Rolnicy protestują. Wysypali obornik, mieli taczkę dla dyrektora parku
Ok 30. rolników z ruchu "Dolina Biebrzy Przyjazna Człowiekowi-Rolnikowi" protestowało we wtorek przed siedzibą Biebrzańskiego Parku Narodowego w Osowcu-Twierdzy (Podlaskie) przeciwko warunkom przetargu na dzierżawy łąk w parku, które - w ich ocenie - dyskryminują ich.
Na parkingu protestujący wysypali obornik, mieli też ze sobą taczkę - jak napisali - "dla dyrektora parku, który zapomniał o rolnikach z doliny Biebrzy". Domagali się odwołania dyrektora Andrzeja Grygoruka.
Łąki czekają na rolników. Niebawem ruszą licytacje działek
Ten odpowiada, że warunki przetargu są określone ustawowo i się do nich stosuje.
W marcu park przeprowadził przetarg nieograniczony na dzierżawę ok. 3,5 tys. ha bagiennych łąk. Przetarg ogłoszono, bo skończyły się wcześniejsze, kilkuletnie umowy z dzierżawcami.
- Park wystawił 66 działek; najmniejsza ma ok. 0,3 ha, największa ponad tysiąc ha. Wybrano dzierżawców, umowy z nimi nie są jeszcze podpisane - poinformował Grygoruk.
Umowy mają być zawarte na kilka lat - do 2024 lub 2025 r. Dzierżawca musi w określonych terminach kosić łąki, zebrać biomasę. Za dzierżawę płaci parkowi czynsz, ale może się też starać o unijne dopłaty rolno-środowiskowe.
Ryszard Waszkiewicz, jeden z organizatorów protestu powiedział, że zasady i warunki przetargu na dzierżawy określone przez park są "nie do przyjęcia" dla h rolników. Mówi, że są wykluczeni z udziału w tym przetargu chociażby przez zbyt wysokie ceny wywoławcze, wadia, a także zbyt duże powierzchnie działek.
Można kosić biebrzańskie łąki. Ale jest bardzo mokro
- Przede wszystkim jest za drogo (...) Cena minimalna jest za wysoka, firmy zewnętrzne podbijają to - powiedział.
Dyrektor parku tłumaczy, że warunki przetargu są określone w ustawie o ochronie przyrody. - Ja mogę tylko oddać w użytkowanie grunt za pomocą przetargu nieograniczonego, pisemnego, bądź ustnego (...) wszyscy mogą do tego przetargu stanąć - odpowiada.
Wyjaśnił, że np. wystawiony do dzierżawy kompleks o powierzchni nieco ponad 1 tys. ha nie może być podzielony na mniejsze działki, bo to miejsce o szczególnych walorach przyrodniczych, które jest koszone zaledwie 2-3 razy w sezonie pięcioletnim.
Grygoruk przypomina, że łąki wystawiane do dzierżaw to nie są łąki uprawne, z których zbiera się wartościową paszę dla zwierząt. Podkreśla, że koszenie takich miejsc jest potrzebne biebrzańskiej przyrodzie, bo z zarastających terenów migrują np. rzadkie gatunki ptaków wodno-błotnych, dla których park jest ostoją. Łąki te można kosić po sezonie lęgowym ptaków, biomasę często można zwozić dopiero zimą, gdy miejsca te zamarzną.
Pogoda sprzyja zwożeniu siana z biebrzańskich łąk
Szef parku przyznaje, że rozwiązaniem problemu mogłyby być zmiany ustawowe, które miejscowym rolnikom dawałyby pierwszeństwo w staraniu się o dzierżawy w formule przetargu ograniczonego.
Rolnicy nie są także zadowoleni z tego, że Biebrzański PN wykupuje i przejmuje na własność Skarbu Państwa grunty objęte parkiem, należące do prywatnych właścicieli.
Waszkiewicz mówi, że przez działania parku windowane są ceny za takie grunty, przez co nie mogą ich nabywać rolnicy. Dodał, że problemami rolników zainteresowała się sejmowa komisja rolnictwa.
Grygoruk powiedział, że obecnie ponad jedna trzecia powierzchni parku (36 proc. - 21 tys. ha) to grunty prywatne. Dodał, że park jest w stanie kupić rocznie ok. 300 ha gruntów, bo takie jest jego zadanie określone w ustawie.
- Rolnicy się obrażają, że my im zabieramy. My nic nie zabieramy. Ci, co sprzedają, nie wiedzą nawet, gdzie te działki są położone, nigdy nie byli na tych działkach, a jeżeli byli to ze swoimi dziadkami i nie użytkują tego od wielu lat. My musimy walczyć z sukcesją (zarastaniem-PAP) tych terenów, bo taki jest cel parku - mówi na koniec.
- Agrobiznes bez tajemnic. Zamów prenumeratę miesięcznika "Przedsiębiorca Rolny" już dziś