Rolnicy: ochrona ziemi konieczna, ale są obawy
Rolnicy są zgodni, że rząd powinien chronić ziemię rolną przed wykupem przez obcokrajowców. Obawiają się jednak, że zapisy nowej ustawy nazbyt mocno ograniczą handel ich prywatną ziemią i spowodują spadek jej wartości.
Gospodarze, z którymi rozmawiała PAP są podzieleni w ocenie zapisów ustawy o wstrzymaniu sprzedaży nieruchomości Zasobu Własności Rolnej Skarbu Państwa; przyznają, że co do założeń ogólnych nie jest ona zła, jednak podkreślają, że "diabeł tkwi w szczegółach", a te będą doprecyzowane nie w samej ustawie, ale w rozporządzeniach do niej.
Opozycja zaskarży rozwiązania w sprawie sprzedaży ziemi
- Niektórych rozporządzeń wciąż nie ma, ale mamy obietnicę, że powstaną w takim duchu, jak proponujemy. Będziemy tego pilnować - powiedział PAP Wiktor Szmulewicz, prezes zarządu krajowego Rady Izb Rolniczych.
Dla rolników najważniejszym zapisem nowej ustawy jest zakaz sprzedaży ziemi należącej do Skarbu Państwa i wprowadzenie dzierżawy.
Zdaniem rolników, z którymi rozmawiała PAP, takie działanie pozwoli uchronić ziemię m.in. przed wykupem jej przez obcokrajowców. - Działania, które wprowadzają 5-letnie moratorium na wykup ziemi, mają sens i dobrze, że w tej chwili wchodzą - przyznał PAP były minister rolnictwa Artur Balazs, który prowadzi wielkoobszarowe indywidualne rolne.
Szmulewicz powiedział, że rolnicy rozumieją, że to państwo jest właścicielem ziemi i jako takie może decydować, czy ziemię wyprzedaje, czy dzierżawi. - Jeśli dzierżawy będą wieloletnie, jeśli dzierżawioną ziemię będą mogły dziedziczyć dzieci rolnika - to w porządku. Jeśli to będzie tak, że rolnik mając dzierżawę nie będzie się musiał obawiać, że zostanie mu ona z dnia na dzień wypowiedziana, to jest to do przyjęcia - uznał.
Rolnicy obawiają się jednak, że zakaz sprzedaży ziemi negatywnie odbije się na wartości gruntów, które już są własnością rolników (w ocenie szefa KRIR to 80-90 proc. ziemi, która jest teraz uprawiana).
Czynsz dzierżawny 2015. Było taniej
- Jeśli nie będę mógł sprzedawać swobodnie ziemi komu chcę, a jedynie rolnikowi z mojej gminy, to znacznie ograniczy to rynek zbytu, a w związku z tym cena ziemi na pewno spadnie - powiedział PAP Edward Przyłucki, który we wsi Brożówka w gminie Kruklanki na Mazurach prowadzi 300 ha gospodarstwo.
Jego zdaniem ukrócenie handlu ziemią należałoby wprowadzić przez zmianę w systemie dopłat. - Wiadomo, że wielu ludzi kupuje ziemię tylko dla dopłat. Gdyby wprowadzić dopłaty do produkcji rolnej, np. tony zboża, czy mięsa, a nie do hektara, to by się znaczne grono chętnych do kupienia ziemi samo wykruszyło - powiedział rolnik z Mazur, w ocenie którego w tej kwestii "złą ustawę naprawia się jeszcze gorszą".
Balazs też podkreślił, że ważne jest, by między samymi rolnikami w obrocie sąsiedzkim, nie było specjalnych ograniczeń, i by Agencja Nieruchomości Rolnych powstrzymywała się od konkurencji wobec rolników.
Szmulewicz przyznał, że spodziewany spadek cen ziemi wzbudza największe obawy. - Wielu rolników pod zastaw ziemi ma pobrane kredyty. Jak cena ziemi spadnie, to banki mogą zażądać dodatkowych zabezpieczeń. Tego się ludzie poważnie obawiają - podkreślił prezes Rady Izb Rolniczych.
Dzierżawa podstawą gospodarowania ziemią
Wiele emocji na wsiach wzbudza też kwestia tego, że "mieszczuchy" nie będą mogły kupić gospodarstw rolnych, których powierzchnia przekracza hektar. - Wiele osób z miasta kupuje gospodarstwa i wynajmuje ludzi do ich prowadzenia mieszkając przy tym na Śląsku, czy w Warszawie - przyznał Przyłucki i dodał, że wciąż w prasie jest mnóstwo ogłoszeń "kupię ziemię".
Szmulewicz podkreślił, że "hektar to wcale nie tak dużo". - Wiele jest działek o powierzchnie hektara i np. dwóch arów. I po co wprowadzać obostrzenia w ich sprzedaży? - zauważył i podkreślił, że w ocenie niektórych rolników nowe prawo ograniczy swobodę dysponowania ich prywatną własnością. - A ta utrzymywana od pokoleń na wsi własność ziemi, to sprawa nadrzędna - dodał.
Jak mówił, wszelkie uwagi rolników do nowej ustawy zostały zgłoszone do resortu rolnictwa, a ten "zdaje się je podzielać". - Rozmowy z rządem na temat tej ustawy są merytoryczne i mamy nadzieję, że nasze uwagi znajdą odzwierciedlenie w rozporządzeniach - zakończył.