Branża mleczarska boleśnie odczuwa skutki koronawirusa
Według wstępnych danych GUS w 2019 roku dział towarów rolno-spożywczych w całym polskim eksporcie wyniósł 13,3 proc. Duża w tym zasługa branży mleczarskiej, która ok. 30-35 proc. produkcji kieruje na rynki zagraniczne.
- W okresie wybuchu pandemii został w zasadzie wstrzymany eksport, co w bardzo mocnym stopniu odbiło się na naszych zakładach i spółdzielniach mleczarskich, w szczególności tych największych - mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes Agnieszka Maliszewska, dyrektor Polskiej Izby Mleka, wiceprezydent COGECA.
Mleka w kwietniu było mniej. Winny koronawirus?
- Dodatkowo duży problem, z jakim borykaliśmy się w czasie pandemii, związany był z częściowym spadkiem konsumpcji w kraju, a wynikało to z tego, że zamknięte były hotele, restauracje, które wciąż w dużym stopniu są zamknięte. Ta gałąź dystrybucji HoReCa jest dla nas bardzo ważna - dodaje.
Ze wstępnych danych ministerstwa rolnictwa wynika, że w I kwartale br. eksport produktów mleczarskich wzrósł w porównaniu do I kwartału 2019 roku (z 398 931 do 407 388 ton), głównie za sprawą większej sprzedaży serów i twarogów oraz serwatki.
Jak wynika z raportu Instytutu Biznesu, Grupa Mlekovita sprzedała produkty warte 400 mln zł (35 proc. produkcji) i było to o 30 proc. więcej rok do roku. OSM Giżycko sprzedało za granicę towar wart 120 mln zł i było to 80 proc. produkcji spółdzielni. Wśród krajów, które przyjęły znacząco większe ilości naszego mleka i śmietany, są Jemen, Meksyk, Chiny i Japonia.
W czasie lockdownu producenci starali się skupić na promocji krajowej konsumpcji, co zaowocowało większą sprzedażą mleka, zwłaszcza UHT, czy masła, kiedy konsumenci kupowali produkty na zapas. Z kolei zakłady, które miały taką możliwość, magazynowały nadwyżki produkcji.
WIDEO Mówi Agnieszka Maliszewska, dyrektor Polskiej Izby Mleka, wiceprezydent COGECA
Rolnicy zachęcają do kupowania mleka i nabiału. Każdy może pomóc
- Dzisiaj widzimy też trudne kwestie związane z eksportem do krajów trzecich. Pomimo że powoli dostajemy sygnały, że ruszają statki, eksport np. do Chin, które cały czas są dla nas istotnym rynkiem zbytu, to nadal jest to nieporównywalnie mało w stosunku do tego, jakie efekty mieliśmy przed wprowadzeniem stanu epidemii - ocenia Maliszewska.
Zdaniem branży pandemia nieco zmieni sprzedaż i zwyczaje konsumentów, choćby poprzez wzrost zakupów spożywczych przez internet. Trudno jednak oczekiwać, by krajowy rynek zagospodarował całe nadwyżki produkcji, a Polacy całkowicie zrezygnowali z produktów wytwarzanych za granicą.
- Jeszcze kilka lat temu naszym sztandarowym produktem eksportowym były mleko w proszku i serwatka w proszku. Dzisiaj numerem jeden są sery i twarogi, więc prawdopodobnie będziemy poszukiwali tego, jak np. produkty świeże fermentowane sprzedawać konsumentom w innych krajach. Będziemy też szukać nowych produktów, bo konsumenci oczekują coraz to nowszych produktów - mówi na koniec Maliszewska.
- Książki warte polecenia: Sygnały racic|Rozród - Praktyczny przewodnik zarządzania rozrodem (Cow Signals)