Wycofywanie jaj klatkowych to odebranie Polakom prawa wyboru
Wycofywanie jaj klatkowych z handlu detalicznego, zdaniem Krajowej Izby Producentów Drobiu i Pasz, zagraża bezpieczeństwu naszego kraju.
"Wystarczy sezon z większym nasileniem grypy ptaków, gwałtowny wzrost zakażeń salmonellą albo problemy natury międzynarodowej. Każde z takich lub podobnych wydarzeń może doprowadzić do braków jaj na półkach sklepowych i do gwałtownego wzrostu ich cen" czytamy w komunikacje przesłanym przez Krajową Izbę Producentów Drobiu i Pasz.
KIPDiP podkreśla, że stwierdzenie to jest oparte na faktach. Mogą o tym świadczyć przykłady innych krajów oraz istotny wzrost cen jaj w Polsce w roku 2017 z powodu tak zwanej afery fipronilowej.
Niedopuszczalne manipulacje na temat produkcji drobiu w Polsce
Izba jest zaniepokojona brakiem dostępności jaj klatkowych w jednej z największych sieci handlu detalicznego w Polsce.
- Nie podobają nam się arbitralne decyzje dużych sklepów, które działają na szkodę konsumentów i uważają, że "wiedzą lepiej" wycofując ze swojej oferty jaja klatkowe. To lekceważenie swoich klientów, ale jednocześnie, ze względu na duży wpływ na rynek produkcji jaj, osłabianie bezpieczeństwa żywnościowego Polski - mówi Katarzyna Gawrońska, dyrektor Krajowej Izby Producentów Drobiu i Pasz.
Dyrektor KIPDiP informuje również, że decyzje niektórych sklepów mogą się obrócić przeciwko nim samym.
- Podejrzewam, ze Polacy "zagłosują nogami" wybierając ofertę konkurencji. Wtedy może się okazać że w sklepie, w którym nie będzie jaj klatkowych, obroty spadną nie tylko z powodu mniejszego popytu na jaja, ale ogólnie, ze względu na mniejszą liczbę klientów - wyjaśnia Katarzyna Gawrońska.
Krajowa Izba Producentów Drobiu i Pasz przypomina, że co jakiś czas jaj brakuje w niektórych krajach azjatyckich, np. Korei Południowej.
Ze względu na gwałtowny przebieg grypy ptaków kilka razy w ciągu ostatnich pięciu lat zdarzało się, że reglamentowano tam sprzedaż jaj, a ich ceny potrafiły rosnąć o kilkaset procent.
Sprawdź aktualne ceny w skupie drobiu
Ceny jaj w Polsce póki co nie rosną w takim tempie, ale zdaniem Izby, w związku z wycofaniem jaj klatkowych z handlu detalicznego, możemy podzielić los amerykańskiej Kalifornii, gdzie jaja kurze są nawet o 110% droższe niż w innych częściach Stanów Zjednoczonych.
- To cena jaką konsumenci w tym stanie płacą za podwyższony dobrostan zwierząt - tłumaczy sytuację w Stanach Zjednoczonych Katarzyna Gawrońska.
Dyrektor KIPDiP zgadza się z opiniami niektórych amerykańskich analityków, że nowe prawo weszło w życie w Kalifornii w możliwie najbardziej niefortunnym momencie. Kilka ostatnich miesięcy charakteryzuje się bowiem ogromnym wzrostem cen żywności oraz dynamicznie rosnącą inflacją.
Jaja drożeją w całych Stanach Zjednoczonych, co i tak jest bardzo dotkliwe, a w Kalifornii konsumenci muszą dodatkowo płacić za nie dwa razy więcej niż w innych częściach USA.
- Historia uczy nas tego, że jakiekolwiek zmiany narzucane odgórnie są zwykle skazane na porażkę. Mam nadzieję, że taką spektakularną porażkę poniosą te sieci handlowe, które z takim uporem chcą wmówić Polakom, co jest dla nich lepsze. Gdyby analitycy marketów "odrobili lekcje" wiedzieliby, że krajami jaj alternatywnych są te bogate, a krajami jaj klatkowych te, w których poziom PKB na głowę mieszkańca jest podobny lub niższy niż w Polsce. Jeśli jednak jakimś cudem sieciom handlowym uda się wyrzucić jaja klatkowe z Polski, będziemy musieli żyć z wyższą inflacją i wiszącym nad nami ryzykiem braku jaj - dowodzi dyrektor Katarzyna Gawrońska.
Książki warte polecenia: Sygnały brojlerów |Sygnały kur nieśnych |Sygnały indyków