Miejskie rolnictwo, czyli wyzwanie dla rozwijających się metropolii
Nie można budować strategii rozbudowy miast bez nowego strategicznego spojrzenia na rolnictwo i gospodarstwa rolne w obszarach metropolitarnych i na usługową rolę tych gospodarstw - uważa dr inż. Wojciech J. Sroka z Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie.
Badacz opisze różne aspekty rolnictwa miejskiego w ramach grantu Narodowego Centrum Nauki.
Na realizację projektu badawczego "Rolnictwo miejskie, jako wyzwanie zrównoważonego rozwoju obszarów metropolitarnych w Polsce - aspekty ekonomiczno-społeczne, środowiskowe i planistyczne" dr Sroka otrzymał z NCN ponad 242 tys. zł.
Pszczoły pokochały wielkie miasta
- Wyobraźmy sobie, jak by wyglądały nasze miasta i tereny podmiejskie, bez rolnictwa: odłogi, krzaki, zarośla, roślinność inwazyjna, panoszące się dzikie zwierzęta. Spadające ceny gruntów w obszarach pozbawionych atrakcyjnego krajobrazu... Długie łańcuchy dostaw, czyli produkty rolne podróżujące do miast setki lub tysiące kilometrów... I kilkuletnie dzieci, które nigdy w życiu nie widziały krowy - opisuje.
W rozmowie z PAP naukowiec podkreśla, że zachowanie rolnictwa miejskiego to warunek konieczny zrównoważonego rozwoju kraju. Ta zasada jest w Polsce uznana za konstytucyjną i oznacza taki rozwój społeczno-gospodarczy, który nakierowany jest na zachowanie równowagi przyrodniczej. Zrównoważony rozwój ma zagwarantować zaspokojenie potrzeb zarówno obecnych, jak i przyszłych pokoleń.
Kto narzeka na smród na wsiach? Nasi Czytelnicy nie mają złudzeń
- Miasta tworzą miejsca pracy, dlatego ludzie z przedmieścia często rezygnują z pracy w rolnictwie, a grunty są nieużytkowane. Wtedy rolnictwo nie pełni szeregu funkcji: społecznych (np. innowacyjne gospodarstwa i zagrody edukacyjne), środowiskowych (poprawa warunków wodnych, jakości powietrza i krajobrazu) oraz ekonomicznych, czyli wytwarzania żywności - wylicza rozmówca PAP.
Dr Sroka krytykuje pogląd, jakoby miasto nie potrzebowało rolnictwa, ponieważ jest ono archaicznym i niekorzystnym finansowo sposobem wykorzystania gruntu. Jego zdaniem jest na odwrót. Rolnictwo miejskie może pełnić wiele funkcji trudnych do wycenienia i przecenienia.
Dużym wyzwaniem dla władz samorządowych jest zidentyfikowanie tych funkcji i sformułowanie odpowiednich strategii. Temu między innymi mają służyć badania naukowe poświęcone zrównoważonemu rozwojowi.
Polska wieś ma coraz mniej wspólnego z rolnictwem
Parki - podkreśla dr Sroka - to nie rolnictwo miejskie. Użytki rolne muszą dawać plony, chodzi więc o uprawy. Drugi typ to chów i hodowla zwierząt, czyli produkcja żywności. I w końcu - rozmaite formy działalności usługowej, w tym agroturystyki, a także odśnieżania dróg i parkingów przy sklepach wielkopowierzchniowych.
Co można uprawiać w obrębie granic miasta?
- W miastach możliwa byłaby uprawa na cele przemysłowe, bo z uwagi na zanieczyszczenia trudno wyobrazić sobie plantację warzyw na terenach położonych blisko autostrad czy blisko zakładów przemysłowych. Można więc za plon miejskiego rolnictwa uznać rzepak, ale taki, który będzie wykorzystywany np. w produkcji bioetanolu - mówi ekspert.
Jest nas coraz mniej. Większość mieszka w miastach
Naukowiec dodaje, że wokół miast można tworzyć gospodarstwa wielofunkcyjne, głównie usługowe. Wśród takich usług jest również opieka nad ludźmi starszymi. W Europie Zachodniej popularne są domy opieki w gospodarstwie rolnym.
Potrzebne jest do tego wsparcie publiczne. Blisko miast badacz widzi tego typu usługi, zaś dalej - klasyczne rolnictwo, którego efektem jest sprzedaż bezpośrednia, tzw. paczka od rolnika.
- Wspieramy polskie rolnictwo, promując je wśród konsumentów. Na obszarach metropolitarnych w Polsce około 60 proc. powierzchni stanowią użytki rolne. To jest naprawdę potężna powierzchnia. Tam też jest miejsce dla gospodarstw zwierzęcych -mówi dr Sroka.
Tysiące pszczół na dachu urzędu w środku miasta i 30 litrów miodu
W koncepcji miejskiego rolnictwa mieszczą się też gospodarstwa połączone ze stajniami, gdzie można jeździć konno czy ze stawami, gdzie można wędkować.
- W ramach grantu NCN zamierzam prowadzić wywiady z mieszkańcami obszarów miejskich i podmiejskich. W ten sposób dowiem się, co Polacy myślą o rolnictwie miejskim. Przypuszczam, że duża część społeczeństwa nie ma świadomości korzyści płynących z tego typu działań. A przecież zrównoważony rozwój to nie jest tylko koncepcja czysto teoretyczna. Trzeba zacząć od siebie samego i realizować ją małymi krokami, tak, żeby nie zabudować każdego centymetra kwadratowego gruntu, a zachować krajobraz dla przyszłych pokoleń - uważa naukowiec.
Według niego, jeśli rolnictwo nie zostanie utrzymane w obszarach metropolitarnych, to krajobraz zostanie bezpowrotnie zniszczony. Nie będzie można już wyjechać tuż za miasto, żeby cieszyć się rodzimym krajobrazem.