Rolnicy i myśliwi ostro o stanie wyjątkowym. Zniszczone pola i brak polowań
Brak szacowania szkód łowieckich i polowań, w tym odstrzału sanitarnego, a do tego niszczenie pól przez m.in. wojsko - takie zarzuty wysunęli w wystąpieniach rolnicy z terenów objętych stanem wyjątkowym za pośrednictwem swoich samorządów. O problemach mówią też myśliwi.
Stan wyjątkowy w związku z sytuacją na granicy polsko-białoruskiej został wprowadzony w pasie przygranicznym. Obejmuje 115 miejscowości w województwie podlaskim i 68 miejscowości w województwie lubelskim.
Rolnicy, którzy poniosą szkody z powodu stanu wyjątkowego dostaną wsparcie
Jak już pisaliśmy, rolnicy mimo obostrzeń mogą swobodnie wykonywać swoje prace, ale jak się okazuje mają w związku poważne kłopoty.
Podlaska Izba Rolnicza wystąpiła do wojewody w związku ze skargami gospodarzy na wojsko i służby państwowe, które niszczyły pola orne i łąki podczas budowy płotu na granicy. Ciężkie sprzęty rozjeździły grunty, powodując spore straty. Tymczasem w rozporządzeniu dotyczącym rekompensat za wprowadzenie stanu wyjątkowego nie ma mowy o takich odszkodowaniach dla rolników.
"Dlatego Zarząd PIR zwraca się z prośbą o objęcie pomocą oraz przyznanie rekompensat finansowych dla rolników poszkodowanych w wyniku stanu wyjątkowego, który w Polsce obowiązuje do końca września i wszystko wskazuje na to, że zostanie przedłużony o kolejne dwa miesiące" - czytamy w piśmie podlaskiego samorządu rolniczego.
Z kolei Lubelska Izba Rolnicza w przyjętym stanowisku zwraca uwagę na problemy związane z zabezpieczeniem upraw przed głównie dzikami.
Na wschodzie kraju nie będzie polowań? Stan wyjątkowy wyklucza noszenie broni
"Problemem jest m.in. brak odstrzału dzików, w tym odstrzału sanitarnego, oraz brak szacowania szkód, gdyż myśliwi brak powyższych działań argumentują wprowadzonym stanem wyjątkowym. Myśliwi podkreślają, że wprowadzone przepisy zakazują m.in. noszenia broni na obszarze objętym stanem wyjątkowym oraz uniemożliwiają przebywanie na tym obszarze osobom, które na stałe na tym obszarze nie zamieszkują" - podkreśla LIR.
Izba postuluje wprowadzenie rekompensat dla rolników, przywrócenie polowań oraz szacowania szkód łowieckich.
Co istotne, sami myśliwi też chcą wrócić do łowów, o czym w rozmowie z Radiem Białystok mówił Dariusz Krasowski, łowczy okręgowy Polskiego Związku Łowieckiego w Białymstoku.
- Problem dotyczy trzech okręgów: siedleckiego, białostockiego i suwalskiego. Wzdłuż granicy został wyłączony 3-kilometrowy pas w głąb Polski, a w niektórych obwodach łowieckich jest to nawet 90 procent powierzchni - stwierdził. Przyznał, że wiąże się to nie tylko m.in. z brakiem możliwości odstrzału sanitarnego dzików, ale też z ochroną upraw. - Mamy czas zbioru kukurydzy, jest już dojrzała, więc na pola wchodzą zwierzęta, a my nie możemy pilnować i zabezpieczać terenu - zaznaczył łowczy.
- Wiesz o ciekawym wydarzeniu? Poinformuj nas o tym! Czekamy: redakcja@agropolska.pl