Szarek komośnik sieje spustoszenie na Zamojszczyźnie
Plantatorzy buraków cukrowych na Zamojszczyźnie są załamani stratami powodowanymi przez szkodnika. Już co najmniej kilkadziesiąt hektarów plantacji trzeba było zlikwidować i dokonać przesiewów. Sytuację pogarsza dramatyczna susza panująca we wschodniej części Zamojszczyzny. Rolnicy domagają się, aby za rok były dostępne nasiona zaprawione skutecznym insektycydem. W przeciwnym razie zapowiadają rezygnacją z uprawy buraków. Apelują też do cukrowni o obniżkę cen nasion wykorzystywanych do przesiewów.
Szarek komośnik zaczął powodować straty na Zamojszczyźnie w 2016 roku i od tego czasu zagrożenie z jego strony narasta. W tym roku jego liczebność na polach jest bardzo duża. Trudno jest logicznie wyjaśnić, dlaczego na jednych polach szkodnik żeruje, a innych na nie. Nie można tego powiązać z lokalizacją ubiegłorocznych plantacji.
Szkodnika spotkałem nie tylko na plantacjach buraków, ale także na podwórkach i nawet na cmentarzach. Szarek komośnik żeruje nocą, ale w tym roku można go spotkać także w ciągu dnia.
Uwaga! Szarek komośnik już jest
Rolnicy zapowiadają, że jeśli do przyszłego roku nie zostanie znaleziony skuteczny sposób walki ze szkodnikiem, to zrezygnują z uprawy buraków cukrowych. Koszty walki z szarkiem komośnikiem przy dużym jego nasileniu stawiają pod znakiem zapytania opłacalność uprawy buraków cukrowych. Paradoksalnie więc produkcji buraków cukrowych zagrozi nie zniesienie limitów produkcji cukru w Unii Europejskiej, ale ten mało znany do niedawna szkodnik.
Przesiew buraków to dodatkowe koszty dla rolnika wynoszące ok. 1000 zł/ha. Gestem wsparci ze strony producentów cukru byłoby wzięcie na siebie połowy kosztów ponownego zakupu nasion. W obecnej sytuacji cały koszt obciąża rolnika, a przecież w takiej sytuacji trudno jest się dopatrzeć jego winy.
Wzrost populacji szarka komośnika będzie także narastającym problemem zabezpieczenia bazy surowcowej dla cukrowni działających na Zamojszczyźnie. Zresztą informacje o występowaniu szkodnika płyną od rolników także z okolic Chełma, a nawet na północ od Lublina. Kwestią czasu jest tylko rozprzestrzenienie się szkodnika na teren całego kraju.
Część rolników na Zamojszczyźnie nie chce dokonywać przesiewów i chce siać kukurydzę. Zresztą, wykonywanie przesiewów w warunkach obecnej suszy nie ma większego sensu, bo nic nie da.
Proteus 110 OD dopuszczony do zwalczania szarka komośnika
Poza tym spóźnienie się z opryskiem nawet o jeden dzień może oznaczać likwidację plantacji. Trudno sobie wyobrazić, aby rolnik od siewu buraków drżał każdej nocy o to, czy nie traci właśnie plantacji. Opóźnienie oprysku może wynikać także z przebiegu pogody, która nie pozwoli na wykonanie oprysku natychmiast po zauważeniu śladów żerowania szkodnika. Wreszcie pojawia się pytanie: ile oprysków trzeba wykonać, aby skutecznie chronić plantację?
Jedyny czasowo dopuszczony w tym roku do zwalczania szkodnika preparat Proteus 110 OD jest zalecany w dawce 0,5-0,75 l/ha. Z rozmów z rolnikami wynika, że taka dawka może być niewystarczającą.
Środek należy stosować zapobiegawczo od fazy 2 liści buraków (BBCH 12) na plantacjach o wysokim stopniu zagrożenia szkodnikiem lub interwencyjnie natychmiast po stwierdzeniu obecności szkodnika na plantacji od fazy widocznych 2 liści. Tymczasem szarek komośnik największe straty powoduje jeszcze wcześniej - w stadium liścieni (BBCH 10).
Drugi oprysk zaleca się wykonać po 10 dniach od pierwszego. Tymczasem na plantacjach opryskanych tym środkiem już po 5-6 dniach obserwowano występowanie szkodnika i obgryzione liścienie lub nadgryzione liście. Rolnicy pytają się, a co robić, gdy po dwóch opryskach szarek komośnik ponownie pojawi się na plantacji? Pytań jest wiele, a odpowiedzi na nie trzeba znaleźć bardzo szybko.
- Agrobiznes bez tajemnic. Zamów prenumeratę miesięcznika "Przedsiębiorca Rolny" już dziś