Wystraszone hukiem konie galopowały po okolicy. Dwa zginęły na drodze
Wystraszone najprawdopodobniej fajerwerkami konie uciekły ze stadniny i rozbiegły się po okolicy. Dwa z nich zginęły na drodze. Kierowca pojazdu, które je potrącił, odjechał z miejsca zdarzenia i zgłosił się na komendę po dwóch dniach. Stróże prawa przyjrzą się też zabezpieczeniu zwierząt.
W sylwestrowy wieczór funkcjonariusze otrzymali zgłoszenie o koniach galopujących po szosach powiatu kolbuszowskiego (woj. podkarpackie). Uciekły z jednej ze stadnin znajdujących się na terenie gminy Kolbuszowa.
Auto zderzyło się z koniem. Pasażer zmarł w szpitalu
"Z informacji przekazanych przez właścicielkę stadniny wynikało, że zwierzęta prawdopodobnie zostały spłoszone przez odgłosy odpalanych petard, przerwały ogrodzenie i uciekły. Jak ustalono, na pastwisku znajdowało się ponad 20 koni, które rozbiegły się w różnych kierunkach" - relacjonuje Komenda Powiatowa Policji w Kolbuszowej.
Zwierzęta w różnych grupach były widziane m.in. w miejscowościach Hucisko, Trześń, Nowa Wieś, Kosowy i Cmolas. Stróże prawa kilkukrotnie tego wieczoru interweniowali w związku z tymi zgłoszeniami. W poszukiwaniu koni uczestniczyli także strażacy.
"Około godz. 20 policjanci patrolujący drogę relacji Kolbuszowa - Niwiska napotkali 5 koni, które udało im się bezpiecznie doprowadzić do stadniny. Około godz. 21 interweniowali w Trzęsówce, gdzie mieszkanka tej miejscowości zgłosiła zdarzenie z udziałem zwierząt. Z relacji kobiety wynikało, że jadąc przez Trzęsówkę, zauważyła stado koni. Kierująca toyotą zatrzymała się, niestety kilka zwierząt uderzyło w jej samochód. Na szczęście ani jej, ani jadącemu z nią pasażerowi nic się nie stało" - podają mundurowi.
Lód zarwał się pod końmi. Jeden utonął
Kolejne zdarzenie drogowe miało już poważniejsze skutki. Doszło do niego przed godz. 22 w Hadykówce, na drodze krajowej nr 9. Z ustaleń funkcjonariuszy wynika, że kierujący samochodem potrącił dwa konie i odjechał z miejsca zdarzenia. Jeden z koni zginął na miejscu, drugi decyzją lekarza weterynarii, z uwagi na obrażenia, został uśpiony.
"Policjanci ustalili świadków zdarzenia i podjęli czynności mające na celu ustalenie kierowcy. Jak się okazało, na leżące na jezdni w Hadykówce zwierzę najechał jeszcze kierowca audi. W wyniku tego zdarzenia uszkodził swój pojazd. Mężczyzna nie odniósł obrażeń. Z informacji przekazanych przez właścicielkę zwierząt wynika, że pozostałe konie same wróciły do stadniny" - wskazuje kolbuszowska KPP.
W niedzielę do tej jednostki zgłosił się 19-latek. Przyznał, że kierował samochodem i zderzył się ze zwierzętami w Hadykówce. Wyjaśnił, że w seata, którym podróżował, uderzył koń, a on wystraszył się i odjechał z miejsca zdarzenia. Kiedy dowiedział się, że funkcjonariusze szukają kierowcy, który uczestniczył w zderzeniu ze zwierzętami w Hadykówce, postanowił zgłosić się na komendę.
"W chwili obecnej w tej sprawie prowadzone są czynności wyjaśniające. Policjanci ustalają m.in. czy właściciele koni dopełnili obowiązku właściwego zabezpieczenia zwierząt. Z odpowiedzialnością za wykroczenie musi liczyć się kierowca seata, który odjechał z miejsca zdarzenia i nie udzielił pomocy rannym zwierzętom" - podsumowuje KPP w Kolbuszowej.
- Wiesz o ciekawym wydarzeniu? Poinformuj nas o tym! Czekamy: redakcja@agropolska.pl