Przekręt w nazwie. Tak oszukują nas producenci żywności
Podawanie na opakowaniach żywności określeń typu "swojski", "wiejski", "dziadka", "babuni", "staropolskie tradycje" czy "jak za starych dobrych czasów" - przy braku dokumentów potwierdzających tradycyjne metody wytwarzania - jest traktowane jako wprowadzanie w błąd konsumentów.
Na takim stanowisku stoi Inspekcja Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych i konsekwentnie piętnuje tego typu nieprawidłowości podczas kontroli.
Będzie obowiązkowy system kodowanych kolorem oznakowań żywności?
Niedawno podała do publicznej wiadomości wyniki kontroli prowadzonych w I kw. tego roku. W 424 podmiotach była wówczas sprawdzana jakość handlowa: mięsa i jego przetworów, przetworów zbożowych, przetworów owocowych i warzywnych, tłuszczów do smarowania i wyrobów cukierniczych.
Jeśli chodzi o parametry fizykochemiczne, stwierdzone nieprawidłowości dotyczyły m.in.: obecności niedeklarowanych substancji konserwujących, zawartości soli i ekstraktu ogólnego w przetworach owocowych i warzywnych czy też zawyżenia zawartości wody w mięsie i jego przetworach.
Wiele "grzeszków" dotyczyło oznakowania produktów. Na przykład ktoś nazwał czekoladę "malinową", podczas gdy miała ona w rzeczywistości tylko aromat malinowy. W składzie podawano składniki, których tak naprawdę w wyrobie nie było lub odwrotnie - na opakowaniach nie wspomniano o wszystkich składnikach.
Producenci mijali się też czasem z prawda, deklarując np. 70 proc. zawartości śliwki, a w badaniu wyszło o 10 proc. mniej.
Rolnik produkuje żywność, ale kto inny na tym zarabia
Inspektorzy nadal wytykają wspomniane praktyki z nieuprawnionym (niepotwierdzonym w dokumentach opisujących metody wytwarzania) określaniem produktów jako "wiejskie" czy "swojskie". Wytwórca określił produkt np. jako kurczak babuni, co sugeruje tradycyjną, domową metodę chowu drobiu, a tymczasem patki pochodziły z fermy drobiu, gdzie były karmione standardowymi dla takich wielkopowierzchniowych obiektów hodowlanych paszami.
Przedstawiciele IJHAR-S zakwestionowali nawet samo umieszczenie wizerunku górala na tle gór w oznakowaniu wyrobu powstałego poza terenami górskimi. Stwierdzali ponadto błędy we wskazywanym pochodzeniu produktów. Na przykład jako kraj pochodzenia sugerowano Polskę, podczas gdy mięso uzyskano ze zwierząt urodzonych w Niemczech.
"Nieprawidłowości dotyczące znakowania wynikają przeważnie z nieznajomości przepisów lub nieprawidłowej ich interpretacji. Przyczyną może być również celowe działanie producentów, którzy świadomie wprowadzają w błąd konsumenta poprzez zamieszczanie na opakowaniu nieprawdziwych informacji" - stwierdziła w komunikacie IJHAR-S.
Wykryte uchybienia nie pozostały bez konsekwencji. Inspektorzy nałożyli 56 administracyjnych kar pieniężnych w łącznej wysokości 115 tys. zł oraz 37 mandatów karnych na kwotę 6,5 tys. zł. Ponadto wydali 79 decyzji nakazujących prawidłowe oznakowanie produktów i 57 decyzji zakazujących wprowadzenie do obrotu danych produktów.
- Wiesz o ważnym wydarzeniu? Poinformuj nas o tym. Czekamy: redakcja@agropolska.pl