Polska wychodzi z UE. Co to oznaczałoby dla rolnictwa?
Utrata cennych rynków zbytu, koniec dopłat z tymi bezpośrednimi do hektara na czele, a także spadek PKB całej gospodarki – na te aspekty zwraca uwagę ekspert z Wielkopolskiej Izby Rolniczej (WIR) w kontekście płynących z różnych środowisk nawoływań do opuszczenia szeregów Unii Europejskiej przez Polskę.
W zamieszczonej w serwisie internetowym WIR analizie Andrzej Przepióra podkreśla, że w ostatnim czasie, w przestrzeni publicznej, pojawia się coraz więcej opinii i twierdzeń, że Polska powinna opuścić Unię Europejską, a ich autorzy wskazują na przeregulowanie, radykalizm klimatyczny, politykę migracyjną itd.
Nowe dane o eksporcie produktów rolno-spożywczych. Dominowało mięso i jego przetwory
„My dodatkowo przestajemy otrzymywać środki, nasze KPO jest zablokowane, a jak ostatnio słyszymy, środki z funduszu spójności mogą również zostać przyblokowane. Na dodatek grozi nam zamknięcie granicy. W tym kontekście, rzeczywiście można sobie zadać pytanie, po co mamy być w tej Unii. Odkładając na bok polityczne spory i nasze własne błędy w polityce zagranicznej, spójrzmy na wyjście z Unii Europejskiej w kontekście rolnictwa” – pisze Przepióra.
Gdzie wyeksportować żywność?
I zwraca uwagę, że od 2002 roku bardzo dynamicznie rośnie wartość polskiego eksportu żywności i dodatni bilans handlowy.
„Eksportujemy około 80 proc. produkowanej w Polsce wołowiny, 60 proc. produkowanego mięsa drobiowego, około 40 proc. produktów mleczarskich, tyle warzyw i owoców czy około 20 proc. zbóż. Około 80 proc. tego eksportu trafia na rynek Unii Europejskiej oraz Wielkiej Brytanii. Naszym największym odbiorcom pozostają niezmiennie Niemcy. Ten eksport nie wziął się z niczego. Po wejściu do struktur UE rolnicy i przedsiębiorcy zainwestowali olbrzymie pieniądze z dotacji i kredytów, aby osiągnąć taki pułap ilościowy i jakościowy. Te kredyty są wciąż spłacane. Co się stanie z tą produkcją jeśli z Unii Europejskiej wyjdziemy? Wróci nam granica i cła. Być może dogadamy się w ramach jakiejś umowy o wolnym handlu i nasz eksport w limitowanych ilościach ciągle będzie miał dostęp do tego rynku, ale już na zasadzie petenta i jednego z wielu krajów pukających do tych drzwi” – prognozuje ekspert z WIR.
Ukraina może zająć nasze miejsce
Jak dodaje, w tym samym czasie Ukraina może dołączyć do wspólnoty, zajmując nasze obecne miejsce na intratnym rynku spożywczym. A na rynku polskim ceny poleciałyby na łeb, na szyję w konsekwencji olbrzymich nadwyżek żywności, której w szybkim czasie nigdzie indziej raczej nie wyeksportujemy. Dla wielu gospodarstw rolnych oznaczałoby to utratę płynności finansowej i likwidację. Utrzymałyby się zapewne tylko te największe.
Eksport-import w branży rolno-spożywczej. Bilans handlowy z Ukrainą znacznie się dla Polski pogorszył
„Drugi aspekt to unijne dotacje, w tym dopłaty bezpośrednie. Jak one są ważne, pokazuje obecny kryzys cenowy na rynku rolnym, kiedy to ceny skupu dla większości produktów są poniżej kosztów produkcji. To dzięki dopłatom z funduszy unijnych oraz środków krajowych, rolnicy są w stanie związać koniec z końcem. Wychodząc z Unii, zostaniemy z niskimi cenami skupu i wysokimi kosztami, ale bez tej sieci bezpieczeństwa finansowego, jaką tworzą dopłaty” – przekonuje specjalista.
Spadek PKB też odciśnie się na rolnikach
Wskazuje ponadto na trzeci aspekt tek sprawy, czyli spodziewany wówczas spadek PKB całej gospodarki, której przecież rolnictwo jest częścią.
„Dochody konsumentów wpływają na ich decyzje zakupowe. Jeśli gospodarka zacznie się zwijać po wyjściu z UE, to niewątpliwie odbije się to na rolnictwie. Budżet państwa też wtedy nie będzie dysponował środkami na pomoc krajową, która obecnie jest bardzo intensywna. Nie rzucajmy zatem haseł na wiatr. Raczej skupmy się na poprawianiu Unii aniżeli na wychodzeniu z tych struktur. To jest właśnie bezpieczna przyszłość rolników” – ocenia ekspert z wielkopolskiej izby.
- Agrobiznes bez tajemnic. Zamów prenumeratę miesięcznika "Przedsiębiorca Rolny" już dziś