Awantura o wiatraki. PiS ostrzega przed wywłaszczeniami, druga strona uspokaja
PiS: to afera wiatrakowa, która powinna być natychmiast wyjaśniona. KO: nie ma mowy o wywłaszczeniach pod wiatraki, ale też nikt nie będzie mógł blokować inwestycji, gdy będzie ona uznana za inwestycję celu publicznego.
Grupa posłów Polska 2050-TD i KO wniosła do Sejmu projekt nowelizacji ustawy dot. wsparcia odbiorców energii, który proponuje m.in. przywrócenie obliga giełdowego, a także liberalizację zasad budowy lądowych elektrowni wiatrowych. Projektodawcy proponują m.in., aby w ustawie o gospodarce nieruchomościami dopisać, że celem publicznym jest również "budowa, przebudowa i utrzymanie instalacji odnawialnego źródła energii o łącznej mocy zainstalowanej elektrycznej większej niż 1 MW, w szczególności elektrowni wiatrowej wraz z inwestycją towarzyszącą".
PIE: elektrownie wiatrowe rosną zbyt wolno, by UE osiągnęła cel 42,5 proc. energii z OZE w 2030 r.
"Ludzie, a gdzie ochrona własności?"
Politycy PiS krytykują projekt wskazując, że może on prowadzić do wywłaszczenia ludzi pod farmy wiatrowe.
Sprawę skomentował na platformie X b. minister rozwoju i technologii, poseł PiS Waldemar Buda. "To jest niebywałe! Każdy kto ma po sąsiedzku swojego domu niezabudowaną działkę nie może spać spokojnie! Jeśli tylko pojawi się inwestor, który będzie chciał tam postawić turbinę wiatrową to nie dość że dostanie zgodę to jeszcze jak będzie Twój dom za blisko to Cię wywłaszczy! I to nie musi być wcale na wsi ale nawet przy osiedlu domków jednorodzinnych w mieście!" – napisał Buda.
"Ludzie, a gdzie ochrona własności?! To jest gorsze niż podatek katastralny! O tym były te wybory 15 października! Deale, interesiki, prywatyzacja kosztem zwykłego człowieka. Niektórzy dopiero teraz się orientują!" – oświadczył.
Do sprawy odniósł się również minister w KPRM Jacek Ozdoba, który umieścił na platformie X wpis i krótkie nagranie. "Nowa większość parlamentarna rozpoczyna swoją kadencję od lobby, od afery wiatrakowej. Przypominam, że w przeszłości NIK oceniała przepisy i wskazywała, gdzie należy je naprawić" – powiedział.
Ozdoba, odnosząc się do raportu NIK z 2014 r. ocenił, że ówczesne regulacje pokazywały na tworzenie "wiatrakowego eldorado pod biznes".
Farmy wiatrowe i fotowoltaiczne lokowane na żyznych glebach. LIR chce ochrony dla takiej ziemi
"Afera wiatrakowa" do wyjaśnienia
Minister zaznaczył, że po przejęciu władzy, rząd Zjednoczonej Prawicy naprawił błędy swoich poprzedników. "Wprowadziliśmy dobre przepisy. Teraz, do laski marszałkowskiej trafiają poprawki do ustawy, które dają możliwość lokalizowania wiatraków bliżej rezerwatów, parków narodowych i zabudowy wielorodzinnej. Stwarzają nieograniczoną możliwość instalacji wiatraków w całym kraju" – podkreślił Ozdoba.
"To jest afera wiatrakowa, która powinna być natychmiast wyjaśniona" – oznajmił. Zwracając się do posłów, którzy podpisali się pod ustawą, w tym do szefa klubu KO Borysa Budki i posła KO Michała Szczerby, Ozdoba pytał: "Kto jest autorem tej poprawki? Kto z przedsiębiorców, lobbystów przyniósł do większości parlamentarnej, czy do kogoś kto czuje się odpowiedzialny za ten projekt, lobbystyczne przepisy? Jaka firma je napisała?".
Ozdoba stwierdził, że "nie chce mu się wierzyć, by jakikolwiek polski parlamentarzysta podpisał się pod wywłaszczeniem mieszkańców, gdy będzie chęć budowania wiatraków". "Nie chce mi się wierzyć, by jakikolwiek poseł chciał niszczenia polskiego środowiska, chciał aby negatywne oddziaływanie na parki narodowe i rezerwaty było uregulowane prawnie, tak jak chcą tego ci, którzy podpisali się pod tą poprawką" – ocenił.
Morawiecki: zyskają lobbyści
We wpisie minister wymienił przepisy, które uznał za szkodliwe. "Ukryli szkodliwe przepisy, takie jak: zmniejszenie odległości do zabudowy mieszkaniowej (wiatraki od 300 m w przypadku zabudowy wielorodzinnej i od 400 m w przypadku zabudowy jednorodzinnej); zmniejszenie odległości od parków narodowych i rezerwatów przyrody (projekt zakłada możliwość lokalizacji elektrowni wiatrowych od tych obszarów w odległości 300 m); wywłaszczenia osób prywatnych; uchwała wiatrakowa – zastępuje plan miejscowy; możliwość ‘modernizacji’ istniejących farm bez uzyskania decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach; zmiana zasad liczenia odległości – obecnie: od terenu farmy wiatrowej, a wg projektu: od wiatraka" – wskazał minister.
