W lesie włożyli do garnka pocisk i podpalili. Akt oskarżenia skierowany do sądu

Poleć
Udostępnij
Autor tekstu: Ilona Pecka PAP, (DK) | redakcja@agropolska.pl
13-12-2023,9:05 Aktualizacja: 13-12-2023,9:09
A A A

Prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia wobec dwóch mężczyzn, którzy w lesie w okolicach Radomia, w wyniku podpalenia pocisku z okresu II wojny światowej, doprowadzili do jego detonacji – poinformowała PAP we wtorek rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Radomiu Agnieszka Borkowska.

Akt oskarżenia dotyczy dwóch mieszkańców pow. radomskiego w wieku 29 i 33 lata, którym przedstawiono zarzuty dotyczące posiadania materiałów wybuchowych. Zgodnie z kodeksem karnym za posiadanie i posługiwanie się "przyrządem wybuchowym" grozi kara pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.

Odłamki powbijane w drzewa

W czerwcu br. mężczyźni znaleźli w lesie pocisk pochodzący z okresu II wojny światowej. Włożyli go do metalowego garnka, polali łatwopalną substancją i podpalili. Moment ten nagrali telefonem, po czym palący się pocisk zostawili, a sami poszli do domów.

Kiedy doszło do detonacji, mieszkańcy okolicznych miejscowości powiadomili służby o ogromnych huku pochodzącym z okolic lasu w miejscowości Wojsławice. Na miejsce skierowani zostali policjanci. Wspólnie z żołnierzami i strażakami, zabezpieczyli okolice wybuchu. Zabezpieczono dziesiątki metalowych odłamków pocisku artyleryjskiego, z których część była wbita w drzewa.

kpp świdnik, pocisk, pocisk artyleryjski, niewybuch, buraki, wykopki, rolnik, saperzy

"Bombowe" odkrycie na polu. Pocisk artyleryjski był wśród wykopanych buraków

Rolnik podczas prac związanych z wykopywaniem buraków cukrowych natrafił na skorodowany pocisk artyleryjski. O znalezisku natychmiast powiadomił policję, która zabezpieczyła miejsce do czasu przybycia saperów. W czwartek (9...

Z opinii biegłego wynika, że był to pocisk kalibru 150 mm, wypełniony kruszącym materiałem wybuchowym w postaci trotylu. Biegły ocenił, że do detonacji doszło nie na skutek działania zapalnika, ale w związku z podpaleniem pocisku.

Sprawa na najwyższych szczeblach

Do sprawy eksplozji w podradomskiej miejscowości Wojsławice odnosił się dzień później rzecznik rządu Piotr Müller. Wskazywał wówczas, że gdy tylko pojawiła się informacja, że doszło do wybuchu, zgodnie z przyjętymi procedurami na bieżąco informowani na ten temat byli: premier Mateusz Morawiecki, wicepremier Jarosław Kaczyński, minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak, minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Kamiński oraz prezydent Andrzej Duda.

Rzecznik podkreślił, że zgodnie z procedurami, Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych weryfikowało, czy mogło być jakieś inne wydarzenie, np. wydarzenie związane z jakiegoś rodzaju działaniami w powietrzu. "Natomiast takie informacje się w żaden sposób nie potwierdziły, ale zostały ponownie zweryfikowane na wszelki wypadek" – wyjaśniał wówczas Müller.

Poleć
Udostępnij