Gospodarstwo jak z horroru. Martwe konie w półmetrowej warstwie obornika
Policjanci z Leska na Podkarpaciu długo nie mogli otrząsnąć się po tym, co zobaczyli w jednym z gospodarstw w Bereżnicy Wyżnej (gmina Solina).
Na posesji znaleziono cztery martwe konie, pozostałe zwierzęta były zaniedbane, bez pożywienia i wody.
O podejrzeniu znęcania się nad zwierzętami funkcjonariusze zostali powiadomieni w sobotnie popołudnie. W gospodarstwie w Bereżnicy Wyżnej mundurowi zastali na miejscu kilkanaście zwierząt gospodarskich przebywających w bardzo ciężkich warunkach.
Konie krępował pasami, miały zanik mięśni. Rolnik stanie przed sądem
Policjanci oraz wezwani na miejsce pracownicy gminy oraz lekarz weterynarii ustalili, że dzierżawcą gospodarstwa jest 43-letnia mieszkanka gminy Lanckorona, która miała opiekować się zwierzętami należącymi do krakowskiej fundacji - informuje Komenda Wojewódzka Policji w Rzeszowie.
Wezwana na miejsce kobieta oświadczyła, że dwa spośród martwych koni padły ze starości, potem dodała, że jeden z tych koni zamarzł w styczniu br., podczas dużych mrozów. Przyznała, że dwa konie, które były stare i chore, uśmierciła sama. Podała im środki usypiające, mimo że taki zabieg może przeprowadzić lekarz weterynarii. Wszystkie martwe zwierzęta zostawiła na posesji. Mimo to twierdziła, że dobrze opiekuje się powierzonymi jej zwierzętami.
Pieczę nad ocalałymi czterema końmi, dwoma krowami z cielęciem oraz dwunastoma kozami, przejął pracownik gminy Solina, który zobowiązał się do opieki nad nimi do czasu wywiezienia ich z posesji. Powiadomiona została firma utylizacyjna, która dziś ma się zająć ciałami martwych koni.
Policjanci w tej sprawie prowadzą dalsze czynności. Na przesłuchanie wezwani są kolejni świadkowie. Za zabijanie, uśmiercanie lub znęcanie się nad zwierzętami grożą 2 lata pozbawienia wolności, za czyny te dokonane ze szczególnym okrucieństwem górna granica kary wynosi 3 lata.
- Książka warta polecenia: "Sygnały koni"