Minister bardziej wierzy lekarzom weterynarii niż aktywistom
- Poleciłem skierować zawiadomienie do prokuratury przeciwko organizacji, która w sposób niezgodny z prawem zabrała zwierzęta z Zakładu Doświadczalnego w Falentach - poinformował Jan Krzysztof Ardanowski, minister rolnictwa.
Chodzi o interwencję aktywistów z Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Zwierząt OTOZ Animals oraz Fundacji Animal Rescue Poland, przeprowadzonej 30 kwietnia.
Chore bydło ślizga się na odchodach w państwowym instytucie
Wolontariusze OTOZ Animals weszli do Instytutu Technologiczno-Przyrodniczego w Falentach pod Warszawą. Na miejscu, jak relacjonowali, zobaczyli chore i zagłodzone cielaki. Zwierzęta trafiły do schroniska, a sprawą zajmuje się policja.
Z protokołu Powiatowego Lekarza Weterynarii w Pruszkowie, przekazanego przez Instytut Technologiczno-Przyrodniczy w Falentach wynika, że przedstawicielki PIW zostały poproszone o przyjazd do Zakładu Doświadczalnego w Falentach.
"Przy wjeździe na teren Instytutu samochód inspekcji mijał samochód-furgonetkę. Podejrzewając, iż mogą się w niej znajdować zwierzęta gospodarskie podjęto próbę zatrzymania samochodu, jednak kierowca nie zareagował i wyjechał poza teren ITP. Jak się później okazało samochodem tym było wywożonych 6 sztuk cieląt w wieku ok 2-2,5 miesiąca, wg przedstawicieli fundacji zwierzęta były chore i osłabione. Zwierzęta zostały przewiezione do Nowego Dworu, do Fundacji Braci Mniejszych" - napisano w protokole Inspekcji.
"Według informacji uzyskanych od osób obecnych na miejscu interwencji, 6 zabranych cieląt (...) wykazywało następujące objawy - kaszel, biegunka, odwodnienie, osłabienie. ITP zrzekł się praw tych cieląt na rzecz Fundacji" - czytamy w protokole.
Płatności w zakresie dobrostanu zwierząt
Minister odnosząc się do tej sprawy zaznaczył, że zwierzęta były w trakcie leczenia i przerwanie go spowodowano, że część zdechła. Jak mówił, nie ma nic dziwnego w tym, że zwierzęta, podobnie jak ludzie, chorują. Dodał, że lekarz weterynarii trzy dni wcześniej zaordynował leczenie kilku cielaków z powodu biegunki.
Ardanowski poleciłem Głównemu Lekarzowi Weterynarii przeprowadzenie kontroli dobrostanu w budynkach zakładu. Powiedział, że błyskawicznie wykonana kontrola nie potwierdziła istotnych problemów z dobrostanem zwierząt.
Szef resortu rolnictwa zwrócił uwagę, że cielęta zabrano do miejsca, które nie jest zarejestrowane w Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa.
- Nie wolno przemieszczać zwierząt w dowolne miejsce. Zwierzęta inwentarskie w UE są bardzo precyzyjnie kontrolowane w zakresie przemieszczania, by nie zawlec choroby, by zawsze była pewność, kto odpowiada za zwierzęta - wyjaśnił Ardanowski.
Podkreślił, że bardziej wierzy lekarzom weterynarii, którzy przeprowadzili kontrole i stwierdzili, że dobrostan zwierząt jest przestrzegany, niż aktywistom, którzy zabierając cielęta złamali prawo.
Polityk wyjaśnił, że Zakład Doświadczalny w Falentach jest gospodarstwem produkującym mleko; znajduje się tam 130 krów dojnych i cielęta.
Do Instytutu Technologiczno-Przyrodniczego w Falentach weszła kontrola inspekcji weterynaryjnej. Inspektorzy badali https://t.co/xxE2QSci9f., dlaczego padłych krów pozbywano się w taki sposób, że ich zwłoki i kości można było znaleźć na dworze.https://t.co/fBVAdymneJ
— Fakty TVN (@FaktyTVN) 8 maja 2019
- Wiesz o ważnym wydarzeniu? Poinformuj nas o tym. Czekamy: redakcja@agropolska.pl