Nadleśnictwo interweniuje. Myśliwi muszą przestawić ambony

Poleć
Udostępnij
Autor tekstu: (em) | redakcja@agropolska.pl
10-01-2018,17:20 Aktualizacja: 10-01-2018,17:28
A A A

Leśnicy z Nadleśnictwa Puławy nakazali przestawienie myśliwskich ambon. Ich zdaniem konstrukcje do polowania na zwierzynę stały zbyt blisko (zaledwie kilka metrów) od rezerwatu "Piskory".

- Zwyżki stały kilka metrów od granicy, ale już poza terenem rezerwatu. Zdecydowaliśmy jednak, że ta odległość jest za mała i zwróciliśmy się do koła łowieckiego o ich przestawienie - mówi Włodzimierz Beczek, zastępca szefa Nadleśnictwa Puławy w rozmowie z "Dziennikiem Wschodnim".

specustawa dotycząca zwalczania chorób zakaźnych u zwierząt, prawo łowieckie, polowanie

Myśliwi mogą robić co chcą. Nawet przepędzić z lasu spacerowicza

Myśliwi będą mogli wygonić z lasu obrońcę przyrody, grzybiarza i spacerowicza. Będą mogli też pogonić właściciela z jego ziemi. Takie prawo obowiązuje już w Polsce. Chociaż ten zapis nie znalazł się we właśnie nowelizowanej ustawie Prawo łowieckie...

Dodaje, że według niego myśliwi z koła łowieckiego 155 "Sokół" nie złamali przepisów, ale ustawieniem konstrukcji niemal na granicy rezerwatu, sprowokowali "niepotrzebną sytuację".

- Powinni tego unikać i liczę, że następnym razem takie obiekty będą ustawiane znacznie dalej od granicy rezerwatu, żeby nie było wątpliwości - przekonuje.

Myśliwi zapewniają, że już zastosowali się do polecenia. - Cztery zwyżki przestawiliśmy już w inne miejsce. Teraz znajdują się około 500 metrów od granicy - informuje Mirosław Niburski, łowczy z koła "Sokół".

W okolicy rezerwatu jest 80 ambon. - Służą głównie do polowań zbiorowych, do odłowu dzików. Musimy wystrzelać limit narzucony przez ministerstwo, bo inaczej grożą nam kary finansowe - tłumaczy i narzeka, że konstrukcje są często niszczone.

- Każdego roku ktoś je wywraca, a my przecież nie robimy nic złego. Nie jesteśmy wrogami przyrody i również jej służymy - podkreśla na koniec łowczy.
 

źródło: "Dziennik Wschodni"

Poleć
Udostępnij