Powódź zniszczyła rolnikowi 900 ton zebranej pszenicy. "Nie wiem, jak gospodarstwa się pozbierają"
„Naprawdę, płakać się chce” – wyznał wiceszef Izby Rolniczej w Opolu, która zebrała pierwsze informacje o stratach powodziowych w gospodarstwach, prosząc jednocześnie rolników, którzy ucierpieli wskutek wielkiej wody, o kolejne informacje.
Prezes Izby Rolniczej w Opolu Jerzy Sewielski przekazał, że izbie udało się już zebrać trochę informacji o tym, co się stało w gospodarstwach w wyniku powodzi.
„Mamy już pierwszych gospodarzy, najbardziej potrzebujących pomocy. Zdajemy sobie sprawę, że to jest dopiero początek szacowania rozmiaru strat. Woda zeszła w Głuchołazach, teraz pod wodą jest Lewin Brzeski. Dla rolników to jest tragedia. Nie wiem, jak się gospodarstwa pozbierają. Mamy informację o rolniku, któremu powódź zniszczyła 900 ton zebranej pszenicy. Również spółdzielnie zostały poszkodowane, np. Bodzanów. Próbujemy jeszcze znaleźć możliwość zagospodarowania tych zbóż, ale w obecnej sytuacji przetwórstwa na Opolszczyźnie, nie jest to łatwe” – stwierdził, cytowany w komunikacie na stronie internetowej opolskiej IR, Jerzy Sewielski.
Przewoźnicy będą za darmo transportować dary dla rolników-powodzian. "Odzew jest niesamowity"
Jak dodał, rolnicy, których pola odsłoniła ustępująca fala powodziowa, powinni zgłaszać się jak najszybciej do komisji gminnych i do Izby, żeby oszacować, jakie są straty.
„Będziemy mogli zgłosić te straty również do komisji wojewody. Jeszcze dzisiaj jadę z pomocą do rolników, zawożę w rejon Paczkowa łopaty i agregaty. Niestety, w marketach brakuje podstawowych narzędzi, nie wyobrażam sobie, co będzie dalej” – zaznaczył w relacji z 17 września Sewielski.
Natomiast wiceprezes Izby Rolniczej w Opolu Łukasz Smolarczyk podkreślił, że wielu rolników, którzy są zagrożeni powodzią, wciąż zabezpiecza swoje mienie.
„W tych miejscach, gdzie woda schodzi, trzeba jak najszybciej zgłaszać się do gminnych komisji, żeby oszacowały straty w plonach, a zalało soję, buraki i kukurydzę. Na polach był również rzepak ozimy, który w wielu miejscach będzie do ponownego obsiania. W niektórych gospodarstwach popłynęła też słoma i sianokiszonka” - wymieniał Smolarczyk.
Ekspert: nie zawsze ubezpieczenie obejmuje powódź. Zajrzyjcie w umowy!
Zapewniał, że - w miarę możliwości - Izba zbiera informacje o potrzebach rolników i deklaracje od tych, którzy chcą pomóc.
„Widać, że jest chęć niesienia pomocy z innych terenów, np. zgłaszają się inne izby rolnicze. Sytuacja jest dramatyczna. Naprawdę, płakać się chce” - wyznał Łukasz Smolarczyk.
Opolski samorząd rolniczy przypomniał ponadto w komunikacie o zgłaszaniu się do gmin w celu oszacowania strat przez gminne komisje klęskowe. Zwrócił uwagę, że warto posiadać dokumentację fotograficzną zalanych upraw i nieruchomości, co jest ważne w późniejszych procedurach odszkodowawczych oraz dla firm ubezpieczeniowych.
„Można również wstępnie oszacować straty i przekazać te dane do biura izby. Czekamy też na informacje o bieżących potrzebach poszkodowanych rolników” – poinformowała IR w Opolu.
- Agrobiznes bez tajemnic. Zamów prenumeratę miesięcznika "Przedsiębiorca Rolny" już dziś