W wielu spółdzielniach mleczarskich spółdzielczość jest fikcją
- Wielu producentów żywności widzi tylko interes swojej branży i wierzy w mityczne rynki zbytu - powiedział Jan Krzysztof Ardanowski, szef resortu. Wskazał, że w wielu spółdzielniach mleczarskich spółdzielczość jest fikcją.
Szef resortu wziął udział w Ciechocinku Konferencji Mleczarstwa Polskiego Euromlecz 2019. - Wśród wielu producentów żywności, nieszczęściem jest to, że każda branża widzi swój interes, nie dostrzegając skomplikowanego systemu składającego się na rolnictwo. Każdemu się wydaje, nie obrażając nikogo, że jego branża jest najważniejsza -powiedział polityk.
Mleczarnie w listopadzie płaciły więcej za mleko
- Przekonanie, że gdybyśmy odpowiednio (...) wypromowali nasze produkty, to społeczeństwo będzie zjadało produkty danej branży. Tego domagają się drobiarze, producenci trzody chlewnej, owoców i warzyw, mleka i jego przetworów, ryb, chleba, a przecież to jest niemożliwe. Jest wypieranie się wzajemne różnych produktów - podkreślił minister.
Przyznał, że promocją można kształtować gusta społeczne, ale zwrócił też uwagę, że trzeba realnie patrzeć na możliwości konsumpcji społeczeństwa. Zaznaczył, że brakuje myślenia globalnego o rolnictwie jako całości, a prowadzona jest walka o tego samego klienta.
Ardanowski podkreślił, że kolejnym mitem jest, również w środowisku producentów mleka, że są jakieś mityczne rynki zbytu na świecie.
- Istnieje przekonanie, że jakbyśmy się sprężyli, wydali pieniądze i bylibyśmy obecnie na większej liczbie imprez światowych, to sprzedamy więcej. Owszem, pracę trzeba wykonywać i nie zaniedbujemy żadnych działań, które mają zapewnić dostęp do nowych rynków. Polityczne otwieranie rynków - moi poprzednicy wiele w tej materii czynili, a wspominam nie tylko Krzysztofa Jurgiela, ale Marek Sawicki dużo w tej materii czynił. (...) Wiele osób czyniło wiele na otwarcie tych rynków i to w wielu miejscach się udało - mówił.
Mleczarze promują się w Chinach. Stawką jest zwiększenie eksportu
Zaznaczył, że rynki na świecie, które mają pieniądze i są w stanie zapłacić za produkty żywnościowe, to są generalnie rynki nasycone.
- Mityczne Chiny i inne kraje wschodniej Azji - próby promowania się na tych rynkach generalnie sprowadzają się to tego, że trzeba kogoś wypchnąć, a nie że gwałtownie wzrośnie zapotrzebowanie. Oczywiście ono na świecie rośnie i dochodzi do tego bogacenie się społeczeństw. Ale jeżdżąc po świecie, rozmawiając, prosząc o otwarcie na polską żywność, przekonuję, że muszą kogoś z tego rynku wyeliminować - argumentował Ardanowski.
Minister zaznaczył, że polskie mleczarstwo skazane jest na eksport, ale w walce o zagraniczne rynki potrzebna jest koordynacja i współpraca wszystkich podmiotów z Polski, a nie rywalizacja za granicą.
Ardanowski skrytykował funkcjonowanie spółdzielni mleczarskich, wskazując, że "w wielu z nich spółdzielczość jest fikcją, poza symbolem".
- Udział rolników w zarządzaniu ich własnością - bo to jest ich własność - jest symboliczny albo żaden. Rola organów przedstawicielskich została zredukowana do funkcji dekoracyjnych. (...) Jeżeli nie ma zrozumienia działalności spółdzielni przez samych rolników, to jest fikcja, to jest ułuda. Jeżeli managementowi wydaje się, że to jest ich prywatna własność, a nie to, że są pracownikami u rolników, to efekty niestety mogą być opłakane - stwierdził.
- Agrobiznes bez tajemnic. Zamów prenumeratę miesięcznika "Przedsiębiorca Rolny" już dziś