Trudno uwierzyć, co było w kanalizacji. Gmina apeluje do mieszkańców
Gmina wiejska Przasnysz (woj. mazowieckie) zaapelowała do mieszkańców o dbanie o sieć kanalizacyjną. Podczas jej oczyszczania wyjmowane są różne rzeczy, które nie powinny tam się znaleźć. Wyciągnięto nawet… martwe cielaki.
Na swoim facebookowym profilu samorząd podkreśla, że w ostatnim czasie często dochodzi do awarii w gminnej sieci kanalizacyjnej. W 2019 roku odnotowano aż 773 usterki pomp.
Gminy dostaną pieniądze na wodociągi i kanalizację
Koszt naprawy lub wymiany takiego urządzenia wynosił od 4 do 15 tysięcy złotych.
"Winni za ten stan rzeczy są sami użytkownicy. Wszystkim nam powinno zależeć na tym, aby kanalizacja działała bezawaryjnie. W związku z powyższym pragniemy przypomnieć, że sedesu nie należy traktować jako kosza na śmieci. Może wydawać się to oczywiste, że pewnych rzeczy nie należy wrzucać do toalety, ale okazuje się często, że rzeczywistość jest inna. W studzienkach kanalizacyjnych znajdowane są najprzeróżniejsze rzeczy, które nigdy nie powinny tam trafić" - wskazuje gmina Przasnysz.
Podaje przykład ostatniej awarii we wsi Dobrzankowo. Tam w ramach naprawy wyciągnięto znaczną ilość zanieczyszczeń stałych (szmaty, zmywaki, sznurki, chusteczki nawilżone, prezerwatywy itp.), które zakłóciły pracę pompowni ścieków i spowodowały usterkę pompy. Walka o udrożnienie sieci trwała przez kilka dni.
"Należy pamiętać, że zatkana sieć może skutkować cofnięciem się ścieków do wnętrza budynku. Awarie mogą mieć znacznie szerszy zasięg, może dojść do zatykania i wybijania studzienek na dłuższym odcinku. Ponadto usuwanie awarii spowodowanej zatkaniem kanalizacji śmieciami wiąże się z dodatkowymi kosztami, w wyniku czego wzrasta cena metra sześciennego odebranych ścieków. Jeśli nadal mieszkańcy naszej gminy będą wrzucać wszystko do sieci kanalizacyjnej, to cena za odebrane ścieki może wzrosnąć nawet do 50 zł za metr sześcienny" - ostrzega samorząd.
Wieś ma zaległości. Tysiące gospodarstw bez wody i kanalizacji
Jednocześnie wylicza, co wyciągane było podczas usuwania awarii ze studzienek kanalizacyjnych. Okazało się, że były tam np. martwe cielaki.
Poza tym usuwano: gruz budowlany, kołdrę, puszki po piwie, butelki po alkoholu, rury stalowe, telefony, buty zwykle i gumowce, mopy, sznurki rolnicze, ręczniki, bielizna, folie, patyczki do uszu, mydelniczki czy szczoteczki do zębów.
"Również częstym incydentem spotykanym na terenie gminy Przasnysz jest zasypywanie studzienki na sieci kanalizacyjnej. Postępowanie takie jest niedopuszczalne! Studzienka to miejsce dostępu do kanalizacji z poziomu terenu, daje możliwość wykonania czynności eksploatacyjnych czy usuwania awarii bez konieczności wykonywania głębokich wykopów. Taki przypadek ostatnio miał miejsce w miejscowości Bogate. W wyniku tego doszło do dwukrotnego zalania pomieszczenia w szkole (interweniowała nawet straż)" - czytamy w komunikacie.
Ten ostatni przypadek może mieć swój finał w sądzie, bo gmina rozważa wystąpienie o odszkodowanie za zalane pomieszczenie.
Na koniec gmina wylicza rzeczy, które w żadnym wypadku nie powinny znaleźć się w muszli klozetowej: środki do higieny osobistej, tłuszcze oraz oleje, materiały budowlane, leki, igły i strzykawki, włosy, nitki dentystyczne, wełna, papierosy lub filtry papierosowe, żwirek dla kota, torebki foliowe, zabawki czy prezerwatywy.
- Wiesz o ważnym wydarzeniu? Poinformuj nas o tym. Czekamy: redakcja@agropolska.pl