Konie z Janowa Podlaskiego w politycznej grze
- Sprawa stadniny koni w Janowie Podlaskim odżywa, gdy zaostrza się walka polityczna - przekonywał minister Jan Krzysztof Ardanowski. Zapewniał, że stan zwierząt jest dobry.
Szef resortu rolnictwa spotkał się z dziennikarzami w stadninie, dokąd zaprosił ich, aby mogli zapoznać się z warunkami hodowli koni i krów.
Minister odpowiada posłankom. W stadninie w Janowie nie jest źle
Podczas konferencji prasowej prostował doniesienia medialne, jakoby po 2015 r. i zmianie prezesa janowskiej stadniny
nastąpił jej upadek. Przekonywał, że sprawa stadniny jest wykorzystywana politycznie, tymczasem miała problemy także wcześniej.
Minister powołał się na wyniki kontroli przeprowadzonej ostatnio przez ekspertów z Państwowego Instytutu Weterynarii w Puławach oraz Instytutu Zootechniki w Krakowie, którzy - jak mówił - wskazali na niedociągnięcia, ale skonstatowali, że „tu nic dramatycznego się nie wydarzyło”.
- W strukturze stada są konie zarówno w bardzo dobrej kondycji i są również zwierzęta starsze, które tu doczekają swoich dni. One wyglądają źle. (…) Robienie z tego uogólnienia, jak tu się źle dzieje, jest wielkim łajdactwem - dodał Ardanowski.
Polityk powoływał się też na wyniki kontroli NIK z ubiegłego roku, która nie stwierdziła nieprawidłowości w zakresie opieki nad zwierzętami w Janowie Podlaskim, ani w zakresie sprawowania nad nią nadzoru właścicielskiego przez KOWR.
Hodowcy koni chcą ujawnienia sytuacji w stadninie w Janowie Podlaskim
Przytaczał pisma działaczy związkowych z OPZZ w stadninie oraz Zarządu Głównego Związku Zawodowego Pracowników Rolnictwa, którzy zaprotestowali przeciwko ukazującym się w mediach doniesieniom - po wizycie w stadninie posłanek PO Doroty Niedzieli i Joanny Kluzik-Rostkowskiej - że zwierzęta w Janowie Podlaskim "są skrajnie zaniedbane". Związkowcy zapewniali, że stan zwierząt jest dobry.
Ardanowski podkreślił, że wielkie gospodarstwo rolne o powierzchni 1,7 tys. ha, jakim jest stadnina w Janowie Podlaskim, zawsze miało problemy, także przed 2015 rokiem. Powoływał się na raport CBA i wyniki kontroli NIK z 2016 r., które wskazywały na nieprawidłowości.
- Tu szereg działań należy podjąć. Tu są stare budynki, nie było inwestycji od wielu lat. Ostatni źle wykonany cielętnik w 2013 r., jest bez odpływu. Tu są stare dachy, które trzeba poprawić, jest konieczność przebudowy jednej z obór - tłumaczył.
Odpowiadając na pytania dziennikarzy przyznał, że prezesi, którzy zarządzali stadniną w Janowie Podlaskim po 2015 r. popełniali błędy, a w ostatnich miesiącach stadnina nie była pod odpowiednim nadzorem.
- Ja nie jestem zachwycony, tym co się tu w ostatnich miesiącach działo. Tu nie będzie zatrudniania po znajomości i po układach. Może tak bywało. Mnie zależy, żeby tu byli fachowcy, którzy znają się nie tylko na koniach, ale również mają być fachowcami od zarządzania dużym gospodarstwem rolnym - zapowiedział.
Ardanowski zwrócił uwagę, że negatywne informacje o złym stanie hodowli koni w Polsce ukazały się także w mediach zagranicznych, co może utrudniać ich sprzedaż i obniżać ceny.
- Książka warta polecenia: "Sygnały koni"