Masło skażone bakterią E.coli? Prokuratura wszczyna śledztwo
Prokuratura we Wrześni wszczęła śledztwo w sprawie ewentualnego wprowadzenia przez miejscową mleczarnię na rynek 10 ton masła skażonego bakterią E.coli. Spółdzielnia Mleczarska Września zaprzecza prasowym doniesieniom w tej sprawie.
Zdaniem prezesa zakładu informacje, które pojawiły się w mediach to zemsta zwolnionej pracownicy. Prokuratura przejęła część masła, które miało ulec skażeniu. Sprawę opisały w ubiegłym tygodniu "Wiadomości Wrzesińskie".
Bakterie coli w wodzie. Administrator odkaża i czyści sieć
O rzekomym skażeniu masła szefa firmy miała poinformować specjalistka ds. jakości. Bakterie E.coli miały się znajdować w trzech blokach masła wyprodukowanych pod koniec stycznia. Z relacji gazety wynika, że w mleczarni podjęto jednak decyzję o przerobieniu 10 ton masła i wypuszczeniu go na rynek. Pracownica, która ujawniła sprawę została zwolniona.
Krzysztof Woźniak, zastępca prokuratora rejonowego we Wrześni powiedział we wtorek PAP, że postępowanie dotyczy możliwości sprowadzenia niebezpieczeństwa dla życia lub zdrowia wielu osób przez wyprodukowanie i wprowadzenie do obrotu środków spożywczych, które nie odpowiadają obowiązującym warunkom jakości. Za takie przestępstwo grozi nawet ośmioletnie więzienie.
- Część masła została zatrzymana, zatrzymaliśmy również całą dokumentację związaną z obrotem, produkcją i badaniami. Czekamy na wyniki opinii - powiedział prokurator. Jak dodał, przesłuchana została była pracownica mleczarni, która o zdarzeniu poinformowała prasę.
UOKiK: masło nie jest fałszowane tłuszczami roślinnymi
Dariusz Goliński, prezes Spółdzielni Mleczarskiej Września zapewniał, że informacje o skażeniu masła są nieprawdziwe, mleczarnia rozważa kroki prawne przeciwko byłej pracownicy. - Nasze masło jest dobrej jakości. To są pomówienia osoby, która u nas pracowała i została zwolniona. Utrata wizerunku jest duża, więc na pewno podejmiemy odpowiednie kroki - powiedział.
Zapytany o to, dlaczego specjalistka ds. jakości została zwolniona powiedział, że zostało zlikwidowane jej stanowisko.
W oświadczeniu szef SM poinformował, że gdyby podawane przez prasę informacje były prawdziwe, to taka ilość skierowanego do sprzedaży na początku lutego masła skażonego bakterią E.coli, "z uwagi na objawy jakie wywołuje musiałaby zostać zauważona przez konsumentów i jednostki państwowej kontroli sanitarnej".
Bakteria E.coli wywołuje zatrucia pokarmowe, którego objawami są m.in. wymioty, biegunka, bóle brzucha i głowy. "Występowania tego rodzaju objawów ani w skali masowej, ani w skali indywidualnej nie zostały przez stosowne służby nigdzie odnotowane" - stwierdzono w oświadczeniu.
GIS wycofuje ze sprzedaży skażone partie mleka dla niemowląt
Spółdzielnia w oświadczeniu podkreśliła jednocześnie, że "wszystkie jej produkty, a w tej liczbie i masło, spełniają obowiązujące normy higieniczne, sanitarne i jako takie wolne są od zanieczyszczeń mikrobiologicznych, fizycznych i chemicznych".
Prezes podkreślił, że spółdzielnia, będąc zainteresowana jak najszybszym wyjaśnieniem wszystkich okoliczności tej sprawy i w związku z tym, że pomówienie nie pozostaje bez szkody dla wizerunku i interesów gospodarczych udostępniła śledczym wszelkie posiadane informacje w tej sprawie.
"Wiadomości Wrzesińskie" zacytowały Romana Graczyka, członka rady nadzorczej mleczarni, który potwierdził, że w spółdzielni doszło do skażenia masła.
Kontrolę w spółdzielni już w ub. tygodniu zapowiedział powiatowy inspektorat weterynarii. Dane dotyczące jej wyników powinny być znane w najbliższych dniach.
- Agrobiznes bez tajemnic. Zamów prenumeratę miesięcznika "Przedsiębiorca Rolny" już dziś