Blokady na granicy to kolejny cios dla drobiarstwa
Przedsiębiorstwa drobiarskie alarmują, że sytuacja na granicy polsko-ukraińskiej poważnie utrudnia eksport jednodniowych piskląt kurcząt rzeźnych. Branża obawia się, że może to doprowadzić do załamania w handlu żywym drobiem.
Problem jest kluczowy dla rodzimego sektora wylęgowego ponieważ nasz wschodni sąsiad odpowiada za około 75 procent wpływów z eksportu piskląt brojlerowskich.
Japonia zniosła zakaz importu polskiego drobiu i jaj
Interwencję w tej sprawie zapowiadają Krajowa Izba Producentów Drobiu i Pasz oraz Ogólnopolski Związek Producentów Drobiu "Poldrób".
- Kłopoty w handlu z Ukrainą polegają na kilkudniowym oczekiwaniu na granicy. Szczęśliwie, przy wywozie ptaków z Polski transporty korzystają z przywilejów przypisanych przewozowi żywych zwierząt i żywności. Powrót do kraju to jednak 3-5 dni unieruchomienia na granicy. Ze względu na niewielką liczbę specjalistycznych pojazdów, które mogą przewozić pisklęta, korki na granicy powodują kłopoty z dostępnością floty zakłócając eksport i powoli wypychają nasze zakłady z trudem zdobytego rynku ukraińskiego - tłumaczy Katarzyna Gawrońska, dyrektor KIPDiP.
Zdaniem ekspertki w sektorze wylęgu drobiu w Polsce sytuacja ekonomiczna jest bardzo trudna ze względu na pandemię koronawirusa. Z tego powodu dodatkowe kłopoty z wywozem piskląt na Ukrainę mogą nawet zachwiać płynnością finansową niektórych firm.
Importerzy polskiego drobiu znoszą ograniczenia
- Utrzymanie ciągłości operacyjnej w transporcie jest niezwykle ważne z punktu widzenia dobrostanu zwierząt, ponieważ tylko specjalnie przystosowane pojazdy do przewozu piskląt jednodniowych są w stanie zagwarantować dobrostan ptaków. Nie ma możliwości zastosowania alternatywnego rozwiązania w transporcie - podsumowuje dyrektor KIPDiP.
Izba i "Poldrób" uważają, że najlepszym rozwiązaniem sytuacji na granicy polsko-ukraińskiej będzie uznanie, że transporty przeznaczone do przewozu żywych zwierząt będą mogły korzystać z uprzywilejowanego przejazdu nie tylko wjeżdżając na Ukrainę, ale także wracając do Polski.
- Uważamy, że pomoc przeżywającemu kłopoty drobiarstwu jest inwestycją w bezpieczeństwo żywnościowe kraju. O tym, że utrzymywanie potencjału produkcyjnego na odpowiednim poziomie leży w interesie państwa boleśnie przekonywały się w ostatnich latach Chiny, RPA czy Singapur. Konsumenci cierpieli tam z powodu gwałtownych podwyżek cen mięsa spowodowanych niewystarczającą wydajnością lokalnej bazy wylęgowej - przekonuje Stefan M. Chrzanowski, dyrektor biura "Poldrobu".
Oczekuje pomocy ze strony polskich władz celnych oraz wsparcia ministerstwa rolnictwa.
W 2019 roku eksport piskląt kurcząt rzeźnych z Polski wyniósł ponad 64 miliony ptaków i przez rok wzrósł aż o 16 milionów sztuk. Udział wywozu w produkcji piskląt brojlerów kurzych ocenia się na około 5 procent, co jest jednym z najwyższych wyników w Europie.
W pierwszym kwartale br. najważniejszym odbiorcą naszych piskląt była właśnie Ukraina - aż 75 proc. wartości wysyłek (+35 proc. rok do roku).
-
Książki warte polecenia: Sygnały brojlerów |Sygnały kur nieśnych