Ruszył odstrzał dzików. Krew na butach, oponach samochodów i pyskach psów
W sobotę ruszyły zbiorowe polowania na dziki. Rząd tłumaczy, że odstrzał jest elementem walki z afrykańskim pomorem świń. Skala akcji budzi jednak wiele wątpliwości - nawet wśród myśliwych.
Obszar odstrzału skoordynowanego przebiega przez część ośmiu województw: pomorskiego, warmińsko-mazurskiego, podlaskiego, mazowieckiego, lubelskiego, łódzkiego, świętokrzyskiego oraz podkarpackiego i obejmuje około 320 obwodów łowieckich.
Ardanowski: w kraju zapanowała histeria w sprawie odstrzału dzików
To ok. 6,8 proc. wszystkich dzierżawionych przez Polski Związek Łowiecki. Polowania mają odbywać się również w kolejne weekendy stycznia.
Reporterka stacji TVN24 rozmawiała w sobotę z aktywistami, którzy obserwowali polowanie w Nadleśnictwie Rudka w województwie podlaskim.
- W całym kraju straszy się nas wirusem ASF i chcieliśmy zobaczyć, jak to wygląda w praktyce. Byliśmy dzisiaj świadkami polowania na dziki. Zostało przy nas zabitych kilka sztuk - mówiła jedna z aktywistek.
Dodała, że później myśliwi zostawili zwierzęta - wszędzie było pełno krwi, a psy myśliwskie szarpały dziki i jadły mięso jednego z nich.
Jej zdaniem bioasekuracja dotycząca przeciwdziałania roznoszenia ASF była w tym przypadku jedną wielką fikcją. - Wirus nie został zabity razem z dzikiem, ale został przeniesiony - mówiła.
Zwróciła uwagę, że podczas polowania nie było żadnych służb sanitarnych. - Jak dziki w końcu zostały zabrane, to gołymi rękoma wrzucano je na pakę samochodu - dodała.
- Bioasekuracja to mit. To, co tutaj widzieliśmy jasno to pokazuje. Krew była wszędzie: na oponach samochodów, na podeszwach butów, na pyskach psów, na śniegu. Jeżeli komuś chodziło o przeciwdziałanie wirusowi ASF, to było to naprawdę nieskuteczne - dodał aktywista Jakub Rok.
- Agrobiznes bez tajemnic. Zamów prenumeratę miesięcznika "Przedsiębiorca Rolny" już dziś
źródło: tvn24.pl