Orlen zawarł warunkową umowę zakupu dwóch farm wiatrowych od spółki należącej do brytyjskiego funduszu
Głoś zabrał także poprzez wpis na Facebooku premier Mateusz Morawiecki. "Miał być popcorn i jest! Tylko zajadają się nim lobbyści! W Polsce padł dziś rekord świata! Tym razem nie ma się jednak z czego cieszyć, bo to światowy rekord w aferach! Afera Wiatrakowa wybuchła zanim podjęli próbę stworzenia rządu. Bez konsultacji, bez analiz, bez przygotowania politycy PO i Polska2050 chcą ustawić wielkie turbiny przy domach Polaków. Kto straci? Polacy! Kto skorzysta? Lobbyści!" - napisał Morawiecki.
KO: nie ma mowy o wywłaszczeniach
Borys Budka (Koalicja Obywatelska) pytany o wywłaszczenia powiedział, że "nie ma żadnej mowy o żadnych wywłaszczeniach pod wiatraki". "To jest jedno wielkie kłamstwo, co więcej zapewniamy w tej ustawie pełną procedurę, która chroni interesy mieszkańców przed ewentualnym negatywnym wpływem takich inwestycji" - dodał.
Budka dopytywany o ten zapis wyjaśnił, że "ustawa, która daje możliwość, że przyłącze energetyczne do wybudowanego wiatraka jest doprowadzone w trybie administracyjnym". Jego zdaniem, nie jest to nowum. "Przyłącze energetyczne, czyli kabel jest propozycja, żeby można było w trybie administracyjnym wydać taką możliwość, ale tylko dla przyłącza i jeśli jest to cel publiczny".
Na uwagę dziennikarzy, że w projekcie jest napisane, że dotyczy to budowy i modernizacji wiatraków, Paulina Hennig-Kloska (Polska 2050) powiedziała, że w "myśl projektowanej ustawy, możliwość podjęcia decyzji o inwestycji w danym miejscu będzie w ręku samorządu terytorialnego". Jej zdaniem, to forma decentralizacji decyzji w tym zakresie. Powiedziała też, że zapis o poprowadzeniu przyłącza będzie jeszcze doprecyzowany. "Dzisiaj rozmawialiśmy na porannym zespole koalicji o tym, jak ten przepis doprecyzować, by intencje wnioskodawcy zostały zachowane, a jednocześnie dać możliwość realizowania celów tej ustawy" - dodała.
PGE i GE chcą testować produkcję zielonego wodoru z morskiej turbiny wiatrowej
Będzie dyskusja na sejmowej komisji
Poinformowała też, że pierwsze czytanie "ustawy wiatrakowej" pewnie odbędzie się w przyszłym tygodniu. "Chcemy na sejmowej komisji wsłuchać się we wszystkie głosy stron i uwagi merytoryczne" - dodała. "Taki też jest nasz cel, aby komisja najpierw wysłuchała wszystkich środowisk, odbyła normalną dyskusję i mogę zagwarantować, że żadne środowisko reprezentujące głos merytoryczny mieszkańców i NGO-sów nie będzie zbagatelizowane, będzie przestrzeń na komisji, aby te wszystkie środowiska mogły się wypowiedzieć" - zapewniła posłanka Polski 2050 podczas konferencji prasowej w Sejmie.
Obecnie obowiązujące przepisy - wprowadzone nowelą z marca tego roku - przewidują, że minimalna odległość turbin wiatrowych od zabudowań ma wynosić 700 metrów, a nie jak wcześniej 10-krotność maksymalnej wysokości turbiny, tzw. reguła 10H.
Budka poinformował o poprawce, "która doprecyzowuje tę odległość, dlatego że nie dość, że będzie to 500 metrów od zabudowań, to jeszcze dodatkowo będzie wprowadzona norma hałasu, czyli nie tylko odległość, ale dodatkowo jeszcze kwestie hałasu, tak żeby wiatrak był ekologiczny" - poinformował szef klubu KO Borys Budka.
Jak uzupełniła Hennig-Kloska "to jest zaimplementowanie dokładnie tych norm, które są dziś stosowane przy badaniu oddziaływania inwestycji na środowisko i to jest zaimplementowanie do ustawy norm środowiskowych w obszarze ochrony ludności przed hałasem". "Naszym celem jest ewidentnie uwolnienie rozwoju turbin wiatrowych na lądzie i jednocześnie zadbanie o odpowiednie bezpieczeństwo i komfort życia mieszkańców terenów wiejskich" - podkreśliła.
- Agrobiznes bez tajemnic. Zamów prenumeratę miesięcznika "Przedsiębiorca Rolny" już dziś