Hodowcy stracili świnie, ale nie dostali za nie pieniędzy

Poleć
Udostępnij
Autor tekstu: Mirosław Lewandowski | lewandowski@apra.pl
08-12-2018,8:00 Aktualizacja: 07-12-2018,17:11
A A A

Hodowcy i producenci trzody chlewnej z województwa lubelskiego, między innymi z miejscowości Parczew, Gęś i Dawidy, wiele razy głośno mówili już o swojej trudnej sytuacji, która wynika z ograniczeń i zakazów związanych z afrykańskim pomorem świń.

- W moim gospodarstwie ognisko zostało stwierdzone 10 sierpnia. Ale czy na pewno ono wybuchło? To już jest sporna kwestia - mówi Dawid Szypulski z miejscowości Dawidy.

Hodowca wcześniej zgłosił swoje stado liczące 14 sztuk do programu przeznaczonego dla hodowców, którzy utrzymywali do 50 sztuk świń. Chciał je poddać ubojowi i otrzymać za nie rekompensatę jako formę wyrównania utraconych dochodów. W międzyczasie stwierdzono u niego ognisko. W związku z wystąpieniem choroby zakaźnej otrzymał decyzję nakazującą ubój zwierząt w jego gospodarstwie.

Grzegorz Majchrzak, polsus, hodowla trzody chlewnej, wieprzowina, ustawa odorowa

Hodowcy trzody w potrzasku prawa budowlanego i oporu społecznego

Odbudowywanie pogłowia trzody chlewnej jest niemożliwe, skoro przez kilka lat trzeba toczyć wojnę o zezwolenia na budowę nowych obiektów inwentarskich - narzekano podczas posiedzenia sejmowej komisji rolnictwa. Grzegorz Majchrzak, prezes...

Przed ubojem sanitarnym w gospodarstwie Dawida Szypulskiego została przeprowadzona kontrola, na podstawie której nie stwierdzono uzasadnionych logicznie uchybień z zakresu bioasekuracji.

- Mimo to najpierw otrzymałem pismo z którego dowiedziałem się, że w związku na zawiłość sprawy termin wypłaty odszkodowania został wydłużony o 30 dni - mówi hodowca.

W kolejnym piśmie rolnik otrzymał odmowną decyzję w sprawie przyznania mu odszkodowania. Od tej decyzji nie przysługuje mu odwołanie.

Dariusz Kowalczuk z Dawid poddał się dobrowolnemu ubojowi świń.

- Kiedy w sąsiednim gospodarstwie wybuchło ognisko wiedziałem, że nie spełnię wymagań bioasekuracji. Utrzymywałem świnie i bydło w jednym budynku. Nie mogłem ich oddzielić ani przenieść do osobnych obiektów. Przedstawiciele inspekcji weterynaryjnej przyjechali do mnie i zapewniali, że w ciągu miesiąca otrzymam odszkodowanie za ubite świnie. Mam na to świadków - mówi hodowca.

hodowla trzody chlewnej, dorota niedziela, sejmowa komisja rolnictwa, asf w polsce

Świnie giną, gospodarstwa znikają. Tragiczny obraz polskiej hodowli

Dziesiątki tysięcy zabitych i zutylizowanych świń, likwidacja jednej czwartej stad i brak skutecznej pomocy rolnikom rezygnującym z hodowli - taki obraz wynika z danych przedstawionych przez opozycję podczas sejmowej komisji rolnictwa. - Afrykański...

Zwierzęta, w sumie 61 sztuk, zostały ubite 1 sierpnia. Przez ponad dwa miesiące rolnik czekał na pieniądze. 16 października otrzymał decyzję odmowną.

- Tylko jeden z hodowców, którzy uczestniczyli w lipcowej blokadzie w Dawidach, otrzymał odszkodowanie za ubite świnie. Pozostali otrzymali decyzje odmowne. Czy to jest przypadek? Nie sądzę - mówi jeden z rolników, który prosił o zachowanie anonimowości.

- Wiem jedno, jeśli w naszej gminie pojawi się kolejne ognisko to wszyscy staniemy murem i nie pozwolimy wybić świń, dopóki hodowca nie będzie miał decyzji o wypłacie odszkodowania - mówi Dawid Szypulski.

- Hodowcy z zachodniej Polski uważają, że bioasekuracja może niemal w 100 proc. zabezpieczyć gospodarstwa przed ASF-em. Byliśmy na wielu spotkaniach i słyszeliśmy różne opinie na ten temat, ale także na nasz. Dowiedzieliśmy się, że rolnicy na wschodzie Polski są ciemni, zacofani, a świnie biegają po lasach. To dla nas bardzo krzywdzące - mówi Sławomir Czech, hodowca trzody chlewnej z Parczewa.

Szerzenie się wirusa ASF, zdaniem rolników z woj. lubelskiego, nie jest spowodowane przez małe gospodarstwa. Ogniska wybuchały w większych hodowlach, a dopiero później w małych. Niestety została narzucona pewna narracja i cały czas trwa nagonka na takie obiekty

asf w polsce, walka z asf w polsce, hodowla trzody chlewnej, program bioasekuracji, powiat opatowski

ASF puka do kolejnego województwa. Samorządy już działają

Afrykański pomór świń stoi u bram powiatu opatowskiego w woj. świętokrzyskim. Tuż za Wisłą, nieopodal Annopola, znaleziono padłego dzika, którego - jak wykazały badania - zabił wirus ASF. Włodarze gmin w powiecie mają świadomość...

- Mieliśmy otrzymać zwrot części kosztów poniesionych na przystosowanie obiektów do zasad bioasekuracji. Aby ubiegać się o pieniądze w gospodarstwie musi być utrzymywana co najmniej jedna świnia. Tymczasem w naszej okolicy jest wielu rolników, którzy kupili maty, ogrodzili chlewnie, a służby wybiły im wszystkie zwierzęta lub zabroniły nowych wstawień - tłumaczy hodowca, który prosił o anonimowość.

- Wybijcie dziki a odczepcie się od ludzi. To nie my roznosimy wirusa ASF. Kiedy nastąpiła zmiana na stanowisku ministra rolnictwa nowy szef resortu mówił, że wśród żołnierzy, policjantów i leśników jest około 12 tys. myśliwych, którzy zostaną zmobilizowani do prowadzenia intensywnego ostrzału. Minęło kilka miesięcy i nadal czekamy na te działania - mówią zgodnie hodowcy z woj. lubelskiego.

Hodowcy podkreślają, że niemal każdego dnia muszą się mierzyć z trudnościami wynikającymi z nałożonych na nich przepisów. Jednym z nich jest badanie próbek krwi od świń przeznaczonych na sprzedaż. Jego ważność wynosi 15 dni.

- Lekarze weterynarii, którzy pobierają próbki krwi od zwierząt, wchodzą do każdego gospodarstwa. Stanowią więc zagrożenie. Wcześniej mogli być np. w lesie czy w innych obiektach, gdzie znajdował się wirus - mówi Dawid Szypulski.

asf, ministerstwo rolnictwa, afrykański pomór świń, trzoda chlewna

ASF. Nowe nakazy i zakazy wprowadzone przez ministerstwo rolnictwa

Krajowy Związek Pracodawców Producentów Trzody Chlewnej informuje o zmianie rozporządzenia w sprawie środków podejmowanych w związku z wystąpieniem afrykańskiego pomoru świń. Projekt rozporządzenia Ministra Rolnictwa i Rozwoju...

Rolnik zapytał kiedyś jednego z lekarzy weterynarii czy w sytuacji gdy udają się oni do ogniska ASF istnieją konkretne procedury, których muszą przestrzegać w celu zapobiegania rozprzestrzeniania się wirusa. Okazuje się, że nie zostały one nigdzie zapisane.

Hodowcy trzody chlewnej każdego dnia boją się, że ASF zabije ich świnie.

- Kiedy rano wchodzę do chlewni najpierw klaszczę w dłonie i krzyczę, żeby zobaczyć czy wszystkie sztuki się poderwą, czy żadna z nich nie leży martwa - mówi Marek Romańczuk, hodowca z Parczewa.

Jaka przyszłość czeka hodowców i producentów świń z Parczewa, Dawid i sąsiednich gmin?

- Rozmawiam z kolegami, w okolicy których 1,5 roku temu zostały stwierdzone ogniska. Większość z nich zmierza do likwidacji, zmniejszają wielkość produkcji. Mieli po 30-40 macior, a teraz mają po kilka sztuk - mówi Sławomir Czech.

Zdaniem rolników z woj. lubelskiego hodowla trzody chlewnej na tym terenie zmierza do całkowitego wygaszenia. Prawdopodobnie zostanie ona zastąpiona przez tucz kontraktowy.

  • Cały artykuł na temat problemów, jakie napotykają hodowcy i producenci trzody chlewnej w woj. lubelskim można znaleźć w najnowszym numerze Hoduj z Głową Świnie 6/2018. ZAPRENUMERUJ
Poleć
Udostępnij
Aktualne wydanie
Hoduj z głową świnie 5/2024

Hoduj z głową świnie:

-Jakie źródło energii jest najlepsze

-Żeby loszki nie były tucznikami

-Nie ma paszy wolnej od mikotoksyn

-Rolnictwo 4.0 w chlewni

PRENUMERATA


 

Aktualne wydanie
Hoduj z głową bydło 5/2024

Hoduj z głową bydło:

-Ketozie można i trzeba zapobiegać

-Specyfika żywienia krów mlecznych w zasuszeniu

-Bolusy na lepszy start

PRENUMERATA