Bielmlek czyli czarna owca w mlecznym zagłębiu
Zarząd Spółdzielni Mleczarskiej Bielmlek najpierw przestał płacić za dostarczony surowiec, a później bez wiedzy rolników czyli osób, które ją tworzyły, podniósł wysokość udziałów. W efekcie sąd ogłosił jej upadłość.
- Moje gospodarstwo zostało zlikwidowane już kilka lat temu wskutek działań spółdzielni - mówi Julita Olszewska, która przez 8 lat zajmowała się produkcją mleka i była członkiem SM Bielmlek.
Skup mleka minimalnie większy
Mleko gorszej jakości
Tłumaczy, że nagle w badaniach prowadzonych przez mleczarnie istotnie pogorszyły się parametry sprzedawanego przez nią surowca mimo, że te wykonywane przez zootechników Polskiej Federacji Hodowców Bydła i Producentów Mleka wskazywały coś innego. W efekcie jego cena z miesiąca na miesiąc spadła o 70 groszy. Hodowczyni postanowiła więc odejść z mleczarni.
Problemy rolników spotęgowały się w 2019 roku.
- Już w lipcu 2019 roku nie otrzymałem pieniędzy za mleko sprzedane w czerwcu. Ta sytuacja powtórzyła się również w dwóch kolejnych miesiącach. Zaczęliśmy więc protestować. Przed wyborami spółdzielnia dostała kredyt poręczony przez Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa i wypłaciła te zaległości. To były ostatnie pieniądze, jakie dostałem - mówi Leon Antoniuk, były dostawca i członek SM Bielmlek.
Zwiększyli udziały członkowskie
W 2019 r. pojawiły się informacje o zwiększeniu udziałów członkowskich z 50 do 100 tys. zł.
Wzrost skupu mleka po 4 miesiącach spadków
- Prezes tłumaczył nam i zapewniał, że wciąż wynoszą one 50 tys. Nie sposób było dotrzeć do statutu. Teraz z perspektywy czasu wiemy, że rzeczywista kwota była przed nami ukrywana - mówi Antoniuk i dodaje:
- Mój mecenas wyciągnął statut mleczarni z KRS-u i wtedy już czarno na białym mieliśmy dowody na to, że udziały wzrosły do 100 tys. złotych.
Również Julita Olszewska potwierdza, że statut mleczarni był ukrywany przed rolnikami.
- Nikt z hodowców nie wiedział, co się w nim znajduje, oczywiście oprócz zarządu. Ten zaś milczał w tej sprawie - mówi Olszewska.
Po licznych protestach rolników wysokość udziałów została ostatecznie przywrócona do 50 tys. złotych.
Leon Antoniuk latem 2019 r. złożył pozew do sądu w sprawie unieważnienia uchwały podwyższającej udziały członków spółdzielni, a 31 grudnia 2019 r. dostarczył do Bielmleku wypowiedzenie. Wspólnie z innymi dostawcami zwołał także nadzwyczajne walne zebranie.
Producenci mleka chcą rozmawiać. Założą zrzeszenie?
- 5 lutego 2020 r. zanieśliśmy listę z podpisami z wnioskiem o zwołanie walnego, a kilka dni później dowiedziałem się, że nie jestem już członkiem spółdzielni. Razem ze mną wykreślono z niej kilku innych rolników. Problem polegał na tym, że z członkostwa nie powinno nas być skreślonych kilku, ale kilkuset - mówi Leon Antoniuk i dodaje:
- Tak na prawdę na niewiele to się zdało, ponieważ od tego momentu przez kolejny rok i tak odpowiadałem za długi spółdzielni.
Nie wszyscy jednak zrezygnowali ze sprzedaży mleka do wyraźnie chylącemu się ku upadkowi zakładu.
- Byli też tacy, jak jeden z producentów z sąsiedniej wsi, którzy do ostatniej chwili sprzedawali mleko i przez ponad rok nie otrzymali za nie zapłaty. Cały czas mieli nadzieję, że sytuacja się unormuje. Do tego stopnia uwierzyli zapewnieniom zarządu - mówi Julita Olszewska.
Kto kupi Bielmlek?
Na początku marca 2021 roku sąd ogłosił upadłość SM Bielmlek. Miała ona zostać kupiona przez Laktopol, który wydzierżawił zakład. Wciąż jednak pojawiały się pewne problemy związane z dopełnieniem transakcji.
Dobrostan zwierząt. Ostatnie chwile unijnych konsultacji
Produkcja w proszkowni została uruchomiona, ale we wrześniu ubiegłego roku na dachu jej wieży wybuchł pożar. Ostatecznie Laktopol poinformował mailowo syndyka masy upadłościowej Bielmleku, że rezygnuje z dzierżawy.
Zdaniem Julity Olszewskiej nie prędko znajdzie się firma, która zdecyduje się zainwestować w ten zakład.
- Laktopol wycofał się z zakupu, choć był zainteresowany wydzierżawieniem budynków i miał prawo pierwokupu. Potem nagle wybuchł pożar. Nie dziwię się firmie, że nie chce czynić dalszych kroków, ponieważ nie wiadomo jakie szkody on wyrządził. Z tego co wiem, nie widać innych zainteresowanych zakupem podmiotów - mówi Julita Olszewska.
- Rolnicy z naszego terenu sprzedają mleko głównie do jednego dużego zakładu. Jeśli znajdzie się więc kupiec na Bielmlek, będzie musiał zaoferować konkretną cenę za surowiec. Jeśli tak się nie stanie, nie znajdzie dostawców, a ile jest warty ten zakład bez mleka? - pyta Leon Antoniuk.
Cały artykuł znajdziesz w najnowszym wydaniu magazynu "Przedsiębiorca Rolny" nr 1/2022. ZAPRENUMERUJ