Podczas targów Agritechnica 2019 John Deere zaprezentował autonomiczny opryskiwacz z płaskim zbiornikiem na ciecz roboczą o pojemności 560 litrów, który nie jest konceptem i pracuje już na polach. Ponadto pokazał stację dokującą dla dronów-robotów służących do opryskiwania roślin.
Autonomiczny opryskiwacza wyróżnia się możliwością automatycznej zmiany prześwitu (do aż 1,9 m), aby jego belka robocza znajdowała się na optymalnej wysokości nad chronioną powierzchnią. Futurystyczny autonomiczny opryskiwacz ma skrętne cztery wózki jezdne, na których znajdują się wąskie gąsienice. Jest to więc pojazd, który poradzi sobie nawet na glebie nasiąkniętej wodą. Opryski wykonywane są selektywnie, w czym pomaga system See&Spray, czyli najpierw zobacz, a potem precyzyjnie opryskaj. Dzięki tej technologii kamery o wysokiej rozdzielczości rejestrują 20 zdjęć na sekundę, na podstawie których sztuczna inteligencja w czasie rzeczywistym (podczas jazdy po polu maszyny z prędkością 6-8 km/h) wychwytuje różnice pomiędzy uprawianymi roślinami a chwastami lub roślinami porażonymi patogenami. Na tej podstawie wykonywany jest punktowy oprysk tylko wymagających tego pojedynczych roślin. Tak wysoce selektywna ochrona pozwala znacznie ograniczyć stosowanie pestycydów. System See&Spray powstał we współpracy koncernu John Deere z firmą Blue River Technology.
John Deere na targach Agritechnica 2019 zaprezentował po raz pierwszy zaktualizowane flagowce ze sztywną ramą. Nowe ciągniki z rodziny 8R rozpoznamy z daleka po wyraźnie zmodyfikowanej bryle maski i formie zawartych na niej oznaczeń. Wzrok przykuwa...
Opryski można prowadzić również z powietrza. Być może w tym celu w przyszłości w pobliżu pola rolnicy będą stawiać stacje dokujące dla kilku dronów-robotów. Każdy z nich jako autonomiczny statek latający samodzielnie wykona oblot rozpoznawczy pola skanując je w celu wykrycia np. chwastów. Następnie na podstawie powstałej mapy w kolejnym locie z wysokości ok. pół metra opryska tylko miejsca tego wymagające. Dron ma zbiornik na ciecz roboczą o pojemności 10,6 litra, a jego bateria starcza na ok. 30 minut lotu. Ważne jest to, że każdy dron jest w pełni automatycznie napełniany na stacji dokującej odpowiednią cieczą roboczą i w tym czasie ma wymieniany akumulator na naładowany – pozostawiony jest automatycznie ładowany. Główną zaletą tego rozwiązania jest możliwość wykonywania oprysków w optymalnym oknie zabiegowym (gotowość do pracy 24 godziny na dobę) oraz niezależnie od warunków panujących na powierzchni gleby.
Przeciwieństwem koncepcji kilku małych dronów ze stacji dokującej, jest jeden duży dron. To statek powietrzny o średnicy 9,2 m, który jest napędzany przez 18 wirników. Ma napęd w pełni elektryczny z wymiennymi akumulatorami litowo-jonowymi. VoloDrone może być obsługiwany zdalnie lub latać na zaprogramowanej trasie. Rama tego potężnego drona jest wyposażona w system mocowania, do którego można zaczepiać różne urządzenia np. opryskiwacz. Za pomysłem tym stoją koncern John Deere i firma Volocopter .