wpadła duży finansowy problem.
Wołowina wyprodukowana w Polsce może ponownie trafić na serbski rynek. Służby weterynaryjne Polski i Serbii porozumiały się w tej sprawie. Służby weterynaryjne Polski i Serbii 12 maja 2020 r. zakończyły renegocjacje wzoru weterynaryjnego świadectwa...
Dodatkowym problemem jest również wzrost cen rękawiczek i maseczek ochronnych, które wykorzystywane są w zakładach podczas produkcji.
"Dzięki zakupowi w ubiegłym roku drugiej linii produkcyjnej do konfekcjonowania serów, włoszczowska mleczarnia w pewnym stopniu łatwiej zniosła niektóre zmiany. Nie planujemy żadnych zwolnień pracowników. Liczymy na szybką poprawę sytuacji" mówił Ryszard Pizior.
W opinii Stanisława Stanika, prezesa Świętokrzyskiej Izby Rolniczej w Kielcach i hodowcy krów mlecznych, problem z niskimi cenami mleka jest bardzo złożony i nie wpływa na to jedynie pandemia koronawirusa.
Problemem jest nadprodukcja mleka w wyniku, której 40% surowca powinno być eksportowane za granicę.
Jeśli zostaje on w kraju, to automatycznie odbija się to na spadku cen. Mali producenci otrzymują także niższe stawki niż duzi.
"Warto zastanowić się nad jedną ceną mleka dla wszystkich, ponieważ obecna sytuacja nakręca spiralę rozwoju gospodarstw mlecznych i co za tym idzie, także cen produktów mlecznych" mówił Stanisław Stanik.