Nastolatek stracił rękę na polu. Ale i tak chce być rolnikiem
18-letni dziś Dawid stracił rękę w wyniku dramatycznego wypadku podczas prac polowych. Nastolatek nie porzucił jednak marzeń o byciu rolnikiem. Jego historia to przykład hartu ducha i przywiązania do tradycji rodzinnych, ale przede wszystkim przestroga dla innych.
Początek roku był jak zwykle okazją do licznych pogadanek, spotkań i szkoleń z zakresu bezpieczeństwa w rolnictwie. Przedstawiciele Okręgowego Inspektoratu Pracy w Lublinie wraz z pracownikami Urzędu Dozoru Technicznego i Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego przeszkolili na przykład przy okazji sesji rad gminnych 224 osoby.
Wypadek goni wypadek. Starszy rolnik nie przeżył upadku z drabiny
Słowa słowami, ale jeśli w praktyce rolnik zlekceważy lub po prostu nawet na chwilę zapomni o zasadach bezpiecznej pracy, może dojść do dramatycznego wypadku. Choćby takiego, jaki miał miejsce 7 lipca ub.r. na polu w powiecie sokólskim (woj. podlaskie).
17-letni wówczas Dawid pomagał w belowaniu. W pewnym momencie postanowił sprawdzić, czy wszystko jest w porządku z maszyną do belowania. Niestety, wcześniej jej nie wyłączył. - Miałem mokrą dłoń, bo chwilę wcześniej otarłem pot z czoła. Spuściłem rękę i stało się. To była chwila, gdy mi omsknęła - wspomina na łamach "Gazety Współczesnej".
Chłopak próbował wyswobodzić kończynę, którą pochwyciła maszyna. To się nie udawało, ale ostatkiem sił zadzwonił po pomoc. Uwolnili go dopiero strażacy. - Położyli rękę na brzuchu, jeszcze jej dotknąłem. Poczułem, że jest zimna. Udało mi się podnieść głowę i zobaczyłem, że jest cała sina - opowiada reporterce chłopak.
Odszkodowania za wypadki w rolnictwie będą wyższe
Do szpitala w Białymstoku nastolatka przetransportowano śmigłowcem. Niestety, rękę aż po bark trzeba było amputować. Ale młodzieniec nie poddał się. Po kilku tygodniach opuścił szpital i udał się na pole, by spróbować pomóc ojcu.
- Zawsze chciałem być rolnikiem, w zasadzie od małego marzyłem, że kiedyś przejmę gospodarstwo po rodzicach. Ciężko jest być rolnikiem bez jednej ręki, ale staram się normalnie pracować. Zajmuję się bydłem, końmi w stadninie, operuję nawet widłami. Jak? Wystarczy znaleźć patent i wiedzieć, w którym miejscu na ciele zaprzeć trzonek - wyjaśnia.
Ze względów medycznych (m.in. lepszej pracy układu kostno-szkieletowego), jak też do wymarzonej pracy w gospodarstwie Dawidowi konieczna jest jednak proteza ręki. Ta bioniczna, czyli napędzana siłami mięśni, to koszt rzędu od 180 do nawet 400 tys. zł. Narodowy Fundusz Zdrowia może zrefundować zaledwie 4,6 tys. zł. Dlatego chłopak musi liczyć na wsparcie.
Ostatnio w Zespole Szkół Zawodowych w Sokółce, którego jest uczniem, odbyła się zbiórka pieniędzy na protezę. Na ten cel przeznaczono też środki zebrane ze specjalnego koncertu zespołu "Cygańskie Serca" w Sokólskim Ośrodku Kultury. Każdy może natomiast pomóc przez Fundację Avalon.
Rolnicy mogą ubezpieczyć dzieci od następstw nieszczęśliwych wypadków
Co ważne, sam Dawid także chce pomagać innym. Jak wyznał, już wie jak trzeba uważać i przede wszystkim nie można poddać się rutynie.
Aby jego cierpienie nie poszło na marne, wpadł na pomysł, żeby w szkołach rolniczych organizować pogadanki o bezpieczeństwie.
Przypomnijmy, że w 2017 roku zgłoszono do oddziałów regionalnych i placówek terenowych KRUS 18.161 wypadków.
Według przedstawionej dopiero co przez Główny Urząd Statystyczny wstępnej informacji o wypadkach przy pracy za 2017 r., rolnictwo wraz z rybactwem i leśnictwem jest w czołówce profesji pod względem wskaźników wypadkowości.
- Wiesz o ważnym wydarzeniu? Poinformuj nas o tym. Czekamy: redakcja@agropolska.pl
źródło: "Gazeta Współczesna"