Milion pszczół spłonęło w kilkanaście minut

Poleć
Udostępnij
Autor tekstu: (em) | redakcja@agropolska.pl
17-04-2020,12:30 Aktualizacja: 17-04-2020,12:37
A A A

W Książu Śląskim (gm. Kożuchów, woj. lubuskie) z dymem poszło 40 uli. - Chciałem się rzucić w ogień i ratować pszczoły, ale to był taki mocny pożar. Dobrze, że mnie sąsiad trzymał - mówi załamany właściciel pasieki.

W pożarze spłonęło 36 pszczelich rodzin po około 30 tysięcy każda, czyli ponad milion owadów. Z dymem poszedł również wóz pszczelarski oraz narzędzia do obsługi pasieki - podaje "Gazeta Lubuska".

produkcja miodu, znakowanie miodu, Pekka Pesonen, Copa-Cogeca

10 milionów uli może zniknąć. Pszczelarze chcą etykietowania miodu

Polscy i europejscy pszczelarze chcą, by KE wprowadziła obowiązek etykietowania miodu tak, by konsument wiedział, w jakim kraju został wyprodukowany. Tani, importowany miód, zwłaszcza z Chin, powoduje nieopłacalność produkcji w Europie. W...

Pasiekę od 20 lat prowadził Piotr Jonaczyk, który kontynuował rodzinną tradycję sięgającą 1890 roku.

- Wszystko było łatwopalne. Ule pomalowane farbą. W środku styropian i drewno. W 15 minut wszystko się zajęło i spłonęło - relacjonuje.

Dodaje, że zamiłowanie do pszczół zawdzięcza dziadkowi, po którym odziedziczył pasiekę. Ubiegły rok nie był łatwy z powodu suszy. Teraz pan Piotr kupił silne roje i chciał rozbudować pasiekę na 100 uli.

Dziękuje za wsparcie rodziny oraz znajomych i zapewnia, że nie podda się.

- Dostałem kontakt do jednej pani, która ma pasiekę na sprzedaż. Szybko działam, aby od razu kupić pszczele rodziny i nie rezygnować. Wiadomo, że jak się siedzi i myśli, to tylko gorzej jest - mówi dziennikowi.

- Będziemy bardzo wdzięczni za wszelką pomoc dla Piotrka i wierzymy, że wspólnie pomożemy mu stanąć na nogi i odbudować pasiekę. Pozwoli to nie tylko przywrócić mu możliwość pracy, ale także kontynuować rodzinną tradycję pod okiem dziadka - dodaje Michał Jonaczyk, brat właściciela pasieki.
 

źródło: "Gazeta Lubuska"

Poleć
Udostępnij