Genetyka, czyli hazard w oborze
Hodowla przez wielkie H przed epoką wyceny genomowej buhajów przypisana była do kilkunastu ferm, głównie będących własnością skarbu państwa.
"Spółki inseminacyjne realizujące krajowy program hodowlany były zainteresowane zakupem dobrych buhajków, które były testowane, oceniane i albo wchodziły do katalogów, albo nie. Takie buhajki "produkowały" głównie właśnie spółki skarbu państwa" tłumaczy dr inż Zbigniew Lach z firmy Edukacja Rolnicza w artykule "Genetyka, czyli hazard w oborze".
Organizacja reprezentująca właścicieli bydła mlecznego w Polsce ma w nazwie formułę …hodowców i producentów mleka". Różnica między hodowcą a producentem mleka jest bardzo klarowna.
Hodowcy zainwestowali w dobrostan krów
Jeśli w stadzie jest prowadzona ocena użytkowości mlecznej, jeśli ma miejsce ocena typu i budowy, jeśli prowadzona jest dokumentacja hodowlana, to właścicielem stada jest hodowca. W przeciwnym przypadku właścicielem jest producent mleka.
Żeby jednak sprawa była jasna, hodowca wcale nie jest nikim lepszym, bardziej znaczącym niż producent mleka. Obydwoje mają po prostu inny pomysł na realizację swojego biznesu.
"Dzisiaj wielkie H - to moja opinia - dotyczy tych, którzy stwarzają krowom optymalne warunki w zakresie dobrostanu. Chociaż wkrótce, jak sądzę, to będzie już za mało do miana wielkiego H" pisze dr inż Zbigniew Lach.
Buhajki z litrami PL
Wycena genomowa radykalnie ograniczyła zapotrzebowanie na buhajki na całym świecie. Przystąpienie czterech polskich spółek inseminacyjnych do EuroGenomics skutkowało taką samą redukcją zapotrzebowania także w Polsce.
Jak ceny nawozów wpłynęły na koszt produkcji mleka?
Dodatkowo było (i wciąż jest) małe zapotrzebowanie hodowców i producentów na buhaje z literami PL przed numerem. Wydaje się, że z przynajmniej dwóch powodów.
Pierwszy powód to cel biznesowy spółek inseminacyjnych, którym niekoniecznie było realizowanie programu hodowlanego na pierwszym miejscu, bo na buhajach "PL" wciąż trudno zarabiać.
Drugim powodem jest odpowiedź na pytanie: dlaczego "peelki" były i są słabo postrzegane przez farmerów, a w konsekwencji słabo sprzedawalne?
Marketing i jakość katalogów
Ćwierć wieku (coś około tego) rozpoczęły działalność na naszym rynku hodowlanym firmy dystrybuujące nasienie buhajów z literami z przodu US, CA, DE czy NL i inne.
Wskaźniki rozrodu ocenianych krów mlecznych w 2022 roku
Zgromadziły one w swoich szeregach ludzi, którzy potrafili dotrzeć do hodowców i przekonali ich, że buhaje z ich oferty są korzystniejsze od tych z PL.
"I wtedy ta przewaga była faktycznie miażdżąca i wynikała między innymi z liczby cech, jakimi charakteryzowane były buhaje. Marketing i jakość katalogów też nie pozostawały bez wpływu na wybory rolników" pisze dr inż Zbigniew Lach.
Dzisiaj mamy w kraju możliwości - przynajmniej potencjalne - produkcji nasienia buhajów porównywalnych z innymi ofertami, a dobry marketing nie jest już wiedzą tajemną. Dodatkowo należy pamiętać, buhaj z "PL" 2-3 dekady temu był rodowodowo bardzo polski.
Aktualnie jest zupełnie inaczej. Jedyne, co łączy PL z tym, że jest polski jest to, że matka była PL (z wyjątkiem buhajków, które urodziły się z zakupionych zarodków). Rodowody możliwych do wyprodukowania świetnych buhajów w Polsce będą już międzynarodowe.
Cały artykuł dra inż Zbigniewa Lacha z firmy Edukacja Rolnicza zatytułowany "Genetyka, czyli hazard w oborze" znajdziesz w najnowszym wydaniu magazynu "Hoduj z Głową Bydło" nr 2/2023.ZAPRENUMERUJ