Quadami i "terenówką" rozjechali uprawy. Rolnicy nie kryją złości
Właścicielka pola z rzepakiem zastała na swoim polu zakopaną "terenówkę", a inny gospodarz zobaczył, jak jego pole obsiane zbożem rozjeżdżają quadowcy. W obu sprawach wszczęto policyjne postępowania.
Temat jeżdżenia po polach uprawnych i łąkach, a tym samym niszczenia ich i lekceważenia ciężkiej pracy rolników, ze strony niektórych amatorów terenowych przygód wraca jak bumerang.
Po pijanemu rozjechał zasiewy sąsiada
Niestety, często ze strony gospodarzy jest to przysłowiowa walka z wiatrakami bowiem sprawców - zwłaszcza nieodpowiedzialnych quadowców czy motokrosowców - bardzo trudno przyłapać na gorącym uczynku. A straty spowodowane takimi przejażdżkami np. po zasiewach mogą iść w poważne kwoty. Jednocześnie szczególnie bolą rolników z uwagi na pracę, jaką muszą wkładać, by utrzymywać uprawy w dobrej kondycji.
Niestety, lokalne media co jakiś czas donoszą o kolejnych takich zdarzenia. Tak jak np. "Głos Koszaliński", do którego o pomoc zwróciła się czytelniczka, która ma pole uprawne w Jankowie koło Drawska Pomorskiego (woj. zachodniopomorskie).
Gdy otrzymała informację, że na jej obsianej rzepakiem ziemi jeździ terenowe auto, bezzwłocznie udała się na miejsce. I rzeczywiście zastała zakopaną na środku pola "terenówkę", którą akurat próbowano wyciągnąć.
"Na miejscu okazało się, że kręcili sobie bączki wkoło krzaków na polu rzepaku i ogólnie zjeździli pole" - napisała właścicielka areału do redakcji, dodając że sprawcy tłumaczyli, iż wjechali na pole, bo uciekł tam pies. Mieli zapewniać o pokryciu szkód.
Quady i crossy na celowniku. W lasach posypały się mandaty
Kobieta poskarżyła się dziennikowi, że to nie pierwszy taki przypadek. Przed rokiem miała zgłosić zniszczenie uprawy grochu z dokumentującymi zdarzenie zdjęciami. Zdaniem gospodyni policja niewiele jednak zrobiła, by znaleźć winnych. W najnowszej sprawie stróże prawa także zostali poproszeni o pomoc.
- Potwierdzam, mamy takie zgłoszenie i prowadzone są czynności mające ustalić okoliczności i sprawców zniszczenia pola - przekazała Karolina Żych, rzeczniczka Komendy Powiatowej Policji w Drawsku Pomorskim.
Mundurowych wezwał też mieszkaniec Wólki Pytowskiej (pow. radomszczański, woj. łódzkie), jak zobaczył rozjeżdżające jego obsiane zbożem pole quady. Zniszczenia okazały się spore, a było już za późno, by ponownie siać.
- A to oznacza, że nie zbiorę plonów i nie sprzedam ich. Z takiego areału to mogłoby być około 2000 zł. Razem z tym, co zostało zniszczone, jakieś 3000 zł. Ktoś powie, że to niedużo. A jednak dla mnie dużo. I dlaczego? Dlatego, że ktoś miał ochotę pojeździć sobie po moim polu. Pewnie dobrze się bawili. Moim kosztem - nie ukrywał złości mężczyzna w rozmowie z "Gazetą Radomszczańską".
Rolnicy i myśliwi ostro o stanie wyjątkowym. Zniszczone pola i brak polowań
Pojechał za quadami, które zatrzymały się na jednym z podwórek w sąsiedniej wiosce, a sprawę zgłosił na policję.
- Najpierw długo ze mną rozmawiali, potem powiedzieli, że oni tego zniszczonego pola nie mogą obejrzeć, że nie są przygotowani, nie mają odpowiednich butów. W końcu pojechali na to podwórko, które im wskazałem. Skończyło się na tym, że przyjęli zawiadomienie, ale winnych do dzisiaj brak... - opowiadał gazecie gospodarz.
Nadkomisarz Aneta Wlazłowska, oficer prasowy KPP w Radomsku potwierdziła, że doszło do zniszczenia zasiewów i przyjęto zawiadomienie w tej sprawie. Jak zapewniła, funkcjonariusze pojechali też w miejsce wskazane przez zgłaszającego jako to, gdzie udały się quady.
Właściciel posesji jednak miał stwierdzić, że nie posiada takiego pojazdu. Miał faktycznie usłyszeć tego dnia kogoś, kto wjechał na podwórko przez otwartą bramę, ale gdy postanowił to sprawdzić, nikogo już nie było.
Policjantka zapewniła jednocześnie, że szukanie sprawców zniszczenia trwa.
- Wiesz o ciekawym wydarzeniu? Poinformuj nas o tym! Czekamy: redakcja@agropolska.pl