Krowy z Deszczna są badane i kolczykowane. Gdzie trafią?
Na ukończeniu jest badanie i kolczykowanie słynnego w całym kraju stada krów z Deszczna k. Gorzowa Wlkp. Operacja jest konieczna, by przygotować je do transportu. Na razie nie wiadomo, gdzie znajdą nowy dom.
Po spędzeniu zwierząt do specjalnej zagrody, we wtorek i środę pobierano od nich krew i zakładano kolczyki. Kilka sztuk, których nie udało się złapać wcześniej, zostanie oznaczonych w czwartek.
Wolne krowy z Deszczna nie będą mogły trafić do konsumpcji
Przyjęcie krów deklarował właściciel gospodarstwa w woj. zachodniopomorskim, jednak będące dysponentem (od 10 czerwca) stada Biuro Ochrony Zwierząt w Zielonej Górze nie ma z nim kontaktu od półtora tygodnia.
- Nie wiemy co będzie dalej, ale jesteśmy dobrej myśli, że w końcu uda się stadu znaleźć miejsce, gdzie będzie mogło spokojnie dożyć starości. Teraz najważniejsze jest zakończenie procedury związanej z rejestracją i badaniami krów. Stado powinno być gotowe do transportu jeszcze pod koniec tego tygodnia lub na początku przyszłego - powiedziała Izabela Kwiatkowska z Biura Ochrony Zwierząt w Zielonej Górze.
Dodała, że jeśli nie uda się w tym czasie znaleźć dla niego miejsca, to nadal będą wypasane na łąkach w pobliżu wsi Borek w rezerwacie przyrody Zakole Santockie w gminie Deszczno. Miesięczne utrzymanie stada kosztuje ok. 67 tys. zł. Fundusze na ten cel pochodzą od darczyńców.
Z kolei jak powiedział Paweł Tymszan, wójt gminy Deszczno od początku lipca koszty utrzymania stada przejęło zielonogórskie Biuro Ochrony Zwierząt.
Prezydent trzyma kciuki za stado z Deszczna
- Praktycznie nasze zadania (związane z opieką na krowami - PAP) zakończyły się 1 lipca, także nasi mieszkańcy są bezpieczni i myślę, że w przyszłości krowy wyjadą - powiedział. Dodał, że gmina od lipca nie wydaje już pieniędzy na utrzymanie stada. Łącznie przeznaczyła na ten cel 350 tys. zł.
- Staramy się o zwrot tych środków w ministerstwie. Póki co otrzymaliśmy informację od administracji rządowej negatywną, ale mam nadzieję, że uda się te pieniądze odzyskać dla naszej gminy - zaznaczył wójt Deszczna.
Krowy od trzech miesięcy są przetrzymywane na nawarciańskich łąkach w pobliżu Borka. Stado liczy ok. 180 sztuk. Od wielu lat żyło na wolności i wypasało się na polach rolników.
Zwierzęta nie były niezarejestrowane i nie były pod opieką weterynaryjną. Właściciel stada od lat się nim nie interesował, a to z każdym rokiem powiększało się.
Pod koniec października ub.r. powiatowy lekarz weterynarii w Gorzowie Wielkopolskim wydał decyzję, na mocy której właściciel zwierząt został zobowiązany do zabicia 170 sztuk bydła. Ta decyzja została podtrzymana przez Głównego Lekarza Weterynarii.
Od tego momentu krowy z Deszczna stały się znane w całym kraju. Po licznych protestach, w sprawę "ratowania" krów włączyli się również politycy. Ostatecznie z końcem maja Jan Krzysztof Ardanowski, minister rolnictwa zapewnił, że krowy z Deszczna nie trafią do uboju.