Posłanka o zakazie hodowli zwierząt futerkowych: będą szczodre odszkodowania. Hodowca: nie chcemy ich, chcemy uczciwie pracować
Zakaz hodowli zwierząt futerkowych nie powinien budzić kontrowersji. Przygotowane są szczodre odszkodowania dla hodowców - powiedziała PAP posłanka Dorota Olko (Lewica). - Nie chcemy odszkodowań, chcemy uczciwie pracować - zaznaczył Szczepan Wójcik, hodowca zwierząt futerkowych.
Projekt ustawy, którego współautorką jest posłanka Małgorzata Tracz (KO), zakłada wprowadzenie zakazu hodowli zwierząt na futro oraz likwidację obecnie istniejących farm, oferując ich właścicielom rekompensatę finansową. Rozwiązania zawarte w projekcie przedstawiono w poniedziałek na pierwszym posiedzeniu Parlamentarnego Zespołu na rzecz zakazu hodowli zwierząt na futro.
Tracz: w I połowie roku złożę projekt ustawy o likwidacji ferm futrzarskich
"Obecnie nikt nie postuluje zakazu hodowli w ogóle"
Posłanka Lewicy Dorota Olko, członkini tego zespołu, powiedziała PAP, że ma nadzieję, iż zakaz uda się przeprocesować w tej kadencji Sejmu. "Dwie trzecie Polaków opowiada się za tym zakazem, a 90 proc. polskich futer trafia na eksport. Przygotowane są szczodre odszkodowania, które pomogą się przebranżowić hodowcom, którzy musieliby się zamknąć. To jest projekt, który nie powinien budzić kontrowersji, najwyższy czas go wprowadzić w Polsce" - oświadczyła Olko.
Zaznaczyła, że zespół ds. hodowli zwierząt na futra zajmuje się tylko sprawą zwierząt futerkowych, i - jak zapewniła - obecnie nikt nie postuluje zakazu hodowli w ogóle.
Olko zapytana została, czy zwierzęta futerkowe mogą wywołać konflikt w koalicji rządzącej. "Mam nadzieję, że koalicja nie przestraszy się niewielkiej grupy, tak jak przestraszył się Jarosław Kaczyński i wycofał się z ‘piątki dla zwierząt’. To jest silne lobby, ale mam nadzieję, że nie zastraszy posłów i posłanek, bo (...) mówimy tu o naprawdę wąskiej branży, z której prawie nikt w Polsce nie korzysta" - odpowiedziała.
"Po zwierzętach futerkowych przyjdą krowy i świnie"
Również w poniedziałek w Sejmie odbyło się posiedzenie Parlamentarnego Zespołu ds. ochrony zwierząt, praw właścicieli zwierząt oraz rozwoju polskiego rolnictwa. Podczas spotkania omawiane były kwestie związane ze zwiększaniem konkurencyjności polskiego rolnictwa ze szczególnym uwzględnieniem rozwoju sektora chowu i hodowli zwierząt futerkowych oraz skorelowanych sektorów rolnych.
Organizatorka demonstracji rolników w Holandii: stek i schabowy staną się tabu, tak jak hodowla bydła
"Nie może być zgody na to, żeby grupka posłów, która ma swój określony światopogląd, razem z organizacjami antyhodowlanymi próbowała niszczyć branżę zwierząt futerkowych w Polsce" - powiedział PAP Szczepan Wójcik, prezes Instytutu Gospodarki Rolnej, hodowca zwierząt futerkowych.
Podkreślił, że Polska jest liderem w tej branży na świecie. "Polska się rozwija i nie może być tak, że ktokolwiek zabrania komukolwiek prowadzenia legalnej działalności. Po nas przyjdzie ktoś inny. Po zwierzętach futerkowych przyjdą krowy i świnie. (...) Nie będzie zgody hodowców i rolników, żeby na czyjeś zawołanie tracić pracę. Jesteśmy całkowicie przeciwni takiemu rozwiązaniu" - podkreślił. "Nie chcemy odszkodowań, my chcemy sami pracować uczciwie" - dodał.
Zaznaczył, że 90 proc. ferm hodowlanych w Polsce jest w polskich rękach. Przyznał, że są w kraju duzi hodowcy duńscy czy holenderscy, ale - jak zaznaczył - jesteśmy w Unii Europejskiej i w każdej branży istnieje kapitał zagraniczny.
- Agrobiznes bez tajemnic. Zamów prenumeratę miesięcznika "Przedsiębiorca Rolny" już dziś