Wirus ASF stwierdzony w czterech gospodarstwach pochodził od dzików
- Wirus ASF, który w tym roku dostał się do czterech gospodarstw w Polsce, pochodzi od dzików. Nie ma innej drogi szerzenia się tego patogenu - powiedział zastępca głównego lekarza weterynarii Paweł Niemczuk podczas Międzynarodowej Konferencji Naukowej, która dzisiaj (6 czerwca) rozpoczęła się w Puławach.
Konferencji, która odbywa się w Państwowym Instytucie Weterynaryjnym - Państwowym Instytucie Badawczym w Puławach towarzyszy hasło: "Choroby świń o dużym znaczeniu ekonomicznym na tle sytuacji epizootycznej związanej z ASF".
Ogniska ASF, które w tym roku wystąpiły w naszym kraju po pierwsze znajdują się w różnych częściach Polski, po drugie nie są ze sobą w żaden sposób połączone i po trzecie, w pobliżu każdego z tych gospodarstw zostały wcześniej stwierdzone przypadki ASF u dzików.
Wirus ASF w kolejnym gospodarstwie. Rozpoczyna się coroczna fala ognisk?
Inspekcja Weterynaryjna nie otrzymała do tej pory żadnych informacji na temat nielegalnego obrotu świniami czy handlem tymi zwierzętami, co mogłoby stanowić wektor szerzenia się wirusa.
Paweł Niemczuk scharakteryzował ogniska, które zostały stwierdzone w tym roku w Polsce i pokazał uczestnikom konferencji zdjęcia z tych gospodarstw.
- Pierwsze ognisko wybuchło 29 stycznia 2019 roku. Na zdjęciach zrobionych podczas dochodzenia epizootycznego widać ślady dzików. W okolicy tego gospodarstwa stwierdzono przypadki padłych zwierząt, które były zakażone wirusem ASF. Było ono otoczone ogrodzeniem z drutu, które nie w pełni je zabezpieczało. Ponadto jeszcze jesienią świnie były tam utrzymywane na zewnątrz pod gołym niebem - mówił Niemczuk.
Drugie ognisko wybuchło w gminie Giżycko w woj. warmińsko-mazurskim. Na terenie tego gospodarstwa znajdował się jeden obiekt należący do dwóch właścicieli. Hodowla była prowadzona w cyklu zamkniętym.
ASF w natarciu. Oprócz ogniska mamy nowe przypadki
Występowało tam niepełne ogrodzenie, a wokół zabudowań znajdowało się bardzo dużo maszyn rolniczych i sprzętu używanego w pracach polowych.
- Prawdopodobnie właściciel tego gospodarstwa, który ma bardzo dużo gruntów prowadził opryski w miejscu, w którym stwierdzono ASF u dzików. Właśnie w pobliżu tego gospodarstwa w odległości 6 km wystąpił najbliższy przypadek - mówił Niemczuk.
Największe ognisko nr 3 stwierdzono 29 maja w gospodarstwie, w którym znajdowało się ponad 8 tys. świń. Właśnie trwa dochodzenie epizootyczne w tej sprawie które wyjaśni, czy jego właściciel otrzyma odszkodowanie za utylizowane zwierzęta.
- Czwarte ognisko, mam nadzieję że ostatnie, wybuchło w woj. lubelskim. Znajdowały się tam dwie sztuki świń. W jego okolicy stwierdzono bardzo dużo przypadków ASF. Za tym gospodarstwem w lesie znaleziono dzika zakażonego wirusem. Musimy sobie zdawać sprawę, że zwierzęta te chodzą nocą między budynkami, przemieszczają się i sieją wirusa - mówił Paweł Niemczuk.
Zastępca głównego lekarza weterynarii pokazał również zdjęcia na których widać, że świnie w tym gospodarstwie były karmione zielonką.
- Informacje dotyczące afrykańskiego pomoru świń oraz tematy związane z hodowlą i produkcją trzody chlewnej można znaleźć w dwumiesięczniku "Hoduj z Głową Świnie" ZAPRENUMERUJ