Polska apeluje o podniesienie cen interwencyjnych mleka
Sytuacja na rynku mleka jest trudna, dlatego Polska apeluje do KE o podniesienie kwot interwencyjnych na masło i mleko w proszku oraz nadzwyczajną pomoc dla producentów mleka - powiedział Tadeusz Nalewajk, wiceminister rolnictwa.
Wprowadzenie na początku sierpnia 2014 roku przez Rosję embarga na import żywności z UE, w tym produktów mleczarskich spowodowało przyjęcie przez Komisję Europejską pakietu rozporządzeń, które miały umożliwić wycofanie nadwyżek tych produktów z rynku.
Uruchomiony m.in. został mechanizm dopłat do prywatnego przechowywania masła, mleka w proszku i niektórych serów. Natomiast uruchomienie interwencyjnego skupu, po cenach nie zmienianych od wielu lat, nie przyniosło efektów, bo stawki nie są atrakcyjne dla producentów, są znacznie niższe od rynkowych.
Mleczna Akademia dla hodowców bydła
- Średnia cena interwencyjnego skupu masła jest o ok. 40 proc. niższa od obecnej ceny rynkowej - tłumaczył Nalewajk podczas posiedzenie senackiej komisji rolnictwa. Dodał, że także z tych powodów mało jest chętnych do korzystania z dopłat do prywatnego przechowywania masła i mleka w proszku.
Sytuacja na rynku unijnym, a także światowym przekłada się na problemy polskich mleczarzy. Od stycznia 2014 r. do stycznia krajowe ceny podstawowych przetworów mleczarskich spadły 18-24 proc., w przypadku serów o 28-31 proc., a mleko w proszku potaniało aż o 39-44 proc. Cena skupu mleka obniżyła się o prawie 20 proc.
Mimo to, polscy producenci mleka przekroczyli limit produkcji mleka wyznaczony dla Polski o ok. 6 proc. i z tego powodu będą musieli zapłacić opłatę wyrównawczą (karę) za nadprodukcję - zaznaczył wiceszef resortu rolnictwa.
Przypomniał, że minister rolnictwa uzyskał zgodę KE na zapłacenie kary w trzech ratach. Obecnie resort rolnictwa pracuje nad stosownym rozporządzeniem. Nalewajk podkreślił, że Polska wnioskuje ponadto, by pieniądze z kar zostały przeznaczone na wsparcie sektora mleczarskiego.
Według Wiesława Żebrowskiego, prezesa Ciechanowskiej Spółdzielni Mleczarskiej sytuacja u rolników jest już dramatyczna, ceny skupu mleka spadły nawet do 70-90 groszy za litr, problemy dotykają zwłaszcza małych producentów.
Zaznaczył, że mleczarnie starają się nie obniżać cen, jednak nie jest to możliwe w dłuższym okresie, bo zakłady nie mają pieniędzy na wsparcie rolników. Jego zdaniem, konieczna jest nadzwyczajną pomoc dla producentów mleka ze strony Unii.
W opinii Edwarda Bajko, prezesa spółdzielni mleczarskiej Spomlek w ciągu 3-4 miesięcy średnia cena skupu mleka w Polsce będzie miała poziom 90 gr. za litr, podobnie jak to się stało w okresie kryzysu na rynku mleka w 2009 r.
Polskie krowy biją rekordy - 12,5 tys. kg mleka od sztuki
Wówczas KE uruchomiła mechanizmy interwencji m.in. skup interwencyjny i dopłaty do eksportu poza Unię. - Dopóki te mechanizmy nie zaczną działać, nie ma siły by zatrzymać spadek cen światowych na masło, mleko w proszku czy sery - powiedział Bajko.
Szef Spomleku uważa, że ceny w Polsce zależą głównie od cen światowych, a nie od cen kształtowanych przez np. sieci handlowe. Dzieje się tak dlatego, że Polska zwiększyła produkcje mleka ponad możliwości konsumpcji na rynku wewnętrznym i 1/3 pozyskanego mleka musi być eksportowana.
Argumentował, że nawet gdyby sieci handlowe nie wymuszałyby obniżki cen, to i tak mleczarnie będą ze sobą konkurować oferując coraz niższe ceny, ponieważ bardziej opłaca się sprzedać towar na krajowym rynku niż eksportować mleko w proszku lub mleko surowe.
- O cenach płaconych rolnikom, nie decydują ceny w polskich sklepach, ale ceny produktów mleczarskich na rynku światowym, bo Polska jest zmuszona do dużego eksportu - zaznaczył Bajko.
Jego zdaniem niska cena skupu oznacza, że najlepsze i najnowocześniejsze mleczarnie, które zainwestowały duże pieniądze z kredytu, nie będą miały płynności finansowej, by regulować swe zobowiązania, spłaty odsetek i rat od kredytów. Może nastąpić przejmowanie części majątku rolników przez banki - wskazał prezes Spomleku.