Sprzedawcy żywności skarżą się na kontrole
Dostajemy kary za to, że produkty w sklepie nie mają składu i zawartości takiej, jak deklaruje etykieta. A przecież nie jesteśmy w stanie sprawdzić, co naprawdę jest w opakowaniu, bo do tego potrzebne jest laboratorium - skarżą się rzecznikowi praw obywatelskich (RPO) sprzedawcy.
W ich opinii stają się ofiarami nieuczciwej lub nierzetelnej działalności producentów. Bo to oni odpowiadają za oznakowanie towaru, który sprzedają, ale którego nie produkują.
Żywność dla głodujących będzie kupowana w Polsce? Rozmowy trwają
Kara może sięgać pięciokrotnej wartości korzyści majątkowej (uzyskanej lub która mogłaby zostać uzyskana przez sprzedaż tych artykułów). Nie może być jednak niższa niż 500 zł. Odpowiedzialność ma charakter administracyjny - bez znaczenia jest to, jak doszło do naruszenia prawa i czy nastąpiło to z winy umyślnej czy nie.
Jednocześnie obowiązkiem przedsiębiorcy jest wprowadzanie do obrotu produktów oznakowanych zgodnie z przepisami, w sposób rzetelny i niewzbudzający wątpliwości konsumenta. Ustawa o jakości handlowej nie definiuje pojęcia "wprowadzenia do obrotu". Według sądów administracyjnych pod tym pojęciem należy rozumieć każdego, kto dokonuje tej czynności, a zatem również sprzedawcę artykułu.
Przekręt w nazwie. Tak oszukują nas producenci żywności
Jego zdaniem to kontrola producentów może doprowadzić do wyeliminowania niewłaściwego oznakowania poprzez zmianę etykiety lub składu produktu. Natomiast kontrole sprzedawców nie prowadzą do tego celu. Nie chronią one także konsumentów przed dalszym naruszaniem ich praw.
Jak zaznacza rzecznik, Trybunał Konstytucyjny uznaje, że kara administracyjna nie jest odpłatą za popełniony czyn, lecz środkiem służącym zapewnieniu realizacji zadań administracji. Istotą tej sankcji nie jest celowe zadawanie dolegliwości, a przywracanie praworządnego stanu rzeczy.
Zatem karanie podmiotów wyłącznie dystrybuujących towary, które nie mogą przeciwdziałać naruszeniom prawa przez ich złe oznakowanie, nie odpowiada takiej roli sankcji administracyjnych.
Koncerny spożywcze nas oszukują. Będzie zmiana unijnego prawa?
Jak przypomina, inspekcja handlowa może odstąpić od wymierzenia kar pieniężnych w przypadku: niskiego stopnia szkodliwości czynu, niewielkiego zakresu naruszenia lub braku stwierdzenia istotnych uchybień w dotychczasowej działalności podmiotu. Z uzasadnień decyzji nadsyłanych przez skarżących do biura RPO wynika, że nie rozważano możliwości odstąpienia od kary.
Rzecznik podaje tu pewien przykłada. Otóż w jednej ze spraw chodziło o 6 partii kontrolowanych artykułów rolno-spożywczych o wartości… 2,20 zł. Inspektorzy nie analizowali zasadności odstąpienia od wymierzenia kary. Dlatego RPO nabrał wątpliwości natury generalnej co do interpretacji przez inspekcję pojęć "niewielki zakres naruszenia" i "niski stopień szkodliwości czynu".
O stanowisko w tej sprawie Adam Bodnar wystąpił do prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów oraz głównego inspektora jakości handlowej artykułów rolno-spożywczych.
- Agrobiznes bez tajemnic. Zamów prenumeratę miesięcznika "Przedsiębiorca Rolny" już dziś