Budowa zapory na granicy dzieli nawet ministrów
Budowa płotu na wschodniej granicy miała ogromny sens 2-2,5 roku temu, kiedy ognisk ASF było mało. Teraz, kiedy wirus jest już w centralnej Polsce, trzeba się nad tym zastanowić - ocenił Henryk Kowalczyk, minister środowiska. Zapowiedział też większy odstrzał dzików.
Polityk w Radiu Plus był pytany o zasadność budowy ogrodzenia na wschodniej granicy Polski. Miałoby ograniczyć napływ dzików zakażonych wirusem afrykańskiego pomoru świń. Według szacunków resortu rolnictwa budowa płotu będzie kosztowała ok. 235 mln zł.
ASF masowo zabija świnie na Białorusi?
- Ten płot miał ogromy sens 2-2,5 roku temu, kiedy było kilka małych ognisk przy wschodniej granicy. W momencie, kiedy minęło tyle czasu, ja się zastanawiam nad celowością jego budowy - ocenił Kowalczyk. Zwrócił uwagę, że obecnie wirus ASF wykrywany jest u dzików w centralnej Polsce.
Minister dodał, że resort środowiska wskazał swoje wątpliwości ws. budowy, podobnie zrobiła też Komisja Europejska, która wskazała, iż ogrodzenie na wschodniej granicy Polski będzie ograniczało migrację zwierząt. - W tym momencie chcemy się skupić na tym, by efektywnie doprowadzić do redukcji populacji dzików - zapewnił.
Zwolennikiem budowy płotu jest za to resort rolnictwa. Wiceminister Jacek Bogucki niedawno przekonywał, że ogrodzenie jest potrzebne, to m.in. zalecenie ekspertów, ma pomóc w zwalczaniu ASF. Informował, że projekt w tej sprawie jest już po konsultacjach i w najbliższym czasie trafi pod obrady rządu.
- Książki warte polecenia: Sygnały świń