Porozumienie KE-Mercosur zagrożeniem dla unijnego rolnictwa
Negocjowane między Komisją Europejską a krajami Ameryki Południowej (Mercosur) porozumienie ws. handlu może negatywnie wpłynąć na unijne rolnictwo, jak również na branżę spożywczą - uważa dyrektor Polskiej Federacji Producentów Żywności Andrzej Gantner.
Jak mówił negocjacje w zakresie porozumienia o wolnym handlu z krajami Ameryki Południowej trwają już długo, z dosyć dużymi przerwami, ale teraz jest wyrażona wola po stronie Komisji Europejskiej, jak i stronie tych krajów - głównie Brazylii, żeby te negocjacje zakończyć jak najszybciej.
Mercosur to międzynarodowa organizacja gospodarcza utworzona przez Argentynę, Brazylię, Paragwaj i Urugwaj na mocy Traktatu z Asunción z 1991 roku.
- Jednak problemy, które wynikły podczas tych negocjacji nie zostały rozwiązane, a dotyczą one głównie produkcji rolno-spożywczej, wpływu importu surowców rolnych z m.in. Brazylii i Argentyny na unijny rynek - zaznaczył Gantner. Dodał, że kraje te są dużymi producentami żywności, a więc wszelkie nieopatrzne decyzje, które mogą otworzyć rynek UE, mogą skutkować poważnymi konsekwencjami dla unijnego rolnictwa, a także dla polskiego.
Wołowina wyłączona z negocjacji UE-blok Mercosur
Zaznaczył, że takie obawy wyrażają nie tylko Polacy, ale także Francuzi, którzy podkreślają, że istotna jest w tej umowie zasada wzajemności w wymianie handlowej i uznawanie wszystkich zasad bezpieczeństwa żywności takich jak dobrostan zwierząt czy wysoki standard produkcji.
- My, jako Polska możemy obawiać się tej umowy, zwłaszcza jeżeli chodzi o produkcję wołowiny. Wprowadzenie dodatkowych partii tego mięsa na unijny rynek grozi załamaniem się cen w UE i poważnymi konsekwencjami dla wszystkich hodowców - zaznaczył Gantner.
90 proc. eksportowanej wołowiny Polska sprzedaje na unijnym rynku. Niedawno unijni negocjatorzy zgodzili się zaś na zwiększenie kontyngentu importu wołowiny do UE z 70 tys. do 99 tys. ton. Propozycję tę oprotestowali m.in. hodowcy bydła w UE, a także w Polsce.
Dyrektor zwrócił uwagę, że kraje Mercosuru są także poważnymi producentami cukru i bioetanolu. Tańszy cukier z Brazylii wytwarzany z trzciny cukrowej może zdestabilizować produkcję cukru w UE produkowanego z buraków cukrowych, a to chyba nie jest w interesie Unii.
Według Gantnera, Polska praktycznie ma niewielki wpływ na rozmowy KE-Mercosur. - Jakieś konsultacje się toczą, ale właściwe nikt nie bierze w nich udziału. Prawdopodobnie będzie to tak, że najpierw doprowadzi się do jakiś uzgodnień, a dopiero potem zainteresowani zostaną powiadomieni o przyjętych rozwiązaniach - powiedział. Dodał, że podobnie było przy umowie KE-CETA, która dotyczyła handlu z Kanadą.
Gantner zauważył, że "teoretycznie" umowa KE-Mercosur ma być korzystna dla KE. Unia wydaje 4,5 mld euro na same cła związane z eksportem do krajów Ameryki Południowej, ich zmienienie więc zmniejszyłoby te wydatki, ale sprawa polega na policzeniu faktycznych korzyści, bo część ceł nadal będzie obowiązywała, gdyż rynek nie będzie całkowicie otwarty - argumentował Gantner. Jak mówił przy uwzględnieniu, że wiele towarów wpłynie na rynek unijny i może spowodować zakłócenie cen surowców rolnych, to trudno jednoznacznie stwierdzić, czy to się opłaca.
Przedstawiciel byłego Ministerstwa Rozwoju (obecnie jest to w kompetencjach Ministerstwa Przedsiębiorczości i Technologii), który reprezentuje Polskę w kwestiach handlowych w instytucjach unijnych, kilka tygodni temu zapewnił na posiedzeniu sejmowej komisji rolnictwa, że na bieżąco monitoruje przebieg negocjacji oraz opracowuje szczegółowe postulaty do prezentacji w dyskusji wewnątrz Unii.
Hodowcy bydła są oburzeni. Nie chcą taniej wołowiny z krajów Mercosur
Wyjaśnił, że przy formułowaniu postulatów, resort uwzględnia interesy polskich producentów żywności starając się o niedopuszczenie do nadmiernej liberalizacji stawek celnych we wrażliwych sektorach rolnictwa, zwłaszcza w umowach z partnerami, którzy są poważnymi światowymi producentami i eksporterami produktów rolno-spożywczych, np. dotyczy to negocjacji z Mercosurem.
Zaznaczył, że Polska zabiega o uwzględnienie odmiennych standardów produkcji rolnej, które są stosowane w Unii, które przekładają się na wyższe koszty produkcji w UE, ale także na wyższe standardy bezpieczeństwa żywności. Dodał, że przedstawiane są także postulaty, które ograniczałyby bariery, na jakie napotykają polscy eksporterzy. Istotne są zwłaszcza zapisy, dotyczące uproszczenia i przyspieszenia weterynaryjnych i fitosanitarnych procedur dostępu do rynku.