Ważny apel do hodowców. Chodzi o zgłaszanie się do weterynarzy ws. szczepień przeciwko rzekomemu pomorowi drobiu
Podlaski Wojewódzki Lekarz Weterynarii Andrzej Czerniawski zaapelował w poniedziałek do komercyjnych hodowców kur i indyków w regionie o zgłaszanie się do weterynarzy ws. wprowadzonego obowiązku szczepień drobiu przeciwko chorobie rzekomy pomór drobiu.
W związku z potwierdzeniem w lipcu w Podlaskiem czterech ognisk tej choroby wirusowej, która nie była notowana w Polsce od 49 lat, 10 sierpnia wojewoda podlaski Bohdan Paszkowski, na wniosek wojewódzkiego lekarza weterynarii, wydał rozporządzenie o obowiązku zaszczepienia kur i indyków do hodowli, piskląt. Szczepienia już się rozpoczęły.
Rzekomy pomór drobiu powoduje - jak podawano wcześniej - wysoce zjadliwy paramyksowirus typu I.
Wojewoda podlaski wydał nakaz szczepień kur i indyków przeciwko rzekomemu pomorowi drobiu
Służbom zależy na uodpornieniu drobiu
Czerniawski poinformował w poniedziałek na wspólnej z wojewodą konferencji prasowej, że szczepienia będą dotyczyć ok. 200 stad kur, a ogółem ok. 1,2 mln sztuk drobiu - kur i indyków w komercyjnych hodowlach, bo dla tych gatunków istnieją szczepionki przeciwko rzekomemu pomorowi drobiu.
Podlaski wojewódzki lekarz weterynarii mówił, że szczepienia już się rozpoczęły. "Apeluję do hodowców, żeby zgłosili się do lekarzy weterynarii, którzy zajmują się leczeniem, profilaktyką chorób drobiu i oni wskażą odpowiednie preparaty - preparatów jest na rynku kilkanaście" - mówił Czerniawski.
Andrzej Czerniawski podkreślał, że służbom weterynaryjnym zależy na uodpornieniu drobiu, bo wirus, który powoduje rzekomy pomór drobiu, jest bardzo zjadliwy. "Wirus utrzymuje się w tuszkach mrożonych ok. 300 dni, w puchu, w kurniku 255 dni, w lodówce 538, więc widzimy jaka jest przeżywalność tego wirusa" - zaznaczał. Przekonywał przy tym, że szczepionki są skuteczne.
"Zależy nam na tym też, żeby uodpornić drób, żeby zakłady wylęgowe, gdzie wykluwają się pisklęta także dokonywały tych szczepień, ale jaja muszą pochodzić ze stad reprodukcyjnych również szczepionych, czyli zacieśniamy krąg, żeby nie dopuścić później do wniknięcia tego wirusa w gospodarstwie" - mówił Czerniawski.
Nawet do małych stad tylko zaszczepione sztuki
Podał także, że powiatowy lekarz weterynarii w Białymstoku przeprowadził dotąd 2 tys. 815 kontroli w gospodarstwach niekomercyjnych i w 27 komercyjnych na terenie wyznaczonego wcześniej w związku z chorobą obszaru zapowietrzonego. "Liczymy na to, ze po 30 dniach od dezynfekcji końcowej - czyli około połowy sierpnia - będziemy mogli znieść te wszystkie obszary i wrócimy do normy" - dodał Andrzej Czerniawski.
Rzekomy pomór drobiu. Ukraina uznała regionalizację
Wojewoda podlaski Bohdan Paszkowski przypomniał, że ostatni przypadek choroby miał miejsce 21 lipca. "Te dotychczasowe działania służb weterynaryjnych i innych organów, samorządów, przynoszą nam na razie efekty. Kolejnych ognisk nie stwierdziły służby weterynaryjne, ani nie zostały też zgłoszone" - mówił wojewoda.
Paszkowski dodał, że wirus może się jeszcze znajdować "w różnych środowiskach" w regionie, dlatego konieczność szczepień. Przypomniał, że obowiązek dotyczy całego regionu, także tych posiadaczy drobiu, którzy chcą do swoich małych stad, przydomowych, wprowadzić nowe sztuki do hodowli - te sztuki muszą być z zaszczepionych hodowli, także jajka, z których ma być pozyskany drób do hodowli muszą być od zaszczepionych sztuk.
"Mam nadzieję, że i dzięki temu działaniu, i też działaniom służb weterynaryjnych, kolejnych ognisk nie będzie" - mówił wojewoda, ale podkreślał, że należy zachować czujność - wielu hodowców szczepi stada - ale teraz są obowiązkowe, aby wyeliminować pojawianie się wirusa.
- Agrobiznes bez tajemnic. Zamów prenumeratę miesięcznika "Przedsiębiorca Rolny" już dziś