Nielegalne hodowle i zero bioasekuracji. Rolnicy lekceważą zagrożenie ASF
W województwie kujawsko-pomorskim jest ponad 12 tysięcy gospodarstw do sprawdzenia w związku z szerzącym się wirusem afrykańskiego pomoru świń (ASF). Już pierwsze 300 kontroli wykazało poważne uchybienia.
Sytuacja związana z ASF staje się coraz bardziej napięta. Ostatnio wykryto pierwsze ognisko w stadzie świń w woj. warmińsko-mazurskim. A już prawdziwy wysyp ognisk nastąpił w woj. lubelskim.
Przed dalszym rozprzestrzenianiem się schorzenia drżą hodowcy m.in. z woj. kujawsko-pomorskiego. Ale okazuje się, że część z nich nie przestrzega określonych prawem zasad.
ASF zagraża województwom o największej koncentracji świń
Jak powiedział "Gazecie Pomorskiej" Jerzy Dymek, kujawsko-pomorski wojewódzki lekarz weterynarii, na terenie tego regionu przeprowadzono 270 kontroli w gospodarstwach pod kątem bioasekuracji. Inspektorzy spotkali się w trzech przypadkach z niezarejestrowaną w ogóle działalnością w zakresie hodowli, czyli - trzeba tak uznać - działalnością nielegalną.
Ponadto brakowało też ze strony rolników zgłoszeń padłych zwierząt i rejestracji zwierząt w Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. - A to nic nie kosztuje, tylko trzeba wykonać pewne czynności - stwierdził przed kamerą "GP" Dymek.
Jak przyznał, jeszcze gorzej jest z bioasekuracją. - Jeżeli w 60 gospodarstwach na 270 nie ma wyłożonych mat dezynfekcyjnych, które kosztują góra 100 zł, to jest bardzo źle. Jeśli w 40 gospodarstwach nie ma nawet zwykłej miski z wodą i mydłem, która może zastąpić umywalkę, gdy nie ma dojścia wody, to też jest źle - wytykał wojewódzki lekarz weterynarii.
Hodowcy powinni być kontrolowani z przestrzegania zasad bioasekuracji
- To jest trochę zatrważające, bo część z tych rolników, którzy nie stosują się do zasad bioasekuracji, będzie szkodzić innym rolnikom, zazwyczaj tym "większym". Najważniejsza jest solidarność między rolnikami. Żeby nie zaszkodzili sobie wzajemnie - nawoływał Jerzy Dymek.
Nie ukrywał, że nie ma co szacować czasu, jaki będzie potrzebny na kontrole wszystkich, czyli 12 tysięcy gospodarstw ze świniami. Inspekcja jest bowiem uboga kadrowo, a ze względu na niskie płace ciężko ją wzmocnić.
Poza tym obowiązków przybywa. Jednym z nich jest np. realizowanie wspólnie z myśliwymi całego procesu zaplanowanego odstrzału sanitarnego dzików wzdłuż głównych szlaków komunikacyjnych.
- Informacje dotyczące zdrowia świń oraz tematy związane z hodowlą i produkcją trzody chlewnej można znaleźć w dwumiesięczniku "Hoduj z Głową Świnie" ZAPRENUMERUJ