Ogniska ASF. Hodowcy sami wnieśli wirusa do chlewni
Czwarte ognisko ASF w ubiegłym roku wybuchło 24 czerwca, czyli dzień po Pejsakówce, międzynarodowej konferencji, która co roku odbywa się w Puławach.
Co ciekawe teraz impreza zakończyła się 7 czerwca, a już dzień później dowiedzieliśmy się o dwóch nowych ogniskach pomoru u świń domowych, pierwszych od ośmiu miesięcy.
- W moim przekonaniu, niezależnie od tego co słyszę, musimy wygaszać produkcję w gospodarstwach przyzagrodowych, które nie spełniają zasad bioasekuracji. Inaczej nam się nie uda pokonać wirusa ASF - mówił prof. dr hab. Zygmunt Pejsak podczas pierwszego dnia tegorocznej konferencji.
Wirus ASF atakuje świnie. Potwierdzono dwa nowe ogniska
Rolnicy utrzymujący kilka świń, zdaniem prof. Pejsaka, nie powinni mieć możliwości sprzedaży tych zwierząt na tzw. spędach, czyli lokalnych punktach skupu. Te powinny być w ciągu najbliższych dwóch lat zlikwidowane.
- Uważam także, że nie powinno być tak że samochody zakładów mięsnych jeżdżą między chlewniami i kupują 1-2 świnie. Powinni jeździć do tego hodowcy, który oferuje większą stawkę świń, np. 20 sztuk - mówił 6 czerwca prof. Pejsak.
Wirus ASF po ośmiomiesięcznej przerwie pojawił się w chlewniach dwa dni później, 8 czerwca. Dwa gospodarstwa liczące w sumie 10 świń brutalnie rozpędziły nadzieje całej branży trzodziarskiej na wznowienie eksportu polskiej wieprzowiny na rynki pozaunijne. Z takiej możliwości cieszyliśmy się więc zaledwie kilka dni. Więcej na ten temat można znaleźć tutaj.
Przez dwa ogniska w gospodarstwach przyzagrodowych, które liczyły w sumie 10 świń, Polska aby mogła eksportować wieprzowinę poza kraje UE ponownie będzie musiała czekać minimum 12 miesięcy od pojawienia się ostatniego ogniska.
Rekordowa Pejsakówka. Ponad 1000 uczestników
- Stało się to, czego najbardziej się obawialiśmy. Drobni rolnicy działający w rejonie stref ASF bez wprowadzonych zasad bioasekuracji nie są skłonni do likwidowania produkcji żywca wieprzowego - czytamy w komunikacie Krajowego Związku Pracodawców Producentów Trzody Chlewnej.
Ministerstwo rolnictwa poinformowało, że z możliwości rezygnacji z produkcji trzody oraz z otrzymania rekompensat skorzystało ... 23 rolników. W związku z tym wybuch nowych ognisk nie może dziwić, a pojawienie się kolejnych wydaje się być kwestią czasu.
- W promieniu 3 km od ogniska powinny zostać wybite wszystkie świnie. My do tej pory tego nie robiliśmy, ponieważ wiąże się to z wypłaceniem zbyt dużych odszkodowań. Uważam więc, że w promieniu 10 km należy także zlikwidować wszystkie gospodarstwa, które nie spełniają zasad bioasekuracji. Tego również nie robimy, więc trudno się dziwić że pojawiają się nowe ogniska - komentuje tę sytuację Aleksander Dargiewicz z KZP-PTCH.
Trwa dochodzenie jak wirus został zawleczony do świń domowych. Nie ulega jednak wątpliwości, że winni tej sytuacji po raz kolejny są ludzie. Sytuacja, w której dziki wchodzą do chlewni i bezpośrednio zakażają świnie wydaje się bowiem mało prawdopodobna. Jedną z branych pod uwagę możliwości jest ta, że zwierzęta w tych gospodarstwach były karmione trawą, po której wcześniej chodziły dziki i zostawiały tam swoje odchody.
- Książki warte polecenia: Sygnały świń