Niewielu rolników ubezpiecza uprawy i zwierzęta. Jak to zmienić?
Tylko kilkanaście procent właścicieli gospodarstw rolnych zawiera umowy ubezpieczeń upraw rolnych i zwierząt gospodarskich. Podczas debaty w siedzibie Najwyższej Izbie Kontroli rozmawiano jak to zmienić.
Dr inż. Joanna Pawłowska-Tyszko i dr inż. Michał Soliwoda z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej-Państwowy Instytut Badawczy podkreślali, że ubezpieczenia rolnicze są "jednym z instrumentów transferu ryzyka w rolnictwie".
Ubezpieczenie traw z dopłatą? Resort odpowiada izbom
Rodzaj i upowszechnienie produktów zależy od szeregu czynników: związane są bezpośrednio z gospodarstwem rolniczym, ryzykiem, na które są narażone, a także formą interwencji publicznej rządu.
Najprostszą formą ubezpieczeń, ale bardzo powszechnie stosowaną są ubezpieczenia od pojedynczych ryzyk. Wiążą się z nimi dość wysokie koszty administracyjne, choć ubezpieczyciel może zapewnić również różne opcje, w tym franszyzę redukcyjną.
Ryzyka systematyczne o wymiarze katastroficznym mogą być zarządzane przez ubezpieczenia katastroficzne/klęskowe. Można zauważyć, że ubezpieczenia od wielu ryzyk są narzędziami bardziej zaawansowanymi.
W debacie często pojawiało się pytanie dlaczego rolnicy nie ubezpieczają masowo upraw i zwierząt gospodarskich? Okazuje się, że dużym problemem są wysokie składki, skomplikowane zasady ubezpieczeń, podejście firm ubezpieczeniowych do wypłacania odszkodowań i co się z tym wiąże niepełna likwidacja szkody.
Jest projekt na rzecz ubezpieczeń rolnych. Co z niego wyniknie?
Gospodarstwa bardzo duże najczęściej wywiązują się z ustawowego obowiązku ubezpieczania. Najgorzej sytuacja wygląda w bardzo małych i małych do 10 ha, gdzie zaledwie niewielki odsetek rolników pobierających dopłaty zawiera również umowy ubezpieczeniowe.
Eksperci w trakcie panelu wskazali, że problemem jest nadal wysoka szkodowość ubezpieczeń, która wynika z niskiego udziału rolników w systemie, ale również zmiennej pogody, co przy obecnych rozwiązanych może zniechęcać gospodarzy i zakłady ubezpieczeniowe do zawierania umów.
Uczestnicy debaty zgodzili się, że zmiany klimatyczne, które widoczne są od kilku lat w naszym kraju mają niebagatelny wpływ na ubezpieczenia rolne.
Rolnicy zwracali uwagę, że poprawić się powinien system likwidacji szkody, a oferta ubezpieczycieli musi być bardziej ukierunkowana na potrzeby wynikające z cech gospodarstwa.
Prof. Dr hab. Andrzej Kowalski, dyrektor IERiGŻ opowiadał o roli ubezpieczycieli i państwa oraz o tym czy nie przyszedł czas, by powrócić do powszechnego obowiązku nabywania ubezpieczeń rolnych.
Ubezpieczenie od suszy? A może od ryzyka utraty dochodów
Z kolei przedstawiciele ubezpieczycieli wskazywali, że większa dopłata państwa do składki mogłaby zachęcić rolników do ubezpieczenia, ale równocześnie podkreślali że byłby to wzrost jednorazowy i potem liczba ubezpieczonych ustabilizowałaby się.
Eksperci wskazywali także, że obecność na rynku większej liczby firm ubezpieczeniowych oferujących polisy rolnicze spowodowałaby większą konkurencję, co mogłoby się przełożyć na tańsze polisy.
Debatę w NIK podsumowano, że konieczna jest prosta likwidacja szkody, tak jak proste jest zawieranie umowy. System dopłat państwa również musi być jasny i przejrzysty. Warto też rozważyć czy dobrym rozwiązaniem nie byłoby ubezpieczenie dochodów rolniczych, a nie tylko upraw czy zwierząt gospodarskich.
- Agrobiznes bez tajemnic. Zamów prenumeratę miesięcznika "Przedsiębiorca Rolny" już dziś