Pszczelarz pszczelarzowi wrogiem. Giną nawet całe pasieki

Poleć
Udostępnij
Autor tekstu: (em) | redakcja@agropolska.pl
10-09-2018,13:50 Aktualizacja: 10-09-2018,13:58
A A A

Brzmi to nieprawdopodobnie, ale pszczelarze okradają się nawzajem. Sołtysowi Lubochowa na Pomorzu fachowcy ukradli z pasieki trzy i pół tony miodu, który sprzedaje się jak ciepłe bułeczki.

- Najpierw nad wsią pojawiły się drony. Potem zauważyłem, że w okolicach pasieki jest mało pszczół. Pomyślałem, że może owady podtruły się podczas oblotu. Coś mnie tknęło i  zajechałem na pasiekę. Tam się powinno trząść, a tu cisza - opowiada Andrzej Twardowski z rozmowie z "Gazetą Wyborczą".

podkarpacie, pszczoły, pszczelarstwo, tadeusz dylon, produkcja miodu, miód spadziowy

Pszczelarze mogą być zadowoleni. Miodu pod dostatkiem

Nawet 25 kg miodu spadziowego z ula zebrali w tym roku pszczelarze na Podkarpaciu. W ocenie Tadeusza Dylona, prezesa Wojewódzkiego Związku Pszczelarzy w Rzeszowie zbiory są dobre, a gdyby nie susza byłyby wyższe. W regionie blisko połowa...

Po otwarciu uli okazało się, że złodzieje powyjmowali plastry miodu. - Odwirowywali go na miejscu, a puste ramki powkładali z powrotem do uli. To może nie jest wielka sztuka, ale musiał zrobić to ktoś przeszkolony. Musieli to robić przez kilkanaście dni - dodaje. Z pasiek zniknęło trzy i pół tony miodu oraz większość pszczół. Straty wynoszą 150 tys. zł.

Kradzieże uli i pszczół w całej Polsce to nie rzadkość.  Pszczelarze przyznają, że nie ma idealnego zabezpieczenia przed złodziejami.

- Najczęściej sprzedaje się ule przemalowane i przez internet. Kupujący często nie wnika, skąd są pszczoły, po prostu woli tego nie wiedzieć. A prawda jest taka, że gdyby nie było rynku zbytu, to i kraść by się nie opłacało - tłumaczy dziennikowi właściciel pasieki z Małopolski. W sieci ule z pszczołami można kupić po 400-500 zł za rodzinę.

- Jedni kradną po to, żeby odsprzedać ule innemu pszczelarzowi i zarobić, ale uważam, że kradną też sami pszczelarze, często amatorzy, którzy mają już jakieś zamówienia na miód od ludzi - przekonuje Józef Zysk, prezes Wojewódzkiego Związku Pszczelarzy w Olsztynie, również ofiara kradzieży

Ul pełen pszczół i miodu ma wartość ok. 1400 zł. W dużych pasiekach jest ich 300-500. Rynek zbytu jest coraz większy. – Miód idzie jak złoto. Litr w detalu kosztuje od 40 zł wzwyż - mówi na koniec Andrzej Twardowski.

Niestety, wykrywalność takich przestępstw jest znikoma i rzadko udaje się coś odzyskać.
 

źródło: "Gazeta Wyborcza"

Poleć
Udostępnij