ASF w kolejnych gospodarstwach, rolnicy grożą protestami
Bez współpracy z rolnikami nie da się zwalczyć choroby afrykańskiego pomoru świń (ASF) - przekonywała wiceminister rolnictwa i rozwoju wsi Ewa Lech na spotkaniu z hodowcami i samorządowcami w czwartek w Grabanowie koło Białej Podlaskiej.
- Bez waszej współpracy nie ma mowy, żebyśmy pokonali ASF. Minister rolnictwa razem z ekipą swoich służb nie będzie w stanie zrobić nic, jeśli rolnicy nie będą przestrzegać obowiązujących zasad. Jeśli ktoś nie jest w stanie tym wymogom sprostać, to jest możliwość rezygnacji z produkcji świń, otrzymania rekompensat i przebranżowienia się, przynajmniej na jakiś czas - mówiła do rolników Lech.
Lekarz weterynarii będzie mógł zakazać rolnikowi chowu świń
Licznie zgromadzonym mieszkańcom zaprezentowała fotografie zrobione w gospodarstwach w tych okolicach, w których stwierdzono ogniska ASF u świń. Na zdjęciach widać było, że rozłożone w nich maty dezynfekcyjne były zbyt małe i nie spełniały swoich zadań, a niekiedy nie było ich wcale.
Lech poinformowała, że w tym roku wojewodowie otrzymali, już w marcu, prawie 300 mln zł na zwalczanie chorób zakaźnych.
Zapewniła, że podjęte zostały działania zmierzające do radykalnego zmniejszenia liczby dzików na obszarach, gdzie wystąpiła choroba ASF, czego domagają się hodowcy. - Mamy świadomość, że dziki są największym zagrożeniem i rezerwuarem wirusa i trzeba drastycznie zwiększyć ich odstrzał - zapewniła.
Ognisko ASF nr 61. Ponownie w woj. lubelskim
W burzliwej, prawie trzygodzinnej, dyskusji rolnicy zadali wiele pytań dotyczących konkretnych rozwiązań ws. zwalczania ASF. Zarzucali, że dotychczasowe działania okazały mało efektywne.
Mówili, że stosowanie bioasekuracji w gospodarstwach jest kosztowne, rekompensaty za rezygnację z hodowli świń zbyt niskie, a przebranżowienie gospodarstw wymaga znacznych nakładów, a rządowa pomoc na ten cel jest niedostateczna. Mówili, że boją się o swoją przyszłość i przyszłość rolnictwa w regionie.
Działacz rolniczych związków zawodowych OPZZRiOR Marek Sulima zagroził, że jeśli do września tego roku postulaty radykalnych działań w zwalczaniu ASF nie zostaną spełnione, to związki przystąpią do akcji protestacyjnej.
ASF w chlewni na niemal 2000 sztuk. Mamy 60 ognisko pomoru
- Ufałem, że ta dobra zmiana nastąpiła. Już w grudniu dwa lata temu byłem na spotkaniu z ministrem rolnictwa, apelowaliśmy o szybkie i skuteczne zmiany, bo świnia nie poczeka. Mija dwa lata, a to idzie zbyt wolno, to jest jakaś bezradność wielka. Tu jest zagłębie poglądów prawicowych i poglądów religijnych, katolickich. Jeżeli wy to zmarnujecie, to się już nie odrodzi. Nie wolno tego zmarnować - mówił duchowny.
Choroba ASF pojawiła się w Polsce w lutym 2014 r. Od tego czasu, do środy, wykryto 61 ognisk tej choroby, a tym roku - 38 w województwach podlaskim, lubelskim i mazowieckim.
ASF nie odpuszcza. Chcą wprowadzenia stanu klęski żywiołowej
Sejmik Województwa Lubelskiego w poniedziałek wystąpił o wszczęcie procedury wprowadzającej stan klęski żywiołowej w związku z rozprzestrzenianiem się ASF.
Sejmik przeznaczył 450 tys. zł na premie dla mieszkańców, którzy wskażą padłego dzika oraz dla myśliwych, którzy zastrzelą lochę. W obu przypadkach premia wynosi po 200 zł.
Choroba ASF jest niegroźna dla ludzi, ale przynosi znaczne straty gospodarcze, dotyczące zarówno produkcji trzody chlewnej, jak i poważne ograniczenia w produkcji i sprzedaży wyrobów z mięsa.
- Książki warte polecenia: Sygnały świń