Warroza zdziesiątkowała pasieki
Popularna choroba zwana warrozą zdziesiątkowała wiele pasiek w całym kraju - poinformował PAP prof. Jerzy Wilde z katedry pszczelnictwa Uniwersytetu Warmińskiego-Mazurskiego w Olsztynie.
Pszczelarze uporządkowali już po zimie swoje pasieki. Jak poinformował PAP prof. Jerzy Wilde wielu z nich ma sporo pracy, ponieważ późną jesienią w całym kraju wiele pszczelich rodzin padło z powodu roztocza varroa destructor, które wywołuje znaną od lat chorobę - warrozę.
Padła więcej niż połowa rodzin
- Mamy sygnały, że w liczących ponad 100, czy 200 rodzin pasiekach padło więcej niż połowa rodzin. Zdarzyło się to nawet bardzo doświadczonym pszczelarzom, którzy zajmują się pszczelarstwem 30 czy 40 lat - przyznał prof. Wilde.
Warroza dziesiątkowała ule w kraju późną jesienią (koniec października i listopad), gdy teoretycznie pszczoły nie powinny już wychodzić z uli. Jednak ciepła aura sprawiała, że pszczoły nie zimowały, a wylatywały z uli,
Pszczoły opuszczają ule. Są w słabej kondycji
Takie zachowanie pszczół, nietypowe jak na tę porę roku sprawiało, że zabiegi wykonywane przez pszczelarzy przeciwko warrozie nie zawsze były skuteczne. - Zdarzało się, że varroa destructor był w czerwiu, który jest oblepiony tak, że leki się do niego nie dostają. Gdy wychodziły młode pszczoły, już były zarażone - tłumaczył PAP prof. Wilde.
Specjaliści zaobserwowali także, że stosowane przez pszczelarzy leki od warrozy nie działały na daną rodzinę. - Mogło to być spowodowane np. tym, że pszczelarze stosowali ten sam lek co przed laty, a leki trzeba zmieniać, co roku należy stosować inną substancję czynną przeciwko warrozie - powiedział prof. Wilde.
Podawać owadom leki
Zastrzegł jednak, że powody nieskuteczności leków od warrozy mogły być także inne. Zdarzało się, że pszczoły ze zdrowej rodziny zarażały się wskutek reinwazji, np. gdy rabowały miód z zakażonej warrozą rodziny.
Prof. Wilde powiedział PAP, że jednego dnia do pszczelej rodziny może zostać zawleczonych w skutek reinwazji nawet 300 samic varroa destructor, a gdy w ulu jest 2-3 tys. tych pasożytów rodzina nie jest w stanie przetrwać.
- Warto, by pszczelarze nie lekceważyli obowiązku stosowania leków od warrozy, bo to naprawdę poważna sprawa - podkreślił prof. Wilde i przypomniał, że dla pszczelarzy zrzeszonych w związkach pszczelarskich leki te są refundowane.
Leki od warrozy podaje się pszczelim rodzinom, gdy te nie produkują miodu
Co dziesiątej dzikiej pszczole grozi wyginięcie
Opóźniona wymiana pszczół
Pszczoły, które nie padły ofiarą warrozy, przetrwały minioną zimę w dobrym stanie, jednak chłody i zimne wiatry występujące w ostatnich dwóch tygodniach sprawiły, że wymiana pszczelich rodzin (wylęganie się młodych pszczół, które zastąpią te z okresu zimy) w niektórych regionach kraju, np. na Warmii i Mazurach jest nieco opóźniona. "Ale to nie jest istotny problem, pszczoły sobie z tym poradzą" - zapewnił prof. Wilde.
W woj. warmińsko-mazurskim wkrótce rozkwitną rzepaki, wielu pszczelarzy wywozi wówczas pszczoły na kwitnące pola, by mieć miód rzepakowy.
Z informacji przekazanych PAP przez prof. Wilde wynika, że w Polsce obecnie jest ok. 55 tys. pszczelarzy, a liczba ludzi hodujących pszczoły wzrosła w ostatnich 10 latach o ok. 10 tys.
- Pszczoły stały się trendy i to dobrze - przyznał prof. Wilde i dodał, że z pszczelarstwa mogą się utrzymywać ci, którzy mają ponad 100 pasiek. W kraju wciąż jest wiele osób, które mają małe, przydomowe pasieki przeznaczone na własne potrzeby.