Każdy pretekst jest dobry, by nas oskarżyć, że mamy paskudną żywność

Poleć
Udostępnij
Autor tekstu: PAP, (em) | redakcja@agropolska.pl
21-02-2019,12:25 Aktualizacja: 21-02-2019,12:52
A A A

- Mamy świetne rolnictwo, więc każdy pretekst jest dobry, by nas oskarżyć, że mamy paskudną żywność. To jest nakręcane, bo przegrywają konkurencję z nami - mówi minister Jan Krzysztof Ardanowski odnosząc się do informacji o kontrolach polskiej wołowiny za granicą.

W czwartek w Radiu Wnet szef resortu rolnictwa podkreślił, że polski eksport produktów rolnych jest wart 30 mld euro.

salmonnella w wołowinie, miroslav toman, Główny Lekarz Weterynarii, Paweł Niemczuk, system RASFF

Czechy nie poinformowały o wykryciu salmonelli w polskim mięsie

Czechy nie umieściły informacji o wykryciu salmonelli w polskiej wołowinie w unijnym systemie ostrzegania RASFF, a tamtejsze służby weterynaryjne nie poinformowały resortu rolnictwa o tej sprawie - mówi Główny Lekarz Weterynarii Paweł...

Mówiąc, o doniesieniach dotyczących kontroli mięsa wołowego importowanego z naszego kraju, powiedział: - Może właśnie, dlatego, że za dobrze nam idzie, każdy pretekst jest dobry, żeby nam przywalić, cepem jakimś, czyli oskarżyć o to, że mamy paskudną żywność.

Ardanowski zaznaczył, że polskie mięso nigdzie w Europie nikomu nie zaszkodziło. - Ale histeria, hejt, jaki za tym poszedł (chodzi o przypadek nielegalnego uboju krów bez nadzoru weterynaryjnego - PAP) jest ogromny. W Europie Zachodniej, ale już nasi bracia z Grupy Wyszehradzkiej - Czesi i Słowacy - oszaleli - dodał.

- To jest nakręcane, bo to komuś służy, bo albo wybory albo chcą rozwijać swoją produkcją, a przegrywają konkurencję z nami, bo robimy i więcej i taniej - tłumaczył minister.

Miroslav Toman, czeski minister rolnictwa zapowiedział w środę wprowadzenie nadzwyczajnych kontroli całego mięsa wołowego importowanego z Polski. Decyzję uzasadnił stwierdzeniem bakterii salmonelli w 700 kg partii.

wołowina, mięso, Andrzej Duda, Jan Krzysztof Ardanowski, promocja wołowiny, Porozumienie Rolnicze

Prezydent z ministrem zajadali się wołowiną przed kamerami

Zamieszanie związane z ujawnieniem nielegalnego uboju bydła w jednej z rzeźni na Mazowszu spowodowało gigantyczny kryzys wizerunkowy polskiego mięsa na świecie. Afera najmocniej uderzyła w producentów wołowiny, jednak rykoszetem oberwała...

Główny Lekarz Weterynarii Paweł Niemczuk powiedział, że Czechy nie umieściły informacji o wykryciu salmonelli w polskiej wołowinie w unijnym systemie ostrzegania RASFF, a tamtejsze służby weterynaryjne nie poinformowały resortu rolnictwa o tej sprawie.

Zaznaczył, że informowanie o takiej sprawie przez media jest pogwałceniem zasad ustalonych przez Komisję Europejską. - Taka informacja powinna pojawić się najpierw w systemie wczesnego ostrzegania o niebezpiecznej żywności i paszach (RASFF) - podkreślił.

Niedawno media informowały o nielegalnym uboju krów, który odbywał się bez nadzoru weterynaryjnego w rzeźni w powiecie Ostrów Mazowiecka. Inspekcja Weterynaryjna we współpracy z policją natychmiast podjęła czynności sprawdzające, wyjaśniające i zabezpieczające.

Rzeźnia, w której dokonywano nielegalnego uboju została zamknięta. Z list dystrybucyjnych wynika, że mięso trafiło do kilkudziesięciu punktów w Polsce i do 14 krajów.

Ministerstwo rolnictwa informowało, że zabezpieczone mięso zostało przebadane. "Nie stwierdzono zagrożeń biologicznych. Jednak na zasadzie ostrożności całe mięso z ubojni jest wycofywane" - podkreślił resort.
 

Poleć
Udostępnij