Minister mówi wprost: w ARiMR nie będzie "świętych krów"
- Na odprawie dyrektorów wojewódzkich i kierownictwa ARMiR przypomniałem, jaka jest rola agencji, do czego została powołana. Jej ocena zależy od efektywności - mówi Jan Krzysztof Ardanowski, minister rolnictwa.
Szef resortu odniósł się w ten sposób do nagrania ze spotkania z kierownictwem ARiMR. Powiedział, że agencja została już bardzo mocno naprawiona po czasach rządów PSL i prezesa Andrzej Grossa.
Ardanowski ostro krytykuje ARiMR. Wyciekło nagranie z narady
Zaznaczył, że żeby nie determinacja prezesa ARMiR po przejęciu rządów przez PiS, Daniela Obajtka jesienią i zimą 2015 r., to agencja w ogóle by nie funkcjonowała.
Zwrócił uwagę, że jak PiS przejął władzę, nie działał system informatyczny i tylko dzięki ówczesnemu kierownictwu i dużej determinacji pracowników udało się przeprowadzić wypłaty dopłat bezpośrednich w 2016 r. i realizację programu.
- Ale pojawia się pewnego rodzaju opieszałość, zachowawczość ze strony urzędników ARiMR, którzy (...) wspierani przez prawników boją się podejmować decyzje, za którymi czekają rolnicy i inni beneficjenci. W związki z tym na odprawie dyrektorów wojewódzkich i kierownictwa w Warszawie bardzo mocno przypomniałem jak jest rola agencji, do czego została powołana i również bardzo precyzyjnie powiedziałem, że ocena agencji zależy tylko i wyłącznie od jej efektywności - wyjaśnił polityk.
Minister podkreślił, że nie ma dla niego znaczenia, skąd przychodzą ludzie do ARMiR, a wielu pracuje od czasów PSL i nie ma to szczególnego znaczenia, jeżeli są ludźmi kompetentnymi.
[AUDIO] Nagranie udostępnił były poseł PiS Krzysztof Tołowiński, który w 2007 r. w rządzie Jarosława Kaczyńskiego był wiceministrem skarbu państwa
PSL krytykuje pracę ARiMR. Środki dla rolników są zagrożone
Ardanowski zapowiedział, że nie będzie "ochrony politycznej" dla ludzi, którzy sobie nie radzą. Zaznaczył, że jak obejmował stanowisko ministra rolnictwa, to prezes Jarosław Kaczyński powiedział, żadnych "świętych krów".
Szef resortu powiedział też, że po publikacji tzw. taśm Ardanowskiego, odebrał wiele telefonów ze wsparciem w podjętych działaniach, w tym od przeciwników politycznych. - Mówią: wreszcie jest ktoś, kto mówi, że beneficjent jest ważniejszy od instytucji, która środki unijne przekazuje.
- Sytuacja, która zaczyna się wymykać z rąk, gdzie opieszałość i zbyt nadmiernie rozbudowane struktury w ARMiR powodują, że pobór tych środków przez beneficjentów, głównie przez rolników jest utrudniony, każe podejmować działania zapobiegawcze i wyprzedzające, a nie czekać, że faktycznie będziemy tracić pieniądze - podkreślił minister.
Na koniec zapewnił, że nie ma w tej chwili zagrożenia utraty pieniędzy z PROW 2014-2020 i z programu Ryby.
- Agrobiznes bez tajemnic. Zamów prenumeratę miesięcznika "Przedsiębiorca Rolny" już dziś