Protestowali w obronie polskiej ziemi
Kilkuset rolników z całej Polski protestowało w środę w Warszawie pod pomnikiem Wincentego Witosa "w obronie polskiej ziemi". Zarzucali PiS, że w procedowanym w Sejmie projekcie ustawy dokonuje zamachu na prywatną własność ziemi.
Organizatorem protestu było PSL. W proteście uczestniczyli też przedstawiciele PO, partii Razem oraz KOD z jej przewodniczącym Mateuszem Kijowskim. Odśpiewano polski hymn i rotę.
Do zebranych przemawiali m.in. Władysław Kosiniak-Kamysz, prezes PSL, Jarosław Kalinowski, przewodniczący Rady Naczelnej PSL, Stanisław Kalemba, były minister rolnictwa i poseł Mirosław Maliszewski.
Rolnicy: ochrona ziemi konieczna, ale są obawy
- Kiedy nie było Polski, chłop polski zachował narodowość, religię i ziemię. Dzięki temu powstało i odrodziło się państwo polskie. Dzisiaj jesteśmy tutaj, bo nie ma zgody ludowców na spekulację polską ziemią, to jest wartość, która żywi i broni, trzeba ją pielęgnować - mówił Kosiniak-Kamysz podczas protestu.
Polski rolnik nie musi być uczony przez ustawy, jak dbać o swoją ojcowiznę. Polscy nie potrzebują "wchodzenia z buciorami w prawo dziedziczenia i w prawo własności", bo to jest zapisane w tej złej ustawie. - Nie ma na to naszej zgody - podkreślił szef PSL.
Przypomniał, że w poprzedniej kadencji Sejmu z inicjatywy PSL zostały przyjęte rozwiązania, które gwarantują ochronę polskiej ziemi i jej bezpieczeństwo, chronią przed spekulacją i wykupem przez tzw. słupy.
- Nie ma na to zgody, by z polskich rolników czynić obcokrajowców, a ta ustawa idzie w tym kierunku. Protest jest po to, by wspierać polskie rolnictwo, polską wieś i polską dobrą żywność. Wyraźnie mówimy stop niszczeniu polskiego rolnictwa, stop ograniczaniu prawa własności, stop wchodzeniu w święte prawo dziedziczenia - powiedział Kosiniak-Kamysz.
Protestujący przeszli pod Sejm, gdzie przekazano postulaty PSL